Wydarzenia Bielsko-Biała

Fenomen „Spektakli bez barier” Teatru Polskiego. „Nie selekcjonujmy widzów!”

Koordynatorka SBB Joanna Feikisz, tłumacz Maciej Pilecki i śp. Kazimierz Czapla. Zdjęcia: DOROTA KOPERSKA

Historia Teatru Polskiego przywodzi nam na myśl wielkich aktorów, ale ta bielska instytucja to też ludzie o wielkim sercu. Ludzie, którzy sprawili, że runęły wszelkie bariery, że w spektaklach, warsztatach i wydarzeniach mogą uczestniczyć osoby ze szczególnymi potrzebami, nawet niesłyszące i niewidome. W scenicznym półmroku niepostrzeżenie wytrysnęło tyle dobra, że rozlewa się ono po kraju. „Spektakle bez barier”, za którymi stoi między innymi kuratorka projektu Joanna Feikisz, to bowiem powód do dumy Bielska-Białej, a dla innych – wzór do naśladowania.

Zmienić myślenie

„Spektakle bez barier” to projekt Teatru Polskiego w Bielsku-Białej, którego początek sięga 2013 roku. – Zwróciły się do nas osoby niewidome, które – jak wszyscy inni widzowie – chciały korzystać z oferty naszego teatru – wspomina Joanna Feikisz z działu promocji Teatru Polskiego, która realizuje projekt od samego początku. – Nie potraktowaliśmy tego jako obowiązku, tylko jako wyzwanie. Skoro były takie oczekiwania w naszym środowisku, skoro osoby ze specjalnymi potrzebami chciały uczestniczyć w naszych spektaklach, to postaraliśmy się im to umożliwić. Na początku przełamywanie barier polega na zmianie sposobu myślenia. Tłumaczeniu, że to wcale nie dziwne, że osoby niewidome też chcą obejrzeć spektakl. W pierwszej chwili wszystkim się wydaje, że teatr jest przede wszystkim do oglądania, ale – jak dowiedliśmy – osoby niewidome mogą równie mocno i satysfakcjonująco uczestniczyć w jego życiu. Droga do tego była jednak daleka – wspomina kuratorka „Spektakli bez barier”.

Bielszczanie podejrzeli najpierw pionierskie przedsięwzięcia teatralne, podczas których zastosowano audiodeskrypcję, czyli opisową narrację spektaklu, by osoby niewidome i słabowidzące mogły jak najwięcej czerpać z tego, co dzieje się na scenie, a zaraz potem przystąpili do dzieła, z czasem umożliwiając odbiór sztuki także osobom g/Głuchym.

„Spektakle bez barier” ruszyły w pierwszym roku kadencji dyrektora Witolda Mazurkiewicza. – Zdecydowałem, że warto się w to zaangażować. Z każdym rokiem projekt jest coraz większy, jest jak kula śnieżna i stał się moim oczkiem w głowie. Za całym projektem stoi Joanna Feikisz, która z czasem stała się prawdziwym ekspertem w tej dziedzinie i dziś to wiele polskich teatrów od nas czerpie wzorce i doświadczenie – mówi dyrektor naczelny i artystyczny Teatru Polskiego.

To doświadczenie najpierw trzeba było zdobyć. W znacznej mierze bielski teatr rozwiązania sprzyjające usuwaniu barier wdrażał jako pierwszy i wytyczał szlaki. Rozwijanie tego projektu to ogrom pracy, związanej nie tylko z tym, że angażuje się na różnych etapach niemal cały zespół teatru, ale także z pisaniem wniosków i pozyskiwaniem środków zewnętrznych. – Jedną edycję – w 2023 roku – zrealizowaliśmy bez dofinansowania. Poza tym w ostatnich latach mogliśmy liczyć na dofinansowanie z Funduszu Promocji Kultury ministra kultury i dziedzictwa narodowego, co pozwala na organizację dużej ilości wydarzeń dla naszych widzów – wyjaśnia kuratorka. – Teatr otrzymuje coraz więcej środków rządowych na ten cel, a na realizację projektu w nowym sezonie pozyskał rekordową kwotę – cieszy się Witold Mazurkiewicz. Dlatego już teraz trwają przygotowania do rozpoczęcia cyklu wydarzeń w ramach dwunastej edycji.

Oczy w słuchawkach

W przypadku osób niewidomych i słabowidzących, podstawą umożliwienia im odbioru spektaklu jest audiodeskrypcja. W praktyce bielskiego teatru polega ona na tym, że aktor w pomieszczeniu lektorskim (na żywo) obserwuje spektakl i czyta tekst opisujący niemal wszystko, co dzieje się na scenie, przygotowany wcześniej pieczołowicie przez Joannę Feikisz. – Tworzę słowny opis tego, co widzę na scenie. Opisuję, jak wygląda scenografia, jak wyglądają i co robią aktorzy, przybliżam przebieg akcji. Trzeba przy tym pamiętać, że przestrzeń na słowne opisy jest bardzo ograniczona. Można je bowiem wpleść tylko między dialogi i nie powinny się na nie nakładać. Niestety, nie sposób opisać wszystkiego, choćby się bardzo chciało. Zawsze trzeba wybrać to, co w danej chwili jest najważniejsze do śledzenia akcji przez osoby niewidome i słabowidzące. Sztuka polega na tym, by zapewnić widzom, którzy mają słuchawki na uszach, jak najpełniejszy obraz spektaklu. Warto przy tym zachować ducha przedstawienia. Trochę inny styl stosuje się do tekstów współczesnych, inny do klasyki. Choć to niełatwa praca, wymagająca wielokrotnego oglądania tego samego spektaklu (na żywo, a potem na nagraniu), to jednocześnie satysfakcjonująca, twórcza, ciekawa i często zabawna (bo – na przykład – jak się dobrze nie bawić oglądając znakomitą komedię „Poszukiwany, poszukiwana”, nawet jeśli to już po raz szósty, siódmy, czy kolejny?) – mówi Joanna Feikisz, która przygotowała audiodeskrypcje już do kilkudziesięciu spektakli.

Tekst audiodeskrypcji – dla jego odbiorców – jest jednym z najważniejszych elementów przedstawienia. I ostateczne powodzenie zależy nie tylko od jego jakości, stylu, wyczucia chwili, ale też od lektora – aktora bielskiego teatru, który bierze go do ręki. – Spektakl to nie film, ale żywy organizm. Tekstu nie można nagrać, tylko trzeba go czytać na żywo. Aktor śledzi akcję na scenie, posiłkując się monitorem, a opisy czyta w odpowiednich chwilach. Jestem wdzięczna naszym aktorom, że podejmują się tego wyzwania. Sami mówią, że bardzo lubią to robić, a kilkoro, jak Michał Czaderna, Maria Suprun, Grzegorz Margas i Piotr Gajos, mają już w tym bardzo duże doświadczenie – podkreśla koordynatorka SBB.

Potwierdza to Tadeusz Gierycz, prezes Koła Grodzkiego Okręgu Śląskiego Polskiego Związku Niewidomych w Bielsku-Białej. – Rozmawiamy z panią Joanną o tym, jak jest przygotowana audiodeskrypcja. Jest otwarta na nasze potrzeby. Choć nie ma możliwości, aby opisać nam wszystko, to robi to z takim rozeznaniem i wyczuciem, że nie sposób odczuć jakichkolwiek braków – ocenia.

Całe przedsięwzięcie jest jednak w takim stopniu skomplikowane, że czasem dochodzi do nieprzewidzianych sytuacji, które – choć stresujące – stają się z czasem wyśmienitymi anegdotami. Tak było w przypadku „Latającego Cyrku Monty Pythona” w reżyserii Witolda Mazurkiewicza. – Wszyscy pamiętamy śp. Kazimierza Czaplę, legendarnego aktora naszego teatru. Wyróżniało go m.in. to, że posiadał tubalny głos, czego nie uwzględniliśmy podczas spektaklu z audiodeskrypcją. Siedząc zaraz za widownią w pomieszczeniu oświetleniowca czytał tak głośno, że słyszeli go nie tylko widzowie ze słuchawkami na uszach, ale wszyscy, momentami… nawet aktorzy. Potem Tomasz Lorek opowiadał o scenie, w której brał udział, a której komizm polegał na tym, że aktorzy siedzą we frakach z założonymi nogami i zupełnie nic się nie dzieje. A jednak się zadziało. Usłyszeli, jak Kazimierz Czapla czyta fragment audiodeskrypcji: „panowie popadają w zadumę”. Mieli być poważni, ale się „zgotowali”. To był zupełnie nieprzewidziany, ale dla wszystkich zabawny moment – opowiada z uśmiechem Joanna Feikisz. Innym razem, Michał Czaderna musiał robić wszystko, by zachować zimną krew. – Czytał z garderoby. Podczas spektaklu okazało się, że kamera jest źle ustawiona. Jako że scenografia miała kilka poziomów, kamera nie wyłapywała tego najwyższego. Musiał zdać się więc na swoje doświadczenie i wyczucie – wspomina kuratorka. – Takich momentów było więcej, bo wszystko to robiliśmy pierwszy raz, ucząc się na swoich błędach. Szybko udawało się nam je eliminować dzięki konsultowaniu się z odbiorcami – dodaje.

Dotknąć teatru

Audiodeskrypcja była dopiero początkiem, a dziś Teatr Polski dla osób niewidomych stwarza warunki do poznania szeregu innych aspektów poszczególnych spektakli, jak i całego teatru oraz wszystkiego, co się z nim wiąże. SBB to bowiem jeszcze liczne spotkania, prelekcje i warsztaty. Bywa, że przed spektaklem osoby niewidome rozmawiają z aktorami i pozostałymi pracownikami teatru. Mateusz Wojtasiński, aktor i tancerz, zaprosił osoby niewidome… do tańca. Taka forma warsztatów sprawia, że widzowie jeszcze lepiej potrafią wczuć się w charakter poszczególnych scen. Co więcej, dzięki SBB osoby niewidome mogą przed przedstawieniem wejść na scenę, gdzie dotykiem poznają całą scenografię, kostiumy i rekwizyty. – Normalnie takich rzeczy się nie rusza, bo jest ryzyko, że coś się uszkodzi, więc tym bardziej doceniam to, że nasz dyrektor patrzy na to przychylnie – mówi Joanna Feikisz.

Kolejnym przebojem stały się teatralne miniatury. – Jesteśmy dumni z tego, że scenografię z naszych przedstawień odwzorowujemy w formie pięknych makiet, które osoby niewidome za pomocą dotyku mogą poznać w każdym szczególe. Cieszymy się, że nie musimy zlecać tego zewnętrznym firmom, mamy bowiem świetnych, niezwykle zdolnych plastyków – Annę i Piotra Uniwersałów, którzy tworzą dotykowe modele w naszych pracowniach – zaznacza koordynatorka SBB.

Podobnie jest w przypadku samego teatru i jego charakterystycznych atrybutów. W teatralnych pracowniach powstały bowiem kolejne cudeńka. Przede wszystkim efektowna makieta budynku zabytkowego teatru, dotykowy model widowni, miniatury płaskorzeźb i rzeźb zdobiących fasadę teatru. Zadbano nawet o to, aby niewidomi mogli dowiedzieć się, jak wygląda zabytkowa kurtyna z tańczącymi nimfami! Kobiece postacie z kurtyny w formie pięknych rzeźb mistrzowsko odwzorowała teatralna plastyczka Renata Kudzia.

Na ten element szczególną uwagę zwróciła Dorota Koperska, która od początku fotografuje wydarzenia w ramach projektu SBB. – Niewidomi oglądają świat za pomocą dotyku i właśnie to pokazuję. To dla nich wielka radość i ekscytacja, że dzięki makietom czy tyflografikom mogą aż tak dobrze poznać nasz teatr. Na moich zdjęciach widać, jak Asia kieruje ich dłońmi i wszystko im objaśnia. Widzącym trudno sobie wyobrazić, jaki to daje niesamowity efekt. Najlepiej zdałam sobie z tego sprawę, gdy poznałam chłopaka, który stracił wzrok po wypadku trzy lata wcześniej. Przez to, że poznał makietę teatru, dobrze wiedział, że wszedł do niego tylnym wejściem, orientował się, gdzie się znajduje w danym momencie i jaki jest układ budynku. To robi wrażenie – opowiada fotografka. Makiety są tak doskonałe, że wywołują zachwyt wszystkich widzów. Dlatego zrodził się pomysł, by wszystkie pomoce dotykowe, w tym także m.in. braille’owskie zakładki i szereg innych materiałów stworzonych w ramach projektu, zgromadzić na wystawie pod tytułem „Dotknij teatru”.

Już nie głusza

Wartym szczególnej uwagi jest sposób, w jaki Teatr Polski umożliwił korzystanie ze swojej oferty osobom g/Głuchym (wielka litera dotyczy tych niesłyszących, którzy identyfikują się jako członkowie mniejszości – społeczności mającej własny język i kulturę) oraz w jaki sposób stara się obalać mity na ich temat. – „Jesteśmy niepełnosprawni tylko między wami, słyszącymi. Gdy jesteśmy sami ze sobą, głusi z głuchymi, możemy używać naszego języka i nie czujemy się inni” – to słowa jednego z bohaterów „Głuszy”, książki, której autorka gościła w Bielsku-Białej podczas ostatniej edycji projektu SBB, a które szczególnie utkwiły mi w pamięci. Uświadamiają to, czego większość z nas nie wie – że g/Głusi posługujący się polskim językiem migowym (pierwszym, naturalnym językiem dla osób głuchych od urodzenia) mają własny język i kulturę, natomiast język polski wielu z nich sprawia ogromne trudności i jest tak naprawdę dla niesłyszących od urodzenia Polaków językiem obcym, trudnym do nauczenia. Niepełnosprawnymi czyni ich to, jak urządzony jest świat – dostosowany wyłącznie do potrzeb słyszącej większości – mówi Joanna Feikisz, która stara się robić wszystko, by te bariery w TP niwelować.

Widzowie teatru przyzwyczaili się już do widoku znanego w Bielsku-Białej Macieja Pileckiego, tłumacza języka migowego, który staje z boku sceny. Coraz częściej będziemy widzieć podczas spektakli realizowanych w ramach projektu także napisy. To formy powszechnie znane, ale „Spektakle bez barier” zaskoczyły i zachwyciły pomysłami, które odbiór spektakli przez osoby niesłyszące wzniosły na wyższy artystyczny poziom. – Gramy dużo przedstawień muzycznych. Pojawił się więc dylemat: co zrobić, by osoby g/Głuche nie traciły tak dużo; jak to nadrobić, skoro muzyka też jest dużą wartością? – Joanna Feikisz wraca do momentu, gdy rodził się ten koncept.

Jeden z takich owoców nowej idei widzieliśmy podczas jedenastej odsłony SBB w październiku, podczas spektaklu „Poszukiwany, poszukiwana”. Wtedy to pracę tłumacza języka migowego uzupełniały dwie aktorki – niesłysząca Dominika Kozłowska oraz Dominika Feiglewicz. Jak opowiadają, tradycyjne tłumaczenie jest dość „suche”, skupia się na sprawnym przekazaniu treści. – Nasza rola była zupełnie inna. Starałyśmy się wizualnie oddać aktorskie emocje. Dobrze się uzupełniamy, bo znamy się osiem lat, ale w tym przypadku była to pierwsza nasza współpraca na teatralnej scenie. Robiłyśmy tu warsztaty, miałyśmy wykłady, ale to był nasz pierwszy taki spektakl – opowiadały na gorąco, tuż po przedstawieniu aktorki, które zebrały wielkie owacje. – Miłe było to, że aktorzy też nam podziękowali. I to w języku migowym! Był z nimi świetny kontakt. Widać, że im zależy na wszystkich widzach, także tych ze szczególnymi potrzebami – komplementują artystki. – Aktorki były znakomite. Świetnie się przygotowały i przemyślały wszystko od początku do końca. To nie było zwykłe, ale artystyczne tłumaczenie, o zasadach którego mówiły już podczas warsztatów dla aktorów – podkreśla koordynatorka.

Pamiętnym wydarzeniem było wzbogacenie spektaklu „Sztukmistrz z miasta Lublina” w reżyserii Witolda Mazurkiewicza o występ Niemego Chóru Uniwersytetu Śląskiego. To pokłosie konceptu szefowej projektu, by piosenki z tej sztuki zostały „zamigane” przez wiele osób jednocześnie. I w tym przypadku tłumaczenie było wyjątkowe, stało się ciekawym wizualnie elementem spektaklu, a sam sposób migania oddawał przekaz muzyczno-poetycki, płynący ze sceny. – To był jeden z najbardziej wzruszających momentów w mojej pracy. Podobnego wzruszenia doświadczyłam, gdy na placu Ratuszowym zobaczyłam małą dziewczynkę, która próbowała migać, patrząc na teatralny plakat z naszymi aktorami pokazującymi gesty w języku migowym – mówi Joanna Feikisz.

Dzięki projektowi SBB i takim akcjom, jak na przykład „WSPÓŁodczuj w teatrze”, g/Głusi czują się w bielskim teatrze bardzo dobrze. – Kontakt ze sztuką jest bardzo ważnym elementem w rozwoju emocjonalnym i społecznym osób niepełnosprawnych. Służy jako rozrywka, dająca odetchnąć od codzienności, wprawiając umysł i ciało w stan relaksu. Pozwala poszerzyć gamę doznań estetycznych, pobudza umysł do ciągłego szukania odniesień, interpretacji, rozwija myślenie abstrakcyjne, z którym trudności mają osoby niesłyszące. Zwiększa aktywność społeczną osób niesłyszących i przekłada się na codzienne relacje z innymi osobami. Mała znajomość polskiego języka migowego wśród osób słyszących powoduje, że osoby z wadą słuchu nie biorą aktywnego udziału w życiu kulturalnym i społecznym otoczenia, w którym żyją – zwraca uwagę Sabina Koenig z Chorzowskiego Stowarzyszenia Niesłyszących. A za wzór tego, jak to zmienić, stawia właśnie Teatr Polski. – Udostępnia on kulturę osobom niesłyszącym. Głusi, dzięki obecności tłumacza PJM oraz napisom stają się w pełni współuczestnikami spektaklu teatralnego, żywiołowo reagując i na przekaz płynący ze sceny. Przedsięwzięcie daje też możliwość spotkania z twórcami teatralnymi oraz cały szereg ciekawych warsztatów z różnych dziedzin sztuki, m.in. dla osób niesłyszących, powiązanych tematycznie z przedstawieniami. To zajęcia plastyczne, aktorskie, zwiedzanie kulis, garderób, pracowni oraz poznawanie pracy członków obsługi spektaklu. Możliwość kontaktu „na żywo” z aktorami powoduje wyzwalanie dobrych emocji u osób niesłyszących, a kontakt z osobami niesłyszącymi z innych miast łączy i integruje, pozwala na wymianę doświadczeń i odczuć – wylicza Sabina Koenig. Nie może też nie zauważyć swoistej więzi między aktorami a widzami, w której udział mają i g/Głusi. – Gorące emocje i radość osób niesłyszących wzbudza również fakt, że aktorzy i obsługa Teatru Polskiego wykorzystują i komunikują się z nimi za pomocą PJM. Choć tradycyjne bicie braw jest jak najbardziej zrozumiałe dla Głuchych, w sytuacji nagradzania występu zwyczajne oklaski są zastępowane oklaskami „wizualnymi” – unosi się wtedy ręce, rozcapierza palce i kręci dłońmi – dodaje.

WSPÓŁodczuj w teatrze

W trakcie ostatniej edycji projektu „Spektakle bez barier” zrealizowano pięć spektakli z audiodeskrypcją, z tłumaczeniem na język migowy i napisami dla niesłyszących oraz kilkanaście spotkań warsztatowych i integracyjnych wydarzeń towarzyszących nawiązujących do tematyki przedstawień oraz idei projektu. Jednym z ciekawszych wydarzeń był pokaz wspomnianej komedii „Poszukiwany, poszukiwana” z artystycznymi tłumaczeniami piosenek na język migowy, które zostały zrealizowane przez Fundację „Migawka” z Krakowa oraz organizowane po raz pierwszy warsztaty kulinarne dla osób niesłyszących „Smaki PRL-u”, w zabawny (i jak się okazało także smakowity) sposób nawiązujące do tematyki spektaklu. Wyjątkowo poruszającym i zapadającym w pamięć na długo wydarzeniem okazało się spotkanie wokół książki pt. „Głusza” Anny Goc, które stało się forum emocjonującej dyskusji osób g/Głuchych i słyszących.

– Bardzo ważnym punktem programu ubiegłorocznej edycji projektu była akcja „WSPÓŁodczuj w teatrze – poznajmy się bliżej”, czyli krótkie prelekcje i spotkania edukacyjno-integracyjne dla wszystkich widzów obecnych na przedstawieniu, prowadzone przez osoby z dysfunkcją wzroku i słuchu. To „5 minut dla dostępności”, „reklama dostępności” – jak mówi jedna z naszych edukatorek biorących udział w akcji. Prelekcje poświęcone były między innymi językowi i kulturze Głuchych; w ramach akcji widzowie mieli na przykład okazję nauczyć się kilku znaków języka migowego – wylicza Joanna Feikisz. Wszystko to działo się tylko w trakcie jedenastej edycji, a poprzednie obrodziły równie cennymi, pomysłowymi i pamiętnymi inicjatywami.

Bielska publiczność reaguje na to wszystko z otwartym umysłem i ciekawością. Przekonała się o tym choćby Anna Elwicka, osoba niedowidząca. Przez lata była uczestniczką SBB, a obecnie prowadzi spotkania edukacyjne w ramach akcji „WSPÓŁodczuj w teatrze…”. Na deskach teatru, tuż przed rozpoczęciem spektaklu, opowiada o psach asystujących osobom z dysfunkcją wzroku. Stara się, by – choć temat istotny – podać lekko, szczególnie gdy zaraz rozpocznie się komedia. – Zależy mi na uśmiechu na twarzach ludzi. Moją rolą jest opowiedzieć o tym, co warto, a czego nie warto robić, gdy się spotka psa-przewodnika. Często ludzie nie wiedzą, jak się zachować, gdy spotkają psa asystującego, a ten może towarzyszyć osobie z dysfunkcją wzroku w urzędzie, sklepie, szpitalu czy właśnie w teatrze. To raptem parę minut opowiadania ciekawostek, ale – jeśli dodać do tego tak piękne spektakle, jakie ma Teatr Polski, to widzowie tym bardziej dobrze to wszystko zapamiętują – stwierdza Anna Elwicka.

Dobre miejsce

Od ponad dekady dzięki „Spektaklom bez barier” z Teatrem Polskim zaprzyjaźnili się nie tylko g/Głusi oraz osoby niewidome i słabowidzące z Bielska-Białej i najbliższej okolicy, bo przyjeżdżają tu systematycznie grupy choćby z Katowic czy Krakowa, czyli dużo większych ośrodków. Dzięki dofinansowaniu z ministerstwa, partnerzy projektu otrzymują bezpłatne bilety.

Uczestnicy SBB są przepełnieni wdzięcznością do całego zespołu teatru, a szczególnie podkreślają, z jak wielkim sercem do ich potrzeb podchodzi koordynatorka projektu. – Osoby ze szczególnymi potrzebami też chcą uczestniczyć w życiu kulturalnym. Takie inicjatywy, jak te Teatru Polskiego, są szalenie ważne. Dzięki nim otwieramy się, nabieramy apetytu na poznawanie nowych rzeczy. To cudowne, że przed nami już dwunasta edycja SBB. Asia robi to w niezwykłej pokorze i po cichutku, a tylko ona wie, jak ciężka to praca. Widzimy, że jest w nią zaangażowana bez reszty i swoim entuzjazmem potrafi wciągnąć do projektu cały zespół. Podjęła się dużego wyzwania i możemy tylko chylić czoła. Niech inni biorą przykład i zaszczepiają jej pomysły u siebie. Dobre miejsca tworzą dobrzy ludzie i tak jest w Teatrze Polskim. Mimo że mowa o zabytkowym budynku, to wszyscy starają się, by to miejsce było jak najbardziej przyjazne i dostępne – stwierdza Anna Elwicka.

– Dla mnie to niesamowite, z jaką pozytywną energią przychodzą tu ludzie niewidomi i g/Głusi. Widać, jak ich to cieszy, jak są wdzięczni. I widać, że warto to robić. Asia każdego roku wprowadza coś nowego. Nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. Dzięki niej uczestnicy SBB spotykają się z aktorami, czy najlepszymi twórcami teatralnymi, jak np. scenograf Damian Styrna goszczący podczas ostatniej edycji projektu – chwali Dorota Koperska.

– Dla nas to, co dzieje się w Teatrze Polskim jest bezcenne. Ukłony dla pani Joanny i całego zespołu. Nawet jeśli nasze koło otrzyma sto biletów, bo takie dobro płynie w naszą stronę, to rozchodzą się jak ciepłe bułeczki, a przecież przyjeżdżają tu także grupy niewidomych z innych regionów. Dzięki warsztatom, makietom czy spotkaniom z aktorami mamy lepsze wyobrażenie tego, co dzieje się na scenie. Czujemy zrozumienie dla siebie w całym teatrze i cieszymy się, że możemy wszystko to przeżywać. Kultura to bardzo ważna część naszego życia – mówi Tadeusz Gierycz z bielskiego koła PZN.

Przeżyjmy to razem

Joanna Feikisz została wyróżniona m.in. odznaką Przyjaciel Niewidomych oraz statuetką Mikrofonu Audiodeskrypcji przyznawanych przez Polski Związek Niewidomych, a dopiero co odebrała Nagrodę Prezydenta Bielska-Białej w dziedzinie teatru za działania skierowane na potrzeby osób z niepełnosprawnościami, które prowadzą do ich lepszego zrozumienia, większej uwagi i współodczuwania problemów, z jakimi muszą się zmagać. Szereg nagród za pionierskie rozwiązania, a także ich rozmach, odebrała i sama instytucja.

Bielski projekt jeszcze nieraz zaskoczy uczestników. – Dzięki dofinansowaniu możemy go rozwijać i realizować nowe pomysły. Ciągle jeszcze jest wiele do zrobienia w kwestii dostępności teatru. Dziś teatry mogą się już nawzajem inspirować. Jesteśmy dumni, że niejednokrotnie to z nas się bierze przykład i nas stawia za wzór. Byliśmy jednymi z pierwszych, którzy zaczęli realizować ideę teatru dostępnego dla osób z niepełnosprawnościami, w czasach, gdy jeszcze dostępność instytucji nie była obowiązkiem, tak jak ma to miejsce teraz. Dlatego tak wiele podmiotów się do nas zwraca, a my chętnie dzielimy się naszymi doświadczeniami – zapewnia kuratorka.

– Mamy poczucie, że samo przystosowywanie spektakli do potrzeb osób z niepełnosprawnościami to jeszcze za mało; w działaniu na rzecz dostępności i znoszenia barier najważniejsze są spotkania, poznawanie się i budowanie w ten sposób wzajemnego zrozumienia. Teatr daje do tego idealną przestrzeń, bo tu właśnie spotykają się ludzie „pełnosprawni” z tymi, którzy odbierają świat i sztukę trochę inaczej. Piękne jest to, że na teatralnej widowni wszyscy razem mogą cieszyć się sztuką – każdy na swój sposób, taki, który jest dla niego dostępny. A przy tym widzowie rozmawiają ze sobą, podchodzą do drugiego człowieka z otwartym umysłem i sercem, chcąc się poznać. Dzięki temu wszyscy się lepiej czują i zaczynają nawzajem rozumieć – zauważa Joanna Feikisz.

– Chciałbym, żeby ludzie przestali już mówić i pisać o tym, co robimy, żebyśmy już nie otrzymywali nagród za robienie czegoś wyjątkowego. Dążmy do tego, by dostępne dla wszystkich spektakle były w polskich teatrach czymś normalnym. Nie selekcjonujmy widzów. Mamy się spotykać wszyscy razem i razem przeżywać to, co się dzieje na scenie. Budujmy teatr dla wszystkich – bez barier – wzywa dyrektor Witold Mazurkiewicz. Im szybciej polskie teatry, a także inne instytucje kultury odpowiedzą na ten apel, tym bardziej będziemy dobrze żyć ze sobą, a nie obok siebie.

Zdjęcia: DOROTA KOPERSKA PHOTOGRAPHY

 

google_news