Podczas grudniowej sesji Rady Gminy w Bestwinie przegłosowano likwidację ośrodka zdrowia w Kaniowie.
Przychodnia jest filią Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Bestwinie. Kierownictwo SPZOZ zwróciło się do władz gminy z wnioskiem o likwidację tego ośrodka już kilka lat temu. Powodem było to, że przychodnia wymagała przystosowania do wymogów sanitarnych, co pociągało za sobą konieczność remontu i – tym samym – sporych wydatków. Istniała groźba, że jeśli się to nie stanie, zamknięty może zostać cały SPZOZ.
Przymiarki do likwidacji placówki wywołały wrzenie. Oliwy do ognia dolewał fakt, że przychodnię zbudowano kilkadziesiąt lat temu w czynie społecznym. Odbyło się wiele spotkań z mieszkańcami, ostatnie 17 czerwca ubiegłego roku. W pierwszej połowie grudnia gmina ogłosiła konsultacje społeczne w tej sprawie (uwagi można było zgłaszać między 2 a 16 grudnia). Ostatecznie – 19 grudnia – rada zadecydowała o zamknięciu filii. Wójt Bestwiny Artur Beniowski wyjaśniał skąd wziął się taki pomysł, powołując się na liczby. Wedle przytoczonych przez niego danych, zdeklarowanych w Kaniowie pacjentów jest około dwustu siedemdziesięciu. Dla porównania w Bestwinie jest ich sześć i pół tysiąca. Liczba osób faktycznie korzystających z usług ośrodka opiewała na około sto osiemdziesiąt. Pacjentów, którzy odeszli w ciągu ostatnich trzech lat, było czterystu. Liczba pacjentów, którzy zapisali się w tym samym czasie – jeden. – Kaniowianie sami zamknęli ośrodek – skonkludował wójt.
Argumentując dalej, przywołał spotkanie z mieszkańcami, które odbyło się jeszcze za czasów poprzedniego gospodarza gminy. Sala była wtedy pełna, w przeciwieństwie do czerwcowego spotkania, na którym pojawiło się 25 osób. – Najwięcej odzywali się ci, którzy nie byli pacjentami ośrodka. Ówczesny wójt powiedział im: „Niech ci, którzy tak krzyczą zapiszą się do przychodni!” Od tego czasu wymieniliśmy okna, instalację grzewczą i piec. Warunki są dużo lepsze niż były, a pacjentów ubywa. Nie wiem jaki jest powód – zastanawiał się wójt. Artur Beniowski odniósł się także do wyników niedawnych konsultacji. – Spłynęły trzy uwagi, wszystkie z jednego adresu zamieszkania. Nie dotyczyły spraw merytorycznych, ale były biciem w moją osobę, a pośrednio również w was – radnych.
Po wójcie głos zabrał radny Łukasz Furczyk: – Szkoda, że nie ma z nami pani kierownik ośrodka. Byłoby do niej sporo pytań. Z jej strony nie było żadnych pozytywnych propozycji co do utrzymania ośrodka. Najłatwiej jest złożyć wniosek, nie pokazać się i zakończyć sprawę. To przykre. Radny stwierdził też, że skoro już ma dojść do likwidacji ośrodka, trzeba do mieszkańców Kaniowa wyciągnąć rękę i zaproponować im coś pozytywnego: szeroko zakrojone badania profilaktyczne albo program szczepień. – Niestety, nic się o tym nie wspomina. Na koniec dodał, że również nic się mówi o tym, co stanie się z pomieszczeniami po ośrodku.
Wójt bronił szefowej SPZOZ mówiąc, że niejednokrotnie bywała gościem komisji branżowych, tłumacząc aspekty zamknięcia. Przekazał też, że już wcześniej – nie znając dokładnego terminu sesji – sygnalizowała dłuższą nieobecność. W temacie pozytywnej propozycji dla mieszkańców odpierał: – Nie uważam, że nic się w tej sprawie nie robi. Przecież przyjęliście państwo program profilaktycznych szczepień przeciwko pneumokokom. Od pierwszego stycznia będzie on prawdopodobnie obowiązkowy, więc będę proponował, aby przyjąć inną profilaktykę. Odnośnie pomieszczeń po przychodni wójt mówił: – Nie mamy w gminie żłobka. Mamy niedobór miejsc w przedszkolach. W tym kierunku chcielibyśmy iść. Przy okazji wyjaśnił, że – choć był taki pomysł – miejsca po ośrodku nie zajmie apteka. Zainteresowani musieliby sprostać tym samym wymogom co przychodnia i przeprowadzić kosztowny remont. Wyceniono go na 350 tysięcy złotych, co nie zwróciłoby się aptekarzom nawet w ciągu najbliższych dziesięciu lat.
Następny głos w dyskusji należał do Marka Pękali, sołtysa Kaniowa: – Zgadzam się z radnym Furczykiem. Co zostało przez te wszystkie lata uczynione, aby ratować ośrodek? Najpierw wyjdźmy z czymś do ludzi, wyłóżmy pieniądze, potem zbierajmy profity. To nie tak, że pacjenci sami odeszli. Trzeba było czymś ich przyciągnąć. – Od kiedy pracuję w gminie, zarówno z pana strony – jak i ze strony Rady Sołeckiej – nie wyszła ani jedna konstruktywna uwaga co z tym problemem zrobić. Ani jedna! – odpowiedział Artur Beniowski.
Ostatecznie uchwałę przegłosowano. Dziesięciu radnych było za, czterech przeciw. Nie oznacza to, że Kaniów zostaje bez opieki. W odległości kilkuset metrów od starej przychodni funkcjonuje prywatna placówka. Kaniowskich pacjentów może też przejąć ośrodek w Bestwinie. Uchwała obowiązuje od stycznia.