Czy burmistrz Żywca zastrasza radnych? Zgrzyt o kamienicę

Nie wszyscy radni miejscy z Żywca opowiedzieli się za sprzedażą miejskiej kamienicy przy ul. Rynek 19. Zdenerwowany burmistrz Antoni Szlagor zapowiedział, że będzie się długo zastanawiał, komu robić nakładki asfaltowe. W odpowiedzi na to radna Judyta Leśko stwierdziła, że czuje, jakby burmistrz groził radnym!

Kamienica zajmuje działkę o powierzchni 3,38 arów. Znajduje się ona w ścisłej strefie ochrony konserwatorskiej i wpisana jest do rejestru zabytków. Parter kamienicy wynajmuje od miasta prywatna firma, która prowadzi tam lokal gastronomiczny. Obecna dziesięcioletnia umowa wygasa z końcem stycznia 2023 roku. Czynsz, jaki ma miasto z wynajmu, to kwota 8 129 zł miesięcznie. Pierwsze piętro i poddasze, o powierzchni po około 200 metrów kwadratowych, stoją od lat nieużywane.

– Z racji wpisania do rejestru zabytków można zastosować 55 procent bonifikaty od ceny wylicytowanej w przetargu. Proponujemy, aby bonifikata wynosiła 0,5 procent – powiedział burmistrz Antoni Szlagor w trakcie zdalnej sesji, podczas której radni mieli zdecydować o sprzedaży kamienicy.

Jednak radna Judyta Leśko nie kryła, że ma wątpliwości co do zamiaru sprzedaży. Związane są one ze strategicznym położeniem obiektu, czyli na Rynku.

– Czy warto pozbywać się kamienicy, gdy gwarantuje ona stały dopływ z czynszu do budżetu miasta? – dopytywała.

Burmistrz zaznaczył, że trzeba pamiętać, iż miasto ponosi koszty związane między innymi z ogrzewaniem kamienicy i jej ubezpieczeniem w wysokości 4,5 tys. zł.

– Poza tym, nie mamy z tej kamienicy podatku od nieruchomości. Od lat stoją puste pierwsze piętro i poddasze. Wartość kamienicy, według operatu szacunkowego, wynosi 2 046 000 zł i na pewno cena wywoławcza nie będzie poniżej tej kwoty – zapowiedział burmistrz.

Radny Andrzej Widzyk zastanawiał się, czy taka kwota nie jest za niska.

– Wynika ona z operatu szacunkowego, co ocenił rzeczoznawca. Zależy teraz od burmistrza, za jaką cenę wystawi kamienicę w cenie wywoławczej – powiedział Wojciech Gołek, naczelnik Wydziału Geodezji, Nieruchomości i Rolnictwa w Urzędzie Miejskim w Żywcu.

Z kolei radny Mirosław Figura zwrócił uwagę, że obecnie w Żywcu powstaje kilka nowych budynków deweloperskich, a cena za metr kwadratowy nawet poza centrum sięga po 7 tys. zł.

– W przypadku kamienicy daje nam to około 5 tys. zł za metr kwadratowy – podkreślił radny.

W głosowaniu za sprzedażą kamienicy opowiedziało się 16 radnych. Dwóch wstrzymało się od głosu, a trzech było przeciwnych. To, że część radnych była przeciw lub wstrzymała się od głosu, wyraźnie zdenerwowało burmistrza. Po głosowaniu powiedział zaskakująco, że będzie mógł robić nakładki asfaltowe, ale bardzo głęboko zastanowi się, czy robić je osobom, które widocznie ich nie chcą.

– Można mieć niuanse, ale trzeba podejmować wspólnie decyzje. Rok 2022 już nie będzie robieniem przy okazji. To robienie za odpowiedzialne decyzje radnych – podkreślił.

Na te słowa zareagowała radna Judyta Leśko. Zwróciła uwagę, że czuje się, jakby burmistrz groził radnym za podjęcie takiej a nie innej decyzji.

– Prosiłabym, żeby nie stosować takich metod, ponieważ nasze czy moja decyzja są poparte wcześniejszymi argumentacjami. Nie czuję się komfortowo, kiedy stawia się mnie w takiej sytuacji – odparła zdecydowanie.

Burmistrz nie chciał dać za wygraną.

– To niech się pani poczuje komfortowo. Bo jeżeli pani jest przeciwna czy wstrzymuje się, to niech pani weźmie i poda sposób rozwiązania tego problemu, bo to nie jest sztuka, że jestem przeciw czy się wstrzymuję. Jeżeli mówię, że coś zapisaliśmy w budżecie, to pani powinna mi powiedzieć, że my mamy taką rację, a te pieniążki trzeba wziąć z tego czy innego, żeby to zrealizować. Ja pani nie odbieram prawa do czegokolwiek, ale mówię i słucham każdego rozwiązania. Ja nikogo nie chcę stawiać pod ścianą. Fajnie się rozdaje pieniądze w prawo i w lewo, ale trzeba to z czegoś wziąć – powiedział Antoni Szlagor.

Kilka minut później, gdy sesja dobiegała już końca, burmistrz próbował załagodzić sytuację.

– Ja bym też nie chciał sprzedawać pewnych rzeczy. Nie obrażajcie się też, gdy mam jakieś tam pretensje, bo ja szanuję każdego i chcę każdemu pomóc. My po nocach nie śpimy ze skarbnik Bogusławą Gardaś z powodu pewnych pociągnięć, z którymi się radni nie stykają, a my musimy się niestety z nimi borykać – powiedział.