Wydarzenia Wadowice

W pogardzie dla prawa

O słynnym polityku i społeczniku w wadowickiej gminie przypomina tylko jedna z ulic. Fot. Bogdan Szpila

Blisko dwa i pół miliona „powojennych” złotych jest winien Skarb Państwa mieszkańcom powiatu wadowickiego.

Gdy w 1908 roku, szesnastoletni Józef Putek z Choczni został członkiem Polskiego Stronnictwa Ludowego, zapewne nikt w wiosce u stóp Bliźniaków nie zdawał sobie sprawy, że jest świadkiem narodzin społecznika i polityka, który niebawem zapisze się złotymi zgłoskami w historii Polski. Już w 1919 roku chocznianin został posłem Rzeczypospolitej, a niebawem o Putku zrobiło się głośno za sprawą aresztowania (1930 r.) z powodu zdecydowanego sprzeciwu wobec dyktatury sanacyjnej. Osadzony w twierdzy Brześć, spędził Putek za kratami cztery lata („po drodze” otrzymał zaostrzenie wyroku), do czasu ułaskawienia przez prezydenta Ignacego Mościckiego.

OKUPACJA ZA DRUTAMI
Niedługo po wybuchu wojny Putek został aresztowany przez Niemców. Ponad dwa lata spędził w obozie Auschwitz, gdzie zaangażował się w działalność konspiracyjną prowadzoną przez rotmistrza Witolda Pileckiego. Przetransportowany do Mauthausen, doczekał wyzwolenia przez wojska amerykańskie. Po powrocie do Polski w 1946 roku został (będąc członkiem Krajowej Rady Narodowej z ramienia Stronnictwa Ludowego) ministrem Poczt i Telegrafów, a w 1947 roku posłem. Stojąc na czele resortu poczt i telegrafów Putek zainicjował wydanie serii znaczków pocztowych z podobiznami działaczy ludowych i ludzi kultury, w tym z podobizną Emila Zegadłowicza. Z autorem „Powsinóg beskidzkich” przed wojną Putek był zaprzyjaźniony. Pomagał także pisarzowi (jako prawnik) po konfiskacie przez rząd powieści „Motory”. O zażyłości między prawnikiem, a pisarzem świadczy też fakt, że Zegadłowicz „umieścił” Putka w dramacie „Wasz korespondent donosi”, przedstawiając chocznianina jako „trybuna chłopskiego” krytykującego współpracę chłopów z panami. Dochód ze sprzedaży znaczków miał pomagać rolnikom odbudowującym zniszczone podczas wojny gospodarstwa, wspierać elektryfikacji wsi oraz odbudowę Warszawy. Część pieniędzy za znaczki wpływała na Fundusz im. Emila Zegadłowicza wspierający rolników z powiatu wadowickiego. Początkiem 1948 roku Putka zdymisjonowano, a niebawem Komisja Specjalna do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym wszczęła postępowanie lustracyjne wobec parlamentarzysty z Choczni.

POSEŁ NIEZŁOMNY
Niebawem Biuro Wykonawcze Komisji Specjalnej (utworzonej w 1947 roku przy Radzie Państwa) zablokowało kwotę 1 354 146,70 zł na książęce oszczędnościowej należącej do Funduszu im. Emila Zegadłowicza oraz inne konta (około 1 mln zł) zarejestrowane na „Zarząd Powiatowy Stronnictwa Ludowego”. Putek nie bacząc, że każdy jego polityczny krok jest śledzony przez państwowe władze, z sejmowej ławy ostro zaatakował decyzję o blokadzie kont mówiąc (i pisząc) między innymi, że „szantaż na nim usiłował popełnić «b. wiceminister informacji i propagandy Drewnowski», który nie dość, że z funduszów służących celom społecznym, przeze mnie zorganizowanych podstępnie i bezprawnie przywłaszczył sobie kwotę 2 miliony 422 tysiące złotych ze szkodą ludności wadowickiego powiatu jak i ze szkodą funduszu odbudowy stolicy Warszawy, nie dość, że przywłaszczone fundusze zużył na korupcję polityczną, organizowaną dla własnych zboczeń seksualnych, to jeszcze w sposób prowokacyjny już wówczas przygotowywał aresztowanie mnie, a nawet w tym celu rozgłosił rzekome zbiegostwo moje zagranicę”. Efektem niezwykle ostrego jak na owe czasy ataku na władze, było aresztowanie Putka w październiku 1950 roku na polecenie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Posłowi zarzucono, że „od 1948 r. do października 1950 r. czynił przygotowania do usiłowania zmiany przemocą ustroju Państwa Polskiego, przez to, że publicznie rozpowszechniał fałszywe wiadomości, by usposobić wrogo społeczeństwo do obecnego ustroju Państwa Polskiego”. Trudno było o większą bzdurę, ale w owych latach nie tak absurdalne zarzuty wysuwano pod adresem politycznych przeciwników. Uwięziony nie przyznał się do winy, również zeznania świadków jednoznacznie potwierdzały bezzasadność zarzutów. Zwolniony z więzienia z powodów zdrowotnych, po wyjściu na wolność Putek nie zaprzestał starań o odzyskanie społecznych pieniędzy, mimo, że jak napisał do jednego z ówczesnych wiceministrów: „W obawie przed ujawnieniem skandalu, 19 kwietnia 1951 r. przedstawiciele Rady Państwa «radzili z serca» aby za cenę wolności wycofał się z życia publicznego, złożył mandat poselski, wyprowadził się z Choczni, a w zamian za to otrzyma mieszkanie z utrzymaniem na Śląsku, leczenie oraz wypłatę należnych mu diet poselskich”.
Kolejny raz Putek został aresztowany 22 lipca 1952 roku – w dniu uchwalenia konstytucji (zwanej stalinowską). Chocznianin z ważnym poselskim mandatem chciał wejść na salę sejmową (był parlamentarzystą do października 1952 roku), do czego nie dopuściła Straż Marszałkowska, przekazując posła V Departamentowi Ministerstwa Bezpieczeństwa Narodowego. Zwolniony w styczniu 1953 roku Putek nie zaprzestał starań o zwrot pieniędzy należnych Fundacji. W 1954 roku zwracając się do Sądu Najwyższego napisał: „W praworządnym kraju, mogą się zmieniać zarządy legalnych funduszów, ale fundusze nie mogą przepadać (…) postanowienie o przepadku jest unikatem w naszej judykaturze, stanowiącym jawne pogwałcenie praworządności”. Również w kolejnych latach chocznianin bezskutecznie starał się odzyskać pieniądze Fundacji, zwracając się między innymi do Powszechnej Kasy Oszczędności, a w 1964 roku w pozwie cywilnym żądał w Sądzie Powiatowym w Wadowicach „przywrócenia praworządności w administracji wkładu oszczędnościowego”. Wszystko na próżno. Józef Putek zmarł w 1974 roku i od tego czasu nikt nie upominał się o fundusze, które miały wspomagać rolników z powiatu wadowickiego.

CIĄG DALSZY NASTĄPI
Współcześni PSL-owcy poinformowani przez dziennikarza o zagrabionym majątku zapowiedzieli starania o odzyskanie pieniędzy. – Gdy tylko ucichnie pandemia, sprawą zainteresuję władze PSL – informuje Józef Budka, szef struktur powiatowych partii. – Trudno przewidzieć skutek, jednak bierność w tym przypadku byłaby grzechem zaniechania. Jako kontynuatorzy dzieła Józefa Putka, jesteśmy zobowiązani podjąć starania o zwrot pieniędzy niegdyś należących do dziadków i ojców dzisiejszych mieszkańców powiatu wadowickiego – podkreśla szef ludowców w powiecie.

Korzystałem z pracy Elżbiety Romanowskiej „Wkrótce już stanę przed innym sądem…” Prawnicy II Rzeczypospolitej represjonowani w Polsce w latach 1944-1956 (Wydawnictwo IPN) oraz Marcina Witkowskiego „Trybun ludowy Rzecz o Józefie Putku”.

google_news
4 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Hermenegilda
Hermenegilda
4 lat temu

Dziwne jest liczyć na polityka, który miał okazję sprawdzić się przy zarządzaniu szpitalem wadowickim i nie bardzo wyszło.

Hermenegilda
Hermenegilda
4 lat temu

Ile to jest na dzisiejsze pieniądze? Jaki kierunek wspomagania rolników powiatu widzi dziś szef ludowców w powiecie? Chyba raczej niemożliwe aby cała kwota prawie 2,5 mln zł trafiła do rolników powiatu. Powinni wypowiedzieć się prawnicy obok chęci szefa powiatowego PSL.

CIĄG DALSZY NASTĄPI? SZCZERZE WĄTPIĘ
CIĄG DALSZY NASTĄPI? SZCZERZE WĄTPIĘ
4 lat temu

Józef Budka(PSL), ojciec Borysa Budki (PO), był przez dwa lata dyrektorem wadowickiego szpitala powiatowego. Za jego kadencji placówka, która i tak była w dużym stopniu zadłużona, jeszcze bardziej podupadła finansowo. A jak wcześniej obiecywał “mam pewne doświadczenie w zarządzaniu placówką medyczną i jestem przekonany, że niebawem zaczną znikać problemy wadowickiej lecznicy”. Reasumując wadowiczanie mogą sobie tylko pomarzyć co zrobią z taką kasą.

Hermenegilda
Hermenegilda
4 lat temu

Szef wadowickiego PSL nie obiecał, że jest w stanie odzyskać pieniądze. Zainteresuje władze PSL, będzie się starał … czyli wypowiedź jak na polityka przystało.