Mieszkaniec Czechowic przyciągnął ćwierćmilionową (!) widownię twierdząc, że żółty pyłek osiadający na parapetach to efekt… zrzucania trucizny z samolotów. Tymczasem specjaliści tłumaczą, że to po prostu pyłki roślin.
Artur Nazarkiewicz z Czechowic-Dziedzic nie boi się publicznie przekonywać do swoich racji. Na jego otwartym facebookowym profilu roi się od wpisów, w których próbuje przekonać do teorii spiskowej „Chemtrails” (chemical trails – po polsku chemiczne ślady), zakładającej, że smugi kondensacyjne powstające za lecącymi samolotami nie są tym, czym się wydają. To nie produkty uboczne spalania lotniczego czy parę wodną, ale …szkodliwe opryski. Zwolennicy tej podważanej przez naukowców teorii sami mają rozbieżne opinie. Jedni twierdzą, że rozpyla się wirusy, inni, że bakterie, jeszcze inni, że toksyny, grzyby czy metale ciężkie. Różnice zdań dotyczą też tego, do czego opryski miałyby służyć. Padają takie hasła, jak ogłupianie cywilizacji, próba sterowania nią, ograniczanie populacji czy wręcz uśmiercanie. O tym, jak nośny to temat, może świadczyć między innymi wystąpienia posła Jana Szyszki sprzed pięciu lat, późniejszego ministra środowiska. Ten polityk i profesor, zdaniem wielu, skompromitował się, pytając premiera w interpelacji o to, czym jest chemtrails, od kiedy jest obserwowane nad Polską i czy celowo jest wywoływane nad naszym krajem oraz jaki to może mieć wpływ na zdrowie człowieka i środowisko.
Zwolenników teorii chemtrails nie przekonują naukowe badania i proste argumenty. Nie udowodniono, by w smugach kondensacyjnych miały znajdywać się inne produkty, niż te powstające w wyniku spalania paliwa. Naukowcy tłumaczą, że rozpylanie czegokolwiek z wysokości przelatujących odrzutowców nie byłoby skuteczne. A przede wszystkim rozpylanie trucizny na całym globie wymagałoby zawiązania spisku na największą w historii skalę, a spiskowcy truliby sami siebie.
Jednak na początku maja Artur Nazarkiewicz przedstawił „dowody”, że jesteśmy truci metalami ciężkimi. Nakręcił krótki film, w którym obserwujemy parapet jego domu. Palcem zgarnia pyłek i krótkimi urywanymi zdaniami, mogącymi budzić grozę, opowiada o tym, jaka jest „prawda”. Zaprzecza, że to jest pył znad Sahary czy z drzew. – Prawda jest taka, ja wam mówię, to jest to, czym nas opryskują z samolotów, te smugi kondensacyjne. To są metale ciężkie rozdrobnione w chemtrails. Codziennie… – alarmuje. – Tu mam magnes. Proszę, pyłki się nie przyczepiają do magnesu. Jak wejdziemy pod mikroskop, to wyjdzie, że to żelazo i inne metale ciężkie. My to wdychamy. Trują nas! Nie wiem, kto za tym stoi, o co chodzi. Róbmy coś z tym – apeluje czechowiczanin.
Filmowy „dowód” mężczyzny zdobył ogromną popularność. Tylko na Facebooku jego film został już wyświetlony ponad ćwierć miliona razy! U części osób wywołał strach, u części śmiech, albo złość z powodu wysuwania tak daleko idących wniosków, popartych tylko przyłożeniem magnesu do pyłku.
Teorie czechowiczanina z ziemią zrównał Piotr Stanisławski z portalu Crazy Nauka. Sam zbadał pyłek osiadający na samochodach w swojej okolicy, umieścił pod mikroskopem i stwierdził, że to pyłek pochodzenia roślinnego, podobny do tego sosnowego. – Co prawda ów żółty pył pojawia się o tej porze każdego roku, ale najwyraźniej pamięć ludzka w niektórych przypadkach nie sięga tak daleko – stwierdza. – Skąd jednak efekt przyciągania pyłków przez magnes? Sprawdziłem – pyłek z naszego ogrodu nie reaguje na pole magnetyczne. Podpowiedzią może natomiast być miejsce zamieszkania autora filmu. Czechowice-Dziedzice stanowią ośrodek przemysłowy z kopalnią węgla kamiennego, walcownią metali, fabryką zapałek, fabryką sprzętu elektrotechnicznego oraz rafinerią. Mamy więc przemysł, którego istotną częścią jest praca maszyn, w których żelazne części mogą się intensywnie ścierać. Dodatkowo – wystarczy mieszkać w pobliżu ruchliwej drogi, by w powietrzu unosił się pył ze startych hamulców. To niemal czyste opiłki żelaza. Takie zanieczyszczenia osiadają wraz z pyłkami roślin i faktycznie będą przyciągane przez magnes – tłumaczy. – Wystarczy rzucić okiem na profil autora filmu, by stwierdzić, że jest on wyznawcą teorii spiskowej o chemtrails. W takiej sytuacji trudno się dziwić, że nie sprawdza tego co mówi i nie szuka odpowiedzi – chyba po prostu uważa, że już je zna – puentuje.
„Beskidzka24” informacje o tym, czym może być budzący takie emocje pyłek, uzyskała od nauczycieli Zespołu Szkół Ogrodniczych w Bielsku-Białej. Według nich, na początku maja obficie pylił rzepak, który porasta ogromne pola w całej okolicy. W tym czasie nie padało, a wiatr przenosił pyłek na duże odległości. Jednocześnie kwitły klony i mniszek lekarski. Specjaliści uważają, że w przypadku naszego regionu nie może chodzić o sosnę, bo tego gatunku jest tu stosunkowo niewiele, a poza tym, pyli dopiero teraz. Dodają, że w kurzu pokrywającym parapety czy samochody jest nie tylko pyłek, ale i metale ciężkie, których źródłem mogą być fabryki czy samochody i stąd efekt przyciągania magnesem. Tłumaczą, że z żółtym pyłem i tak się pożegnaliśmy, bo rzepak pylił tylko do połowy maja.
Ludzie ogarnięcie sie . Zamiast czytać takie bzdury sami zweryfikujcie, jakiś magnes u każdego się znajdzie. Robiłem próby w kilku miejscach z magnesem i nigdzie nic się nie przyciąga. Dotarł do mnie film z magnesem , zawsze jak takie coś dostaje to weryfikuje sam szkoda że większość ludzi zobaczy i powtarza ta głupotę dalej. ( pożyteczni i****i)
Mieszkam w ok.Przemyśla,żadnych fabryk hut autostrad,magnes też przyciąga ten pyłek