Wracamy do wyskoku radnego Krzysztofa Jazowego, który na jednej z ostatnich sesji zobaczył w radnej Barbarze Waluś diabła wcielonego. Właśnie ów diabeł wzbudził największe zainteresowanie. Tymczasem „najlepsze” w wykonaniu radnego Jazowego było tuż pod koniec sesji, kiedy to przeniósł on na obrady sesji słownictwo rodem spod budki z piwem.
Przypomnijmy, o co w ogóle poszło. W skrócie o to, że radni PiS – Andrzej Gacek, a po nim radna Waluś potępili marsze protestacyjne bielszczan twierdząc, że grożą one eskalacją, rozszerzeniem zakażeń Sars-Cov-2 i ogólnym chaosem w mieście. Koniec świata, można powiedzieć. Dołączył do tego chórku przerażonych radnych Marcin Litwin pytając, co też się będzie działo jeśli takie marsze powtórzą się na przykład przy podwyżce cen biletów. Tego pana zostawiamy jednak w spokoju, bo chyba nie rozumie na czym polega demokracja i nie warto z nim polemizować. Po pierwszych dwóch wystąpieniach o głos poprosił tymczasem radny Krzysztof Jazowy i – co tu dużo mówić – strzelił z grubej rury nazywając radnych PiS diabłami wcielonymi, zachęcając przy okazji do uczestnictwa w marszach protestacyjnych. To tak ogólnie, bez wchodzenia w szczegóły na tym etapie.
Gdyby rzecz zakończyła się na tym, można by się jedynie z takiego obrazka pośmiać – wszak od dawna na sesji nie było tak ciekawie, jak właśnie na tej. Element rozweselający (mina prowadzącego obrady Janusza Okrzesika, konsternacja i wzniosłe słowa o powadze rady niektórych jej członków były bezcenne). Tymczasem jednak, mimo wyraźnego przekazu Janusza Okrzesika o chęci odłączenia mikrofonu radnemu Jazowemu, ten usiłował jeszcze dorzucić do kotła. Najwidoczniej jakiś diabeł go kusił, bo w końcu, kiedy głos miał jeden z wiceprezydentów, panu Krzysiowi udało się wreszcie dorwać do mikrofonu i rzucić: „nieee… jeszcze im dopierdolę… Cicho!”. Pan Krzysztof nie zdążył jednak zrealizować swojej groźby, bo sesja się zakończyła.
No cóż. Akurat takich sympatyków protestów kobiet i marszów ulicami miasta ich zwolennikom chyba nie potrzeba. Owo słowo powszechnie uznane za wulgarne mógł radny Jazowy spokojnie wykrzyczeć podczas marszu, na który się zresztą w dniu sesji wybierał. Wybrał inną opcję. Być może jednak – i to mogłoby usprawiedliwiać pana radnego – słowo to wymsknęło mu się całkiem przypadkowo. Mógł się właśnie oblać czymś gorącym, mogło mu się coś rozlać (na pewno nie olej Anuszki), mogło się zdarzyć tysiąc innych nieoczekiwanych rzeczy, których nie mogliśmy jednak zobaczyć, bo ze zdalnego przekazu sesji płynął jedynie głos wkurzonego Krzysztofa Jazowego… W sumie bardzo dobrze, bo może zobaczylibyśmy zbyt wiele. Diabli wiedzą zatem, co się tam tak naprawdę wydarzyło.
Wybuch radnego Krzysztofa Jazowego i publiczne przekleństwa na sesji rady miejskiej w Bielsku-Białej potępiają inni radni. Sam zainteresowany nie widzi nic złego w swoim „diabelskim” wyskoku.
– Co tu komentować… To jest dramat – wzdycha Karol Markowski, szef klubu radnych Wspólnie dla Bielska-Białej. – Taka wypowiedź i zachowanie nie przystoi po prostu radnemu. To wstyd.
Jazowy, przypomnijmy, nazwał radną Barbarę Waluś diabłem wcielonym po tym, jak skrytykowała ona marsze protestacyjne kobiet. Na koniec sesji Krzysztof Jazowy wyskoczył jeszcze z wulgaryzmem. Na kolejnej sesji zamiast przeprosin ponownie zakpił z Barbary Waluś twierdząc, że diabeł to upadły anioł…
– To żenujący spektakl w wykonaniu pana Jazowego, a najgorsze jest to, że nie przeprosił pani Barbary Waluś, starszej kobiety, która miała prawo powiedzieć, co myśli – uważa szef klubu radnych PiS, Konrad Łoś. – Równie dla mnie wstydliwe, jako radnego jest i to, że w zasadzie nikt z rady, oprócz naszego klubu, nie odciął się oficjalnie od wyskoku pana Krzysztofa. To ciche przyzwolenie na tego typu, karygodne zachowania.
Sytuacją zniesmaczony jest też przewodniczący rady, Janusz Okrzesik.
– Żałuję bardzo, że ten sejmowy styl „mordy zdradzieckie” dotarł też do naszej rady miejskiej – mówi radny Okrzesik. – Zupełnie niepotrzebnie. Niestety rada nie ma mechanizmów, aby to powstrzymać. Można liczyć jedynie na kulturę osobistą poszczególnych radnych. Na końcu i tak ocenią to wszystko wyborcy.
A sam zainteresowany?
– Nie będę przepraszał, bo nikogo nie obraziłem – twierdzi tymczasem radny Jazowy, a zapytany o końcówkę swojego wystąpienia, nieszczęsnego wulgaryzmu, który przedostał się w jego wykonaniu do publicznej przestrzeni, Krzysztof Jazowy twierdzi, że nie wie, o co chodzi: – Pojęcia nie mam, nie słyszałem tego…
Podpowiadamy więc z dobroci serca, że ową „ciekawostkę” można wysłuchać w końcowych minutach XXIV sesji bielskiej rady miejskiej, której przebieg tradycyjnie jest zarejestrowany i dostępny w internecie.
imperare sibi maximum est imperium
Jeśli w RM nie ma mechanizmu przeciwdziałania takim wyskokom a Przewodniczący powołuje się na sejm – niech się postara Rada aby takie mechanizmy były, wystarczy uchwała, w sejmie są.
aurea dicta
Balbus melius balbi verba cognoscit.
jak to kiedyś trafnie ujął Jarek Kaczyński-chamska chołota
per fas et nefas
Skoro na ulicy można ***** *** i pół Polski krzyczy wyp*******ć, to czemu na sesji nie można zakrzyknąć “nieee… jeszcze im dopier***ę… Cicho!” – toż to tylko tworzywo językowe, ekspresja, niezgoda, bunt, odwaga!
Krzysztof Jazowy zrobił to samo, co robią/mówią nie tylko w mediach księża i prawicowi politycy o każdym kto ich nie popiera. Więc o co chodzi? Kobiety to “diablice”, zachowania niektórych ludzi z lewicy wg prawicowych dziennikarzy są “demoniczne”, różne działania lewicy są “szatańskie”, diabeł tu, diabeł tam, demony tu, demony tam… Oczywiście diagnozy takie stawiają ortodoksyjni katolicy diagnozujący swoich przeciwników, żeby ich zdeprecjonować. Dlaczego zatem nie odwrócić sytuacji? To właśnie zrobił pan Jazowy. Jeśli ksiądz mówi o kimś, że jest “diabelski” to jest ok., a jak to zrobi opozycjonista prawicy/kleru to jest larum na całe miasto? Jazowy zrobił to samo… Czytaj więcej »
Trudno będzie o głupsze wytłumaczenie Jazowego.