Wystarczyło kilka minut i wiekowy dom poszedł z dymem. Przepadły marzenia, plany na przyszłość, został olbrzymi smutek i gorycz. Dramat rodziny Targoszów z Kobiernic chwycił za serce tylko najbliższych, przyjaciół, sąsiadów i rodzinę. Świat żyje dzisiaj inną tragedią.
– Mam twardy sen, ale wtedy nagle się obudziłam – mówi Kinga Targosz. – To był jakiś trzask, jakby pękło okno, albo strzeliło polano w kominku.
Dochodziła trzecia w nocy. Czas najlepszego i najtwardszego snu. Pani Kinga nagle zerwała się z łóżka i szarpnęła śpiącego obok męża, Mariusza.
– Coś się dzieje! – krzyknęła. – Mariusz obudź się!
– Byłem nieprzytomny, nie wiedziałem, co się dzieje – mówi mąż Kingi.
Mariusz skoczył w końcu na równe nogi i pobiegł w kierunku pokoju, skąd – jak twierdziła żona – dobiegł wspomniany trzask. Kiedy otworzył drzwi, zamarł ze strachu.
– W środku paliło się już z całą mocą i ogień przedostawał się dalej – wspomina chwile grozy.
Oboje rzucili się do ucieczki. Kinga zdążyła tylko chwycić portfel leżący na szafce przy drzwiach wejściowych do domu. Mariusz nawet na to nie miał czasu. W sekundzie byli już na zewnątrz i sparaliżowani patrzyli, jak pali się ich życie.
– Żona zadzwoniła na straż pożarną – wzdycha Mariusz. – Przyjechali naprawdę szybko. Udało im się nawet uratować parę rzeczy, jakieś ubrania i dokumenty. Reszta jest do wyrzucenia.
– No i uratowali naszą kotkę – uśmiecha się Kinga. – W tym wszystkim kociak się gdzieś schował i nie mogliśmy go dojrzeć.
Potem okazało się, że kotka, półprzytomna, leżała w kącie za drzwiami. Znalazł ją tam jeden ze strażaków.
– Najgorsza jest bezsilność – wzdycha Kinga. – Patrzysz jak płonie dom, najważniejsze miejsce dla każdego, i nic nie możesz zrobić…
Dom, po którym zostały już tylko fragmenty ścian i przepalony dach liczył sobie blisko sto lat. Budował go dziadek Mariusza.
– Mieszkałem w nim od urodzenia – mówi. – Teraz czuję się tak, jakby razem z nim spłonęły wszystkie moje wspomnienia.
Dom był w trakcie remontu. Mariusz pracował przy nim osobiście. W miarę finansowych możliwości – pracuje w jednej z bielskich firm, Kinga z kolei w poradni okulistycznej w Bystrej.
– Ogień wybuchł najpewniej od pieca, takiej starej kozy – uważa Mariusz. – Pewnie poszła jakaś iskra…
Nie ubezpieczyli domu, bo mieli zamiar to zrobić dopiero, kiedy skończy się cały remont. Teraz zaś zostali z niczym. Pod dach przyjęła ich mama Kingi.
– Na razie tak musi zostać – tłumaczy Mariusz. – Ale chcemy dom odbudować, jeśli uda nam się uzbierać oczywiście trochę pieniędzy. Wiadomo, jak teraz wszystko drożeje. Sam nie wiem, co będzie dalej. Potrzebuję jakichś materiałów budowlanych, ale trudno o to. Ta wojna. Oni tam uciekają przed bombami, im pomoc jest bardziej potrzebna. To zrozumiałe. Ale pomagają nam sąsiedzi, przyjaciele, rodzina.
Pogorzelcom można pomóc wpłacając datki za pośrednictwem portalu zrzutka.pl “Pożar domu w Kobiernicach – spłonął cały dobytek”
Wiem co to znaczy przeżywałem to samo całe poddasze i mieszkanie 3 pokoje i kuchnia zostało całkiem zniszczone rodzicom coś na dole zostało ale zalane i zniszczone ,jedno szczęście że obok stał budynek kolegi prawie na sprzedaż i mi go na pół roku przekazał za darmo tylko płaciłem za światło i wodę miałem dobrze ubezpieczony i przy pomocy dobrych ludzi szybko się wprowadziłem ale przedmioty niektóre rodzinne poszły bezpowrotnie nie życzę tego nikomu.
Rozumiem rozżalenie w głosach pogorzelców, Ukrainą się dziś uzasadnia wiele niedostatków (niedociągnięć) w różnych miejscach obok tego, że jest ogromny problem.
Kiedy to było? Co na to władze gminy? Jak na ironię publikowana jest obok reklama domków holenderskich całorocznych – nie pasuje.
Proszę o Twoje kolejne bzdety, są nieocenione przy porannej kawie.
Dodaj podszywacz do trójkąta Hermenegildę i od razu się rozjaśni. Jeśli nie rozumiesz – pytaj a nie oceniaj, że bzdety.
Kawy, podszywacz nie pijam, nie lubię. Ale piję rano mleko – może być, czy też bzdety?
Bełkot, produkujesz bełkot i nie ma znaczenia czy podisujesz się Hermenegilda, osiolek, Konstantynopolitańczykówna czy Iza.
ale znaczenie ma mieć Twoja spółka?, niekoniecznie podszywacz, komentarze obiektywnie są słabe choć nie bełkot (co innego to pojęcie znaczy ale powielasz jak niektórzy tutaj ruską onucę). Zacznij od “bełkotu” podszywania się.
Zdecyduj się, bełkot czy bzdety. Informuję uprzejmie, że co innego znaczy, ale to się dowiedz od Hermenegildy bo wyraźne masz braki, podszywacz.
Bełkot i bzedy do potegi.
co to są bzedy, znowu coś nowego co nie wiesz co znaczy?
Literówka, zostało mi to po Hermenegildzie, miało być bzdety.
Hermenegilda jeśli popełniła literówkę, natychmiast korygowała – piszesz bzdety, podszywacz albo inaczej – kłamiesz.
Dobrze, że założyłaś, podszewka, spółkę z Tadeuszem, jedno i drugie kłamie, dobrana para na tym samym poziomie.