Na placu Wojska Polskiego znajduje się tablica upamiętniająca wybitnego pianistę Jana Smeterlina, który urodził się w Bielsku. Ale kto wie o tym, że przez miasto nad rzeką Białą przejeżdżał kiedyś sam Fryderyk Chopin?
Na zmodernizowanym placu, w ramach obchodów 300-lecia nadania praw miejskich Białej, miało niedawno dojść do odsłonięcia trzech tablic historycznych. Wydarzenie nie odbyło się, bo tego dnia na placu miał miejsce przedwyborczy miting. Uroczystość została przełożona na listopad, ale dwie tablice są już wmurowane w brukowaną nawierzchnię placu w miejscach, w których na dawnym Rynku w Białej stały dawnymi czasy austeria (czy gospoda zwana też starym ratuszem) oraz waga miejska. Trzecia tablica umieszczona jest nieopodal fortepianu. Upamiętnia Jana Smeterlina, urodzonego w Bielsku w 1892 roku wybitnego pianistę o międzynarodowej renomie. Melomani porównywali jego talent do umiejętności takich genialnych wykonawców muzyki fortepianowej jak Artur Rubinstein czy Ignacy Paderewski.
W rodzinnym mieście Smeterlin to postać właściwie nieznana. Dlatego w ubiegłym roku, z okazji przypadających w tamtym czasie rocznic narodzin i śmierci artysty (zmarł w 1967 roku w Londynie) powstał pomysł, by upamiętnić i przybliżyć mieszkańcom miasta postać tego wybitnego bielszczanina (pisaliśmy o nim obszernie na łamach „Kroniki”). Zdecydowano się na tablicę pamiątkową.
Początkowo zakładano, że zawiśnie na budynku przy ulicy 3 Maja, w którym Smeterlin mieszkał w młodości. Ostatecznie jednak wybrano plac Wojska Polskiego. – Tablicę wiszącą na kamienicy mało kto by zauważył, a umieszczona przy fortepianie będzie zwracać uwagę gromadzących się tam bielszczan – tłumaczył Przemysław Smyczek, naczelnik wydziału kultury bielskiego magistratu.
Skoro na placu upamiętniono Smeterlina, to czemu nie upamiętnić tam również samego Fryderyka Chopina? Skąd taki pomysł? Otóż Chopin bawił kiedyś w tym miejscu! Co prawda tylko przejazdem, ale jednak. Wielki kompozytor wymieniał nawet Bielsko z nazwy w liście, w którym opisywał wrażenia z tamtej podróży.
To był lipiec 1829 roku. 19-letni Fryderyk Chopin, znany już wtedy w Europie jako genialny pianista, wyruszył na podbój Wiednia. Do stolicy państwa Habsburgów udał się z Krakowa, gdzie wcześniej spędził tydzień, odwiedzając między innymi Ojców. W podróż wyruszył dyliżansem pocztowym z czwórką przyjaciół. Wyprawę tę opisał w liście do rodziców, wysłanym z Wiednia 1 sierpnia.
Pisał w nim tak: „Szczęśliwie, wesoło, zdrowo, doskonale, nieledwie że wygodnie stanęliśmy wczoraj w Wiedniu. Od Krakowa jechaliśmy separatwagenem (ekstrapocztą) lepiej, aniżelibyśmy własnym mogli jechać powozem. Piękne okolice Galicji aż do Bilska (chodzi o Bielsko – przyp. red.), później Śląska Górnego i Morawii, tym przyjemniejszą podróż nam czyniły, że deszcz, czasami tylko w nocy padający, oswobodził nas od niegodziwego na chossée kurzu”.
Bielsko – choć w drodze do Wiednia dyliżans przejeżdżał przez kilka innych, nawet znacznie większych miast – autor mazurków i polonezów wymienia więc z nazwy, co może świadczyć, że miasto to w jakiś sposób zapisało się w jego pamięci.
A skąd wiemy, że w czasie tamtej podróży przejeżdżał akurat przez Rynek w Białej? Otóż znana jest trasa, którą kursowały wtedy pocztowe dyliżansy. Z Krakowa do Wiednia wiodła tak zwana droga cesarska przez Kalwarię, Wadowice, Andrychów, Kęty do Bielska, i dalej przez Cieszyn i Brno w kierunku stolicy Cesarstwa. Dyliżansy wjeżdżały do dzisiejszego Bielska-Białej obecną ulicą Krakowską, po czym obecną ulicą 11 Listopada docierały do mostu na rzece Białej, stanowiącej wówczas granicę pomiędzy Galicją a Śląskiem Austriackim. Powozy podążały następnie dzisiejszą ulicą Barlickiego na plac Smolki, skąd ulicą Wzgórze docierały na bielski Rynek. To tam w kamienicy pod obecnym numerem 22 funkcjonowała poczta, pod którą dyliżansy podjeżdżały i zatrzymywały się na pewien czas (chociażby po to, aby zmienić konie). Podróżni mogli wtedy rozprostować kości, coś przekąsić w którejś z okolicznych gospód, a nawet przespać się, jeśli postój był dłuższy.
Po takim popasie powóz kierował się w stronę Cieszyna obecną ulicą Cieszyńską. Trudno powiedzieć, jak długo Chopin zabawił w mieście nad Białą. Do naszych czasów nie zachowały się inne informacje na temat jego podróży. Nawet cytowany już wcześniej list nie zachował się w całości. Znamy jedynie ten jeden jego fragment, i to z późniejszego odpisu. Wiadomo też – z dość pobieżnego streszczenia autorstwa Maurycego Krasnowskiego, kompozytora współczesnego Chopinowi – że młody Fryderyk opisał w tym liście jeszcze kilka innych szczegółów ze swej wyprawy, jednak ponoć „mało istotnych”. Czy było tam coś jeszcze o Bielsku? Tego już się nie dowiemy.
Skoro jednak każdy wiekowy dąb, rosnący pomiędzy Warszawą a Wiedniem to ten, pod którym odpoczywał król Jan III Sobieski i jego wojska, a każda wiekowa karczma pomiędzy Paryżem a Moskwą to ta, w której bawił Napoleon Bonaparte, to czemu nie upamiętnić autentycznej wizyty w Bielsku-Białej jednego z największych kompozytorów wszech czasów?
A tak na marginesie – Jan Smeterlin uważany był za jednego z najlepszych wykonawców i interpretatorów muzyki Fryderyka Chopina.
Ależ w tym liście ważniejszy był deszcz co oswobodził Szopena z kolegami od kurzu, stanęli na popas i Szopen nie bardzo wiedział gdzie jest.
Fajna ciekawostka! Będę o niej pamiętać. Dziękuję autorowi ! Więcej takich ciekawostek !