Wydarzenia Bielsko-Biała Cieszyn

Koloratki nie założył, ale stara się być blisko ludzi

Fot. Z archiwum Jerzego Kędziora

Można go spotkać na niemal wszystkich ważnych wydarzeniach w Trójwsi Beskidzkiej, czasami też w Wiśle i innych miejscowościach. Cichy, skromny, uważny i zawsze w brucliku… Jerzy Kędzior, o którym mowa, to z pewnością postać nietuzinkowa, która zamiłowanie do regionu, podobnie jak duchowy spadek, odziedziczyła po przodkach. Poznajmy go więc bliżej.

Nasz rozmówca urodził się 30 marca 1986 roku w Cieszynie. Od tego czasu mieszka w chałupie „na Przygónie” w Istebnej, w przysiółku Wyśni Pole, niedaleko osiedla Kubalonka. Na pograniczu Istebnej i Wisły toczy się jego życie. Po ukończeniu istebniańskich placówek edukacyjnych: Szkoły Podstawowej nr 1 im. ks. Józefa Londzina, Gimnazjum im. Jana Pawła II oraz Liceum Profilowanego, kilka lat studiował teologię ewangelicką w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie. Nie ukończył jej, ale droga, którą wtedy obrał – zresztą nieprzypadkowo – prowadzi go do dziś…

– Jestem wychowankiem ks. radcy Marka Londzina, który był proboszczem parafii ewangelicko-augsburskiej „na Kurzyszowskim” w Istebnej. Kiedy myślałem, by skierować swoje kroki ku Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej, powiedział mi bardzo szczególne słowa, które na stałe zakotwiczyły się w mojej pamięci – mówi Jerzy Kędzior. „Jurek, pamiętaj, że służba Bogu, kościołowi i drugiemu człowiekowi nie oznacza tylko i wyłącznie noszenia koloratki, wygłaszania kazań, sprawowania liturgii, wykonywania innych czynności parafialnych. Ale to przede wszystkim bycie żywym świadectwem dla drugiego człowieka o Bożej miłości i Jego łasce w każdym dniu twego życia oraz w każdej sytuacji, w której się znajdziesz”… Choć naszemu rozmówcy nie było dane jednak nosić koloratki, przesłanie istebniańskiego wówczas duchownego stało się tym bardziej wartościowe. Ojców duchowych – jak mówi Jerzy Kędzior – miał jeszcze kilku.

Jurek, pamiętaj, że służba Bogu, kościołowi i drugiemu człowiekowi nie oznacza tylko i wyłącznie noszenia koloratki, wygłaszania kazań, sprawowania liturgii, wykonywania innych czynności parafialnych.

Oprócz ks. Marka Londzina, byli to ks. radca Waldemar Szajthauer, ks. st. kpt. Adam Glajcar, ks. płk Zbigniew Kowalczyk, ks. Emil Gajdacz i ks. Jan Byrt. Ten ostatni, proboszcz parafii w Szczyrku-Salmopolu, odznaczył go zresztą Różą Lutra – medalem przyznawanym przez społeczność beskidzkiego kościoła z okazji 500 lat Reformacji. – Jestem bardzo wdzięczny też memu obecnemu duszpasterzowi, ks. prob. Dariuszowi Madzi, za cenne i budujące rozmowy, za zawsze wyciągnięte pomocne dłonie oraz po prostu za bratnie serce – dodaje istebnianin.

Jednak to w rodzinnym domu na Wyśnim Polu mały Jurek poznał Boga. – Nieżyjąca już moja mama, Aniela Kędzior, jak również babcia, Zuzanna Kędzior, były dla mnie pierwszymi przewodniczkami wiary, które zaszczepiły we mnie ponadczasowe wartości: Bóg, honor, ojczyzna. Wiele im zawdzięczam. Kiedy moja mama po urlopie macierzyńskim wróciła do pracy, to właśnie babcia w głównej mierze mnie wychowywała, zachęcając do powierzenia swojego życia Bogu. Historie biblijne, pieśni, a potem i kazania z ewangelickich postylli wypełniały naszą codzienność. Duży wpływ na moje wychowanie miał także brat mojej mamy, Jan Kędzior – opowiada Jerzy Kędzior.

Fot. Z archiwum Jerzego Kędziora

Od najmłodszych lat jest również wielkim miłośnikiem Śląska Cieszyńskiego. Od kilku lat należy do istebniańskiego Koła Macierzy Ziemi Cieszyńskiej oraz Oddziału Górali Śląskich Związku Podhalan. Sympatyzuje także ze Stowarzyszeniem im. Artysty Jana Wałacha oraz ze Stowarzyszeniem Kulturalno – Oświatowym „na Groniach”. Współpracuje ponadto z Gminnym Ośrodkiem Kultury w Istebnej, Diakonatem Żeńskim „Eben-Ezer” w Dzięgielowie oraz z Ewangelickim Duszpasterstwem Straży Pożarnej. Przez kilka lat był zatrudniony w Miejskim Domu Spokojnej Starości w Ustroniu, a obecnie jest pracownikiem jednej z firm ochroniarskich w regionie. W wolnych chwilach pisze. Spod jego pióra wyszły dwie pozycje: „Aż dotąd pomagał nam Pan. 100 lat chałupy „na Przygónie” w Istebnej – Wyśnim Polu” oraz „Trąbka, pszczoły i ryby. 70 rocznica urodzin Jana Kędziora z Istebnej – Wyśnigo Pola”, a ponadto od czasu do czasu publikuje artykuły w lokalnej gazecie „Nasza Trójwieś”. Swojemu przyjacielowi, Zbigniewowi Wałachowi, zawdzięcza z kolei zainteresowanie folklorem. Jest także wielkim sympatykiem prowadzonej przez niego kapeli regionalnej „Wałasi”… Społecznie realizuje się w działaniach Rady Sołeckiej w Istebnej, której w tej kadencji jest członkiem.

google_news
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Andrzej Cienciała
Andrzej Cienciała
3 lat temu

Jurek to faktycznie szczególny Człowiek. Zawsze uśmiechnięty i nader uprzejmy. Każde spotkanie z nim “w biegu” jest miłym akcentem dnia.