1 czerwca nastąpiła zmiana na stanowisku dyrektora Gminnego Ośrodka Kultury, Sportu i Turystyki w Dębowcu. Nową szefową została Magdalena Szypryt z Cieszyna. Sprawa, o czym pisaliśmy na łamach portalu “Beskidzka24.pl”, odbiła się szerokim echem w gminie. Jaka jest wizja Magdaleny Szypryt na kulturę w Dębowcu, czy Gminny Ośrodek Kultury, Sportu i Turystyki czeka rewolucja oraz czy obecna dyrektor nie obawia się nowej roli?
– Próżno szukać w pani CV doświadczenia jako pracownicy ośrodka kultury. Skąd więc pomysł, aby zostać dyrektorem takiej właśnie instytucji?
– Wydaje mi się, że to pytanie dotyczy mojej poprzedniczki. A zatem chciałabym sprostować – mam doświadczenie w pracy w kulturze. Byłam pracownikiem Biblioteki Miejskiej w Gdyni, później zostałam kierownikiem jednej z jej filii. Gdynia jest prężnym miastem, sporo się tam dzieje, jest mnóstwo organizacji związanych z kulturą. Stąd też jako Miejska Biblioteka musieliśmy mocno wychodzić do ludzi, aby zaistnieć w mieście. Zaczynałam pracę w nowej filii biblioteki – zaledwie trzyletniej. Moim zadaniem było otworzyć czytelnikom szeroko drzwi tej instytucji. Oczywiście głównym motorem naszych akcji była książka, ale organizowaliśmy także przedstawienia, różnego rodzaju spotkania, a nawet zajęcia zumby czy warsztaty taneczne dla dzieci. Wydaje mi się więc, że mam doświadczenia w przyciąganiu ludzi do kultury.
– Nie sądzi pani, że mieszkańcy Dębowca mogą mieć inne gusta i potrzeby kulturalne?
– Jestem stąd. Jestem cieszynianką z urodzenia. Tak się akurat moje życie potoczyło, że przez cztery lata mieszkałam z mężem w Gdyni. Rzeczywiście to jest doświadczenie dużego miasta, jednak proszę zauważyć, że moje życie zawodowe zaczęło się w Dębowcu. Swoją karierę zaczynałam bowiem w świetlicach środowiskowych w Ogrodzonej i Dębowcu. Później przez pięć lat uczyłam w Gimnazjum w Dębowcu. Połowa mojej rodziny jest stąd. Od lat tutaj przyjeżdżałam przy okazji różnych uroczystości czy wydarzeń, brałam udział w gminnych imprezach. Nie czuję się więc w Dębowcu jakbym była w nowym miejscu, lecz jakbym wracała do znajomych kątów. A wracając do pytania – jestem osobą, dla której potrzeby mieszkańców gminy są ważne. Uważam, że gminny ośrodek kultury jest instytucją gminną – a zatem to mieszkańcy powinni z niego korzystać. W Gdyni udało mi się wychodzić naprzeciw oczekiwaniom czytelników. Mam nadzieję, że tutaj też tak będzie.
– W jakim kierunku zamierza pani pchnąć Gminny Ośrodek Kultury, Sportu i Turystyki w Dębowcu?
– Widzę zapotrzebowanie na kulturę w gminie. Na pewno ważne jest kontynuowanie pewnych tradycji – czyli imprez, które już były, sprawdziły się i o które ludzie wciąż pytają. Na pewno więc będą dożynki. Będziemy także kultywować tradycje związane z Cichociemnymi. Jako historyk z wykształcenia i z zamiłowania wiem, że jest to ważne. Oczywiście, nie zabraknie też nieco zmian. Przede wszystkim chciałabym skupić się na integracji mieszkańców oraz sołectw. Będziemy proponować imprezy dla ludzi w różnym wieku zarówno dla szkół, przedszkoli, jak i seniorów. To jest dla mnie ważne, aby ludzie mieli gdzie się spotkać, porozmawiać i wspólnie bawić. Pomysłów jest wiele. Jednak nie zamierzam robić wszystkiego po swojemu. Mój gabinet jest zawsze otwarty. Swoją pracę traktuję bowiem jako służbę mieszkańcom.
– Na co zatem mogą liczyć mieszkańcy w najbliższych miesiącach?
– Wiem, że jest spore zainteresowania koncertami plenerowymi. Negocjujemy z artystami. Dopinamy sprawy. Nie jest łatwo, bo większość ma już zajęte kalendarze, ale chcemy te tradycje koncertów w gminie kontynuować. W tym roku będzie trudno o półkolonie dla dzieci i młodzieży z powodu braku czasu na ich organizację. Jednak na pożegnanie lata, w sierpniu, chcielibyśmy przygotować jakieś ciekawe zajęcia czy warsztaty. Myślimy też o kiermaszach okolicznościowych, pchlich targach, spotkaniach z ciekawymi osobami, dniach seniora. Oczywiście, nie zapomnimy o warsztatach plastycznych, muzycznych czy tanecznych – je także mam gdzieś w głowie. Mamy już za sobą Noc Świętojańską. Jest dużo możliwości. Chciałabym postawić także na większą promocję. Do tej pory nie spotkałam się z żadnymi materiałami promocyjnymi, patrząc nawet kilka lat wstecz. W dzisiejszym świecie promocja jest bardzo ważnym elementem docierania do mieszkańców. Dotyczy to i materiałów promocyjnych samego ośrodka, jak i tężni czy gminy. Jak mamy mówić o kulturze, nie promując jej? Mam informacje od mieszkańców, liczne telefony, gdzie nie tylko mieszkańcy gminy, ale i goście pytają o materiały promocyjne. Ich po prostu nie ma. Strona internetowa ośrodka od dawna nie była aktualizowana. To także musi się zmienić. Świat wirtualny jest w dzisiejszych czasach równie ważny jak ten realny. Mam nadzieję, jestem przekonana, że to zaprocentuje w przyszłości.
– Tylko co z budżetem? W gminie Dębowiec nie jest on przecież pokaźny…
– Rzeczywiście – jest, jaki jest (uśmiech). Postaram się jednak dobrze go wykorzystać. Plany mogę mieć szerokie, ale w pracy, na takim stanowisku, trzeba patrzeć realnie także przez pryzmat finansów. Będę opierała się na dotacji z gminy, w dużej mierze jednak postaram się pozyskiwać środki unijne bądź krajowe na organizację imprez i inwestycje. Nie obiecuję gruszek na wierzbie. To byłoby nieuczciwe. Mamy plany, będziemy rozmawiać, negocjować. Jest czerwiec, w tym roku poruszamy się w tym budżecie. Natomiast w przyszłym roku wiele może się zmienić. Będziemy współpracować z wójtem i Radą Gminy.
– Mówi pani o współpracy z wójtem. Pani poprzedniczka została zwolniona za naruszenie przepisów – absencję w pracy i brak zgody na delegacje służbowe. Czy będzie pani baczniej patrzeć na dokumenty?
– Dokumenty są podstawą w pracy, czy w samorządzie, czy jakichkolwiek jednostkach organizacyjnych. Pierwszy dzień w pracy zaczęłam właśnie od dokumentów – przejrzenia sprawozdań, regulaminów, teczek moich pracowników. Zwróciłam uwagę na brak Komisji Kultury, która jest łącznikiem, a nawet decydentem o środkach finansowych (dotacjach) przekazywanych dla GOKSiT. Zawnioskuję zatem do Rady Gminy o powołanie takiej komisji.
– Twardo stąpa pani po ziemi.
– Z natury jestem romantyczką, ale w pracy już nie. Patrzę na budżet, dokumenty i oczekiwania. Są ośrodki kultury, które organizują sporo imprez, gdzie przychodzi mało osób. Myślę, że nie o to w mojej pracy chodzi. Trzeba zadbać o jakość kultury, odpowiedzieć na potrzeby ludzi, przyciągnąć ich do siebie. Ta praca to spore wyzwanie, ale ja się tego nie boję.
Nie bać się wyzwań to atut numer jeden. Będą ludzie kulturalni w Dębowcu to i kulturę się zrobi na wysokim poziomie. Tak piszą w książkach.