Wydarzenia Bielsko-Biała Czechowice-Dziedzice

Czechowice: Pachnie protestem

Czechowicki radny ostrzegł, że mieszkańcy nie życzą sobie budowy kruszarni i w związku z tym podejmą zdecydowane kroki.

„Beskidzka24” informowała już o planach spółki Inbud Bielsko dotyczących budowy w Czechowicach-Dziedzicach zakładu przeróbki skały płonnej i popiołów na mieszanki kruszywowe dla budownictwa drogowego. Pierwsza opcja zakładała budowę przy ulicy Górniczej, nieopodal kopalni Silesia, w miejscu dawnego tartaku. Mieszkańcy północnej części miasta ostro jednak zaprotestowali. Wtedy zaczęło się mówić o drugiej lokalizacji – przy ulicy Junackiej, w południowej części miasta. Jednak i tutaj mieszkańcy ani myślą o przywitaniu takiego sąsiada z otwartymi rękami. Zebrali podpisy i na biurku burmistrza wylądował już drugi protest. – Dla działki nie ma planu zagospodarowania przestrzennego, zatem, aby projekt budowy mógł zostać zrealizowany, burmistrz musi wydać decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu, a dopiero później może być wydane pozwolenie na budowę przez starostę. W takiej sytuacji to burmistrz jest tym, który może nas uchronić przed tak bardzo szkodliwą inwestycją. (…) Wzywamy pana burmistrza, aby stanął po stronie mieszkańców i nie zgodził się na realizację planowanej inwestycji – można przeczytać w piśmie.

Do sprawy, podczas sesji Rady Miejskiej 19 grudnia, wrócił radny Radosław Hudziec. Dopytywał burmistrza o dalsze losy inwestycji. Oznajmił, że mieszkańcy nie życzą sobie budowy i – jeśli będzie trzeba – podejmą zdecydowane kroki. Burmistrz Marian Błachut wyjaśnił, że w dalszym ciągu w urzędzie rozpatrywane są jednocześnie dwa wnioski inwestora. Oznacza to, że sprawa lokalizacji jest wciąż otwarta. – Musimy działać zgodnie z procedurami. Też nie życzymy sobie inwestycji, które pogarszają komfort życia. W Czechowicach-Dziedzicach nie mamy takich miejsc, gdzie wytwórnia kruszyw byłaby obojętna dla środowiska i nie powodowała uciążliwości komunikacyjnej – mówił. Ale zastrzegł, że urząd nie może tak po prostu powiedzieć inwestorowi „nie”, bo ten też ma swoje prawa, a nieuzasadniona decyzja odmowna mogłaby skutkować roszczeniami o pokrycie strat finansowych firmy.

google_news