Gdyby nie dwa wesołe szczeniaki, nie tylko nie miałaby chęci wyjść z domu, ale nawet z łóżka.
Dwudziestolatka codziennie zsiada z wózka inwalidzkiego, by w karkołomnej pozycji, niczym żołnierz w okopach, pokonać schody w czechowickim wieżowcu i udać się z pupilami na spacer.
Marzy o własnych czterech kątach, normalnej pracy i opiece lekarskiej, co w końcu pozwoliłoby jej pozbyć się traumy i stanąć na własnych nogach.