Wydarzenia Cieszyn

Historia w ruinie

Fot. Dorota Krehut-Raszyk

Skoczowskie Wilamowice nie mają szczęścia do pomników historii. Na terenie miejscowości znajdują się dwa obiekty wpisane do rejestru zabytków, jeden w gorszym stanie od drugiego… Szczególnie żal szesnastowiecznego zamku przy ulicy Spółdzielczej, najstarszej budowli w całej gminie Skoczów, którą nikt się nie zachwyca, a jedynie ubolewa nad jej losem, zastanawiając się, kiedy ostrzeżenie z tabliczki „Uwaga, grozi zawaleniem!”, stanie się rzeczywistością…

Zamek, który niegdyś był architektoniczną perełką, dziś znajduje się w opłakanym stanie. Ząb czasu coraz mocniej go nadgryza. Kilka lat temu zawalił się dach, co jeszcze bardziej przyspieszyło degradację wołających o remont wnętrz. Czy obiekt można jeszcze uratować? Wydaje się, że nie… Zniszczeniu uległy stropy, mury są nadwyrężone, okna puste, wokół leżą stosy belek, cegieł, porośnięte mchem i inną roślinnością. Mimo tego, miłośnicy historii i jej eksploratorzy wciąż dostrzegają w nim piękno i od czasu do czasu go odwiedzają. Na teren zamku – mimo iż jest ogrodzony – można bowiem bez większych problemów się dostać.

Fot. Dorota Krehut-Raszyk

Pod ruinami kryje się ciekawa historia. Budowniczym zamku był Jan Skoczowski z Koykowitz, właściciel Wilamowic, mieszczanin, pisarz na dworze księcia cieszyńskiego Wacława II Adama, nobilitowany przez niego do stanu szlacheckiego. Dwór powstał w latach 1565-1566, a pieniądze na ten cel pochodziły między innymi z łupów wojennych szwagra Skoczowskiego, który na Węgrzech walczył z Turkami. Właściciel dworu zmarł w 1585 roku, a jego dobra odziedziczyli potomni, wśród nich Ludwik Maurycy, który przeniósł się do Brandenburgii i w 1695 roku sprzedał rodzinny majątek. Od tamtego czasu majątkiem w Wilamowicach władali Gureccy, Larischowie i Radoccy. Ci ostatni sprzedali posiadłość księciu Albertowi Sasko-Cieszyńskiemu. W tym czasie dobudowano parterowe skrzydło dworu mieszczące słodownię i browar. Przez ostatnie dziesięciolecia, kiedy dość niejasne były sprawy własnościowe obiektu, zamek zaczął mocno podupadać. W końcu nieruchomość trafiła w prywatne ręce.

Zamek ma pecha, a szkoda, bo mógłby być atrakcją turystyczną, a tymczasem umiera na naszych oczach

Ryszard Drózd, sołtys Wilamowic i członek Rady Miejskiej Skoczowa, przyznaje, że los zamku leży mu na sercu, ale niewiele może zrobić. – Jego właściciele mieszkają pod Warszawą. Kiedyś próbowali coś tu działać, mieli konkretne plany, ale najwyraźniej ich to wszystko przerosło. Zamek ma pecha, a szkoda, bo mógłby być atrakcją turystyczną, a tymczasem umiera na naszych oczach – mówi Ryszard Drózd. Na odrestaurowanie obiektu potrzebne są grube miliony, których – jak widać – jego właściciele nie mają i podejmują jedynie działania zabezpieczające teren. Co gorsza, wydaje się, że nawet gdyby ktoś inny dostał dziś zamek za darmo, niewiele mógłby już z nim zrobić…

Fot. Dorota Krehut-Raszyk

Zgodnie z prawem, właściciel budynku powinien utrzymywać go w takim stanie, aby nie powodował zagrożenia. Powinien również wykonać odpowiednie zabezpieczenia, jeśli obiekt jest ruiną. Czy w Wilamowicach tak się dzieje? W listopadzie ubiegłego roku pojawili się tam inspektorzy Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Katowicach. Właściciele zamku również byli obecni.

– Kontrola polega na zbadaniu przestrzegania przez posiadacza zabytków przepisów ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, w tym utrzymywania zabytku, w tym: prowadzenia prac konserwatorskich, restauratorskich i robót budowlanych przy zabytku; zabezpieczenia i utrzymania zabytku oraz jego otoczenia w jak najlepszym stanie; korzystania z zabytku w sposób zapewniający trwałe zachowanie jego wartości – wyjaśnia Mirosław Rymer, doradca prawny i rzecznik prasowy śląskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków w Katowicach. Twierdzi, że stan obiektu nie pogorszył się w ciągu ostatniego roku, jednak trzeba działać, w związku z czym przygotowywana jest decyzja w sprawie nakazania właścicielowi wykonania określonych prac. Jako że decyzja ta nie została wydana – od pół roku! – rzecznik nie może określić, jakie konkretnie prace zostaną objęte nakazem…

Budynek w Wilamowicach jest dobrym przykładem bezsilności polskiego prawa wobec niszczejących zabytków. Jak widać, paragrafy bywają niejednokrotnie nieskuteczne w przypadku obiektów wpisanych do rejestru zabytków. Bardzo często trudno zmusić ich właścicieli do konkretnych działań, na które jest już po prostu za późno.

navigate_before
navigate_next

google_news
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
maurycy
maurycy
4 lat temu

Gdzie są organy ścigania? Cudze chwalicie, Swego nie znacie, Sami nie wiecie, Co posiadacie.

Aldona
Aldona
4 lat temu

Ta sama sytuacja miala miejsce w Konczycach Wielkich tez chodzilo o zamek i jego remont Soltys jednak dal rade zainteresowal sie i mimo problemow wlasciciele dostali nakaz odremontowania i utrzymania zabytku to jest mozliwe Pani Raszyk niech pani przejrzy ta sprawe warto sie tym zainteresowac

maurycy
maurycy
4 lat temu
Reply to  Aldona

Nie ta sama, podobna. Zresztą tamtejszy wójt w porę zareagował, a efekty jego działań na niwie praktycznej oczywiste jeszcze nie są. Prawnie i pod względem reakcji właściciela, sytuacja wygląda znacznie lepiej. Zamek jeszcze się nie zawalił, choć wewnątrz ponoć również jest solidnie zdemolowany.