Wydarzenia Bielsko-Biała

Czy jest na sali lekarz?

Zamieszanie powstałe ostatnio wokół Beskidzkiego Centrum Onkologii-Szpitala Miejskiego jest tak duże, że już naprawdę ciężko się połapać, o co chodzi. Komu i na jakich zasadach ma właściwie służyć izba przyjęć w szpitalu na Wyspiańskiego?

Zdrowie i polityka

Najpierw – pod koniec roku – pojawiła się informacja, że izba przyjęć będzie zawieszona, potem – że powstanie jakiś przedziwny Dział Obsługi Pacjenta (DOP). Czym ma być tłumaczył na konferencji prasowej dyrektor szpitala Lech Wędrychowicz, a potem prezydent Bielska-Białej Jacek Krywult. Ale już nazajutrz po konferencji prezydenta okazało się, że pomysły władz szpitala i miasta wzięły w łeb, bo nie zgodził się na nie Wydział Zdrowia Urzędu Wojewódzkiego.

Radny Przemysław Drabek (Prawo i Sprawiedliwość), wiceprzewodniczący bielskiej Rady Miejskiej, zwołał własną konferencję prasową i ogłosił, że prezydent miasta powinien przeprosić mieszkańców za zamęt, jaki powstał wokół szpitala. Dzień później głos zabrał przewodniczący Rady Miejskiej Jarosław Klimaszewski (Platforma Obywatelska), który stwierdził, że oświadczenie Drabka przyjął „z ogromnym zaskoczeniem”. Dodał, że radny Drabek w sytuacji kryzysowej „umywa ręce i odcina się od problemów”. Z kolei prezydent Jacek Krywult stwierdził, że radny Drabek pomylił adresata, bo przeprosiny jest winien pacjentom jego partyjny kolega, były już minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.

Sprawa zrobiła się więc polityczna, ale co z tego wszystkiego wynika dla pacjentów? Czy ktoś jeszcze rozumie, o co chodzi w zamieszaniu związanym z izbą przyjęć? Chciałoby się zawołać – czy jest na sali (albo raczej na izbie) lekarz?!

Teoria a praktyka

Czym powinna być izba przyjęć wyjaśnia Narodowy Fundusz Zdrowia: – Na izbie przyjęć chory może otrzymać poradę lekarską, opiekę pielęgniarską oraz wstępną ocenę stanu zdrowia. Jeśli lekarz zadecyduje – również podstawową diagnostykę (rentgen, USG, badania laboratoryjne), konsultację specjalistyczną, małe zabiegi, monitorowanie podstawowych czynności życiowych. Kolejną kategorią jest rozszerzona diagnostyka (tomografia komputerowa, USG-doppler), czynności związane z podtrzymaniem funkcji życiowych, resuscytacja. W działania w ramach izby przyjęć są wpisane również procedury wykonywane podczas konsultacji specjalistycznych – tłumaczy Małgorzata Doros, rzecznik prasowy śląskiego oddziału NFZ.

Tyle teoria, a jak to wygląda w praktyce w BCO-SM? Pytamy lekarkę Agnieszkę Gorgoń-Komor, która na co dzień pracuje w szpitalu (zastępca ordynatora oddziału kardiologicznego), a ponadto jest radną, szefową Komisji Zdrowia, Polityki społecznej i Sportu. – Od 1 października zapanował chaos w związku z przejęciem przez Szpital Wojewódzki od Bielskiego Pogotowia Ratunkowego nocnej i świątecznej opieki medycznej. To spowodowało, że pogotowie woziło pacjentów do naszej izby przyjęć z pominięciem SOR-u, chociaż BCO nie jest uwzględnione w systemie ratownictwa. W związku z tą sytuacją warunki pracy w izbie przyjęć stwarzały zagrożenie dla pacjentów i pracujących tam lekarzy – tłumaczy lekarka. SOR to – przypomnijmy – Szpitalny Oddział Ratunkowy, który znajduje się w Szpitalu Wojewódzkim.

Albo izba, albo oddział

I to właśnie ta sytuacja – zdaniem Agnieszki Gorgoń-Komor – sprawiła, że do konkursu ogłoszonego przez dyrekcję szpitala nie przystąpił żaden lekarz (o czym pisaliśmy). – W związku z tym obecnie, od 1 stycznia, nie ma lekarza dyżurnego w izbie przyjęć. Jeśli trafi tam pacjent, to zajmują się nim lekarze dyżurujący, schodzący z oddziałów, którzy w tej sytuacji muszą pozostawić pacjentów w oddziale bez opieki lekarskiej – tłumaczy. Ale okazuje się, że może być jeszcze gorzej, bo problem nadal pozostaje nierozwiązany. – Obawiamy się, że  w niedługim czasie lekarze odmówią dyżurowania w takich warunkach – dodaje.

W izbie pracują pielęgniarki, rejestratorki i sanitariusze. Zajmują się zakładaniem dokumentacji medycznej, koniecznej do przyjęcia pacjenta do oddziałów szpitalnych oraz wykonywaniem EKG. Kto może się zgłosić na izbę? – Pacjenci ze skierowaniem, wymagający przyjęcia do szpitala po wstępnej diagnostyce i selekcji w SOR Szpitala Wojewódzkiego oraz po ustaleniu przyjęcia do konkretnego oddziału szpitala – odpowiada lekarka. A co w sytuacjach nagłych? Na przykład jeśli komuś wydaje się, że ma zawał? Albo po prostu bardzo źle się czuje? – Jeśli ktoś podejrzewa, że ma zawał lub silny ból w klatce piersiowej nie powinien chodzić tylko usiąść i jak najszybciej wezwać karetkę, która powinna zawieźć go do SOR-u – mówi lekarka. – U nas lekarz musiałby zejść z oddziału, pozostawiając w nim chorych pacjentów bez opieki. A jeśli lekarz na przykład reanimuje pacjenta na oddziale, to badanie w izbie przyjęć musiałoby poczekać – wyjaśnia Agnieszka Gorgoń-Komor.

Sprawa pozostaje więc nierozwiązana. W BCO-SM liczą, że teraz karetki będą wozić pacjentów do Szpitala Wojewódzkiego, ale czy tak istotnie będzie – to się dopiero okaże, ma to być przedmiotem rozmów między dyrektorami szpitali i dyrekcją pogotowia. Dyrekcja Szpitala Wojewódzkiego ma kompletnie inne zdanie, twierdząc, że w Szpitalu Miejskim musi działać izba i normalnie przyjmować chorych. A pacjenci? No cóż, nie od dzisiaj obowiązuje w naszym kraju hasło, że trzeba mieć zdrowie, żeby chorować. I zdaje się, że jest ono coraz bardziej aktualne.

 

google_news