Dla dyrektorki ośrodka pomocy długoterminowej Ad-Finem w Czernichowie największym skandalem jest to, że już 12 dni czeka ona na wykonanie kolejnych testów pacjentom i personelowi. Bez tego nie wiadomo, kto dzisiaj jest zakażony, a kto nie.
– Wysłałam dziesiątki próśb o wykonywanie testów, co kilka dni, bo tylko tak moglibyśmy wiedzieć z czym naprawdę mamy do czynienia, dopiero wówczas można by oddzielić osoby zakażone w ośrodku od osób ujemnych – tłumaczy Adriana Gołuch, dyrektorka Ad-Finem. – To wszystko zakrawa na skandal i kuriozum. Pozostawiono nas po prostu samych sobie.
Obecnie, jak informuje nasza rozmówczyni, w ośrodku przebywa blisko 170 pacjentów, którymi opiekuje się w sumie ponad 30 osób. Przed blisko dwoma tygodniami, po wykonaniu testów, osób zakażonych w ośrodku było w sumie 26. Z całą pewnością jednak liczby te nie są już aktualne. Jak to będzie wyglądać teraz, okaże się dopiero w przyszłym tygodniu, bo dopiero na najbliższy poniedziałek zaplanowano kolejne pobranie wymazów.
Dzisiaj tymczasem, w sobotę, okazało się, że zaniemogła jedna osoba spośród personelu kuchennego.
– To prawda – potwierdza Adriana Gołuch. – Została odizolowana, wprowadziliśmy też specjalne procedury na kuchni, i czekamy teraz na wynik testu.
Nie jest przy tym możliwe, jak przekonuje dyrektorka Ad-Finem, wprowadzenie cateringu dla pacjentów.
– Nie ma takiej opcji, bo u nas co drugi pacjent ma inną dietę, żadna restauracja nie jest w stanie sprostać takim wymogom – wyjaśnia Adriana Gołuch. – Tu nie chodzi o żadne oszczędności. Nie możemy pacjentom serwować restauracyjnego jedzenia. Musi go przygotowywać nasza kuchnia.
A jak dyrekcja ośrodka widzi pomoc z zewnątrz?
– Nie mamy konkretnej pomocy ani ze strony sanepidu, ani ze strony służb wojewódzkich – twierdzi Adriana Gołuch. – Nikt nas tak naprawdę w niczym nie instruuje. Pomagają nam ratownicy medyczni i teraz siostry Serafitki. Mam też wiele zgłoszeń od wolontariuszy. Ale przecież nie mogę ich przyjąć skoro nie wiem kto w ośrodku jest chory, a kto zdrowy. Gdybym się zgodziła na wolontariat zaraz byłby zarzut o narażenie tych ludzi na utratę zdrowia.
Koronawirus nie odpuszcza więc w Ad-Finem. Na dodatek chorzy zdani są jedynie na doraźną pomoc i opiekę ludzi, którzy od wielu dni sami już ledwo stoją na nogach.