Niewykorzystane sytuacje się mszczą. Ta stara piłkarska zasada pokazała się dziś w pełnej krasie przy Rychlińskiego, gdzie Podbeskidzie podejmowało ŁKS Łódź.
Goście rozpoczęli z animuszem i już w 5 minucie sprawdzili czujność Igonena. Ataki przyjezdnych były coraz śmielsze i groźniejsze, nie przyniosły jednak żadnego efektu. Gospodarze ograniczali się do rozbijania ataków i prób kontrowania. Jeden z takich wypadów powinien skończyć się golem, ale Drzazga nie zdołał pokonać Bobka. W 36-tej minucie Górale bramkę zdobyli za sprawą Rodrigueza, na nieszczęście Podbeskidzia była to bramka… samobójcza. Dobrze egzekwowana z rzutu rożnego piłka minęła co prawda czterech graczy ŁKS-u, ale trafił w nogę hiszpańskiego obrońcy tak niefortunnie, że wpadła do siatki. Podwyższyć w końcówce mógł Trąbka, ale w dogodniej sytuacji nie trafił w bramkę.
Po zmianie stron Podbeskidzie wyszło odmienione i pełne zapału do odrabiania strat. Co rusz na bramkę Bobka pędziły ataki, jednak cały czas brakowało im wykończenia. Raz na drodze piłki stanęła poprzeczka. Gospodarze dopięli swego w 77-mej minucie za sprawą Goku, który kapitalnie wykończył podanie Jodłowca.
Remis wydaje się być sprawiedliwy. Obie ekipy miały swoje szanse, żadna jednak nie przechyliła szali zwycięstwa na swoją stronę.
Jako mieszkaniec BB i tysiące że w moim mieście jest klub gorole BB nie ma nic wspólnego z gorolami niech spadają na wiochę nie w BB jak widać na zdjęciu to sama ciemnota na to chodzi nikt poważny jaki kibic taki wiejski klub wiocha się bawi.
gorole wiocha kto podbeskidzie