Pamięta czasy, gdy po parkowych alejkach obok dworu u stóp Grodziska spacerował Emil Zegadłowicz. Zatrzymał w pamięci obraz siedzącego na progu starej chaty z kozikiem w dłoni Jędrzeja Wawro rzeźbiącego kolejnego świątka, a także lata wojny.
Ze szczegółami potrafi opowiadać o elektryfikacji, gazyfikacji czy budowie drogi w rodzinnej wiosce. I nic w tym dziwnego, bowiem w każdych z tych wydarzeń Leon Bąk odegrał niepoślednią rolę. Więcej o społeczniku z Gorzenia w najnowszym wydaniu Małopolskiej Kroniki Beskidzkiej.