Wydarzenia Bielsko-Biała

Jasienica poszła na ugodę z rodzicami gnębionego ucznia

Fot. Jacek Dyrlaga

Gmina Jasienica zawarła ugodę z rodzicami ucznia, według których syn był gnębiony w szkole w Międzyrzeczu Górnym. Pozwali samorząd do sądu i w pierwszej instancji na rzecz ucznia zasądzono 20 tysięcy złotych. Gmina nie potwierdza, że w ramach pozasądowej ugody zapłaciła prawie trzy razy więcej.

Przypomnijmy, rodzice dowodzili przed sądem, że ich jedenastoletni syn był prześladowany i dręczony przez cały rok szkolny 2013-14 w Szkole Podstawowej w Międzyrzeczu Górnym. Wskazywali, że ich interwencje w szkole i kuratorium nie odnosiły skutków, przez co czuli się lekceważeni i upokorzeni. A to odbiło się na życiu całej rodziny. Mieli pretensje do byłej dyrektor szkoły, że nie powiadamiała policji, choć jeden z najlepszych uczniów miał być bity, kopany, wyzywany i znieważany. Bierność zarzucili też szkolnej pedagog.

Gmina z kolei przed obliczem Temidy przekonywała, że szkoła podejmowała liczne i systematyczne działania mające na celu zapobiegnięcie niewłaściwym zachowaniom uczniów i zapewnienie bezpieczeństwa. Nauczyciele pełnili dodatkowe dyżury, kontrolowali nawet toalety i opiekowali się uczniami w innych pomieszczeniach. Dowodzono, że konflikt między jedenastolatkiem a trudnymi uczniami był podsycany przez nadmierne interwencje jego rodziców.

W swoim wyroku Sąd Rejonowy w Bielsku-Białej przyznał uczniowi 20-tysięczne zadośćuczynienie. Zwrócił uwagę na okres doznawania krzywdy, wpływ zdarzeń na psychikę dziecka, jego obawę przed chodzeniem do szkoły i poczucie wstydu. Z wyroku niezadowoleni byli rodzice, którzy domagali się w sumie 50 tysięcy złotych. Nie zgadzała się też z nim gmina. Jak wielokrotnie tłumaczyła naszej redakcji szefowa gminnej oświaty Urszula Bujok, gminie zależało na wygraniu sprawy i niedopuszczeniu do precedensu, który mógłby wywołać lawinę podobnych roszczeń rodziców uczniów.

Ostatecznie sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej. Jak już pisaliśmy, rodzice dziecka skarżyli się, że ich propozycje zawarcia ugody nie spotkały się ze zrozumieniem władz gminy. Jednak wszystko wskazuje na to, że sądowa batalia dobiegła końca. Strony po latach doszły do porozumienia.

O podsumowanie sporu poprosiliśmy wójta Jasienicy Janusza Pierzynę. Oczywistym jest bowiem, że w interesie społecznym leży nie trzymanie w tajemnicy, ale rzetelne poinformowanie o finale sprawy dotyczącej przede wszystkim bezpieczeństwa dzieci w gminnych szkołach. Mieszkańców nurtować też może pytanie, czy w podobnych przypadkach gminę zarządzającą szkołami można pociągnąć do odpowiedzialności. Wreszcie, tajemnicą nie może być sposób wydatkowania środków publicznych, bo gmina to nie prywatne przedsiębiorstwo, które nie musi się spowiadać z tego, na co wydaje pieniądze. W tak drażliwej społecznej sprawie transparentność – jak mogłoby się wydawać – powinna być jednym z priorytetów.

Jednak trzy proste – jak się wydaje – pytania wywołały w urzędzie spore emocje, choć niestety pierwsze nie doczekało się konkretnej odpowiedzi. „Czy może Pan potwierdzić, że doszło do ugody i tym państwu przelano już 50 tysięcy złotych plus 7 tysięcy kosztów sądowych? Jakie argumenty przemawiały za tym, aby doprowadzić do ugody, biorąc pod uwagę, że pierwotnie gmina liczyła na wygranie procesu? Czy ugoda w jakimś stopniu oznacza to, że gmina przyznaje się do winy w sprawie nieprzyjemności, na jakie narażony był uczeń?” – chciała się dowiedzieć „beskidzka24”.

„(…) Gmina Jasienica zawarła ugodę pozasądową. W zakresie argumentów prowadzących do zakończenia postępowania przez ugodę pragnę nadmienić, iż poruszane kwestie dotyczą okoliczności postępowania sądowego, które dotyczą wyłącznie stron postępowania” – informuje wójt Janusz Pierzyna. I tłumaczy sądowe zawiłości: „Rozważając możliwość ugodowego rozwiązania sporu należy pamiętać o tym, iż dążenie do ugodowego załatwiania spraw jest jedną z podstawowych funkcji sądu, który ma obowiązek nakłaniać strony do zawarcia ugody. Możliwość ugodowego załatwienia sprawy cywilnej związana jest z możliwością swobodnego decydowania o prawach i obowiązkach stron. Proces cywilny ma służyć realizacji interesu, a nie wykazaniu jakichś abstrakcyjnych racji czy udowodnienia czegoś przeciwnikowi procesowemu. Warto również pamiętać o tym, iż proces cywilny często trwa bardzo długo, a jego wynik jest niepewny, tym samym nie można było mówić o «liczeniu przez Gminę na wygranie procesu». W chwili zawarcia ugody przez Gminę Sąd umorzył postępowanie w sprawie, a tym samym nie doszło do merytorycznego rozpatrzenia sprawy. Nie można zatem uznać, iż Gmina Jasienica w jakimkolwiek zakresie przyznała się, jak Pan Redaktor to określił, «do winy w sprawie nieprzyjemności, na jakie narażony był uczeń»”.

Szef gminy poucza też dziennikarza: „Wójt Gminy Jasienica mając na względzie przede wszystkim ochronę dóbr osobistych obywateli, a w szczególności drugiej strony postępowania wskazuje, iż formułując pytania i poszukując informacji, których Pan Redaktor chce powziąć, a które to szczegóły postępowania znane mogą być wyłącznie stronom ugody, zwracam się z prośbą, by w odpowiedni sposób wyważać tak istotne wartości jak wolność słowa i dążenie do prawdy. Tak stawiane tendencyjne pytania wskazują na możliwość celowego wprowadzenia opinii publicznej w błąd w zakresie toczących się przed niezależnym i niezawisłym sądem postępowaniem, czy też dotyczących nastawieniu na wygranie procesu czy «przyznaniu się do winy Gminy Jasienica»”.

Jakie będą dalsze kroki władz Jasienicy? „Zawarta ugoda jest pierwszym etapem podjętych działań przez Gminę w przedmiotowej sprawie. W dalszej kolejności podjęte zostaną stosowne procedury prawne, wobec podmiotów prawnych odpowiedzialnych za powstałe nieprawidłowości” – informuje gospodarz Jasienicy.

Wcześniej o sprawie pisaliśmy tutaj i tutaj.

google_news
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Jasio
Jasio
6 lat temu

No skoro gmina nie przyznała się do winy a wypłaciła odszkodowanie, to liczę że teraz będzie sprawa o defraudacje 🙂

Franuś
Franuś
6 lat temu

Widać i czuć, że za cytowanymi słowami wójta stoi prawnik. Prawnik obrońca szkoły, który potrafi tłumaczyć zawiłości sądowe tak aby umniejszyć winę. Ugoda miałaby znaczenie w tym przypadku gdyby strony umówiły się podczas niej do kwoty mniejszej a nie większej niż przyznał sąd i jak się trzyma w tajemnicy a redakcja pisze z przecieku. Bezsprzecznie jeśli sąd przyznał odszkodowanie a gmina wypłaciła w ramach ugody kwotę zadośćuczynienia – musiała gmina, choć nie chciała uznać winę. A jeszcze w dalszej kolejności, końcowej wójt powinien podjąć kroki a wydział oświaty centralny zmusić do tego też inne gminy gdzie są podobne ukryte przypadki… Czytaj więcej »