Na frontowej ścianie remizy w Lachowicach pojawiła się wyglądająca dla niektórych tajemniczo, a do tego świecąca w nocy na zielono owalna skrzynka. Nie jest to element systemu alarmowego, lecz ogólnodostępny defibrylator AED.
Nowoczesne urządzenie zostało zakupione z inicjatywy lachowickich strażaków ze środków znajdujących się w funduszu sołeckim. Kosztowało 6,8 tys. zł, ale w tej sytuacji nie cena jest najważniejsza, lecz fakt, że dzięki niemu być może uda się uratować czyjeś życie. – Kiedy dojdzie do zatrzymania krążenia liczy się każda sekunda. Na przyjazd karetki trzeba czekać, a defibrylatora AED może użyć każdy – mówi Mariusz Hutniczak, prezes OSP w Lachowicach. Przypomina, że do obsługi urządzenia nie trzeba mieć specjalnego przygotowania medycznego, gdyż to posiada instrukcję obsługi, a przy tym wydaje polecenia głosowe.
Użycie defibrylatora nigdy nie zaszkodzi poszkodowanemu bo nie dostarczy ono impulsu elektrycznego, jeśli rytm serca nie będzie tego wymagał. Tymczasem im szybciej zostanie podjęta akcja ratunkowa, tym większe są szanse na uratowanie życia. Powinna ona rozpocząć się najpóźniej trzy minuty po zatrzymaniu krążenia. – Użyć go może każdy, ale żeby mieszkańcy wioski się o tym przekonali przeprowadziliśmy w szkole podstawowej szkolenie dla wszystkich uczniów. Gdy zrobi się cieplej zrobimy także pokaz w remizie. Zapewne zrobimy go w niedzielę po mszach świętych – mówi prezes OSP w Lachowicach.
Mariusz Hutniczak zauważa, że ogólnodostępne defibrylatory są coraz bardziej powszechne. Można je między innymi znaleźć w centrach handlowych. – Uznaliśmy, że mieszkańcy Lachowic także powinni czuć się bezpieczni – mówi. Wspomina, że lachowicka remiza jest monitorowana, więc od razu widać kto sięgnął po AED. Mało tego ma ono wbudowane ogrzewanie oraz podpięte jest do systemu selektywnego wywoływania. – Jeśli ktoś przybiegnie lub przyjedzie po AED to otrzymamy wezwanie jak do każdego innego zdarzenia. Zbiegniemy się, by w razie potrzeby pomóc – zauważa.
Nikt nie będzie czytał instrukcji gdy liczy się każda sekunda. A w pierwszym rzędzie tabliczka co to jest przy defibrylatorze. Nie rozumiem, jeśli przy dostępie przez każdego zbiegają się także strażacy i pomagają – po co szkolenie mieszkańców. Liczy się każda sekunda i chyba szkoda opóźnienia i czasu strażaków.