Bielsko-Biała Sport Cieszyn Żywiec Sucha Beskidzka Wadowice Oświęcim

KOLORY SPORTU: Jak ociosywać beanów?

Jak powinna wyglądać struktura naszych bielskich klubów ligowych? Głównie myślę tu o siatkarkach BKS-u, “chłopcach” z BBTS-u, walecznych Góralach z TSP czy Rekordzistach futsalowych z Cygańskiego Lasu. Ilu wychowanków, ilu stranieri? Ile młodzieży, ilu starszych? Jak to zbudować, aby osiągnąć równowagę i uzyskać sukces sportowy?

Jedno jest pewne. Piramida powinna być w każdym klubie taka sama. Na szczycie jest pierwsza drużyna i jej potrzeby. Ona jest oczkiem w głowie wszystkich i zawsze. Ważną kwestią jest oczywiście kto prowadzi zespół. Kto jest pierwszym szkoleniowcem i jak wygląda cały sztab szkoleniowy. Niżej w klubowej piramidzie powinna być drużyna rezerwowa. Jeżeli oczywiście jest. W bielskich realiach w tym względzie jest jak u Heraklita – panta rei. Czasem są drugie zespoły naszych ligowców, niektóre uczestniczą w rozgrywkach, ale tak naprawdę odrębnego, sobie tylko właściwego składu nie mają. Grają w drugich drużynach tacy, co nie mieszczą się w pierwszym zespole oraz juniorzy.

Każda dyscyplina ma swoją specyfikę. Najdziwniejsze są “niby” rezerwy siatkarzy BBTS-u. Zdaje się, że grają sobie a muzom. I mimo zwycięstw tego zespołu, tak oceniają to bliżsi temu tematowi różni obserwatorzy. A pierwszy zespół nie ma z tego żadnego pożytku. Wreszcie juniorzy. Najczęściej w różnych klubach bywają w piramidzie poniżej drużyny rezerw. Ale bywa i tak, że stają się trzonem rezerwy. Również i w tym przypadku w każdym klubie jest odmiennie. Gdy są główną siłą rezerw, to ze szkoleniowego punktu widzenia jest to nawet korzystne. Problem w tym, że trzeba występować też w rozgrywkach choćby ligi juniorów, ale też i laury mistrzostw Śląska czy Polski, jak choćby futsalistów Rekordu, są nie do pogardzenia. A najpilniejszą sprawą młodzieży TSP jest jak najszybszy awans do Centralnej Ligi Juniorów. Trudna jest też sprawa dalszego rozwoju juniorów. Postulat sukcesywnego wprowadzania ich do pierwszego zespołu jest popierany przez wszystkich. A jednak nie jest to w praktyce takie proste. Kwestia dostosowania się młodej zawodniczki, choćby siatkarki BKS-u, do wymogów Orlen Ligi czy juniora do piłki nożnej seniorskiej jest sama w sobie dosyć złożona. A jej rozwiązanie wymaga cierpliwości i konsekwencji. Wchodzący na parę chwil na boisko junior od razu musi się wykazać czymś więcej niż ci, którzy w tej drużynie już grają. Jeśli tego nie osiąga, zaczyna być osaczany opiniami o nie wykorzystanej szansie. Bardzo łatwo wtedy zablokować psychicznie taką juniorkę czy juniora i opóźnić lub wykluczyć osiągnięcie przez nich sportowej dojrzałości. Wiadomo, że walka o miejsce w sportowym peletonie hartuje, ale warto też pamiętać, że powinna być kontrolowana. Bo zamiast hamować, będzie po prostu niszczyć. Bo młody wchodzi w zespół sportowców starszych. Twardo broniących swoich praw i krzywo patrzących na aspirującą do drużyny młodzież. To normalne i naturalne. Młodzież wchodząca do drużyny musi swoje odpracować i pobyć trochę na etacie beanów. Ale to musi być kontrolowane, bowiem adaptacja w ligowej drużynie jest twardym procesem. Ważne, aby nie przybierała cech brutalności.

Konkurencja w zespołach nie zna litości. Tworzą się grupy i grupki wpływów. W różnych konstelacjach, nawet narodowościowych czy: zagraniczni i miejscowi itd. Wszystko to jednak oparte musi być na zasadzie równych szans. Aby poprawić sytuację naszych drużyn, takie mechanizmy muszą w nich funkcjonować. Miasto Bielsko-Biała, kluby i sponsorzy wspierają szkolenie młodzieży. A te zasady koniecznie powinny od zaraz działać. Bo niebawem może się okazać, że szkolenie młodzieży w naszych klubach, które niemało kosztuje to taka sztuka dla sztuki. Byłoby źle, gdyby kolejne zdolne pokolenia bielskich sportowców nie zasilały naszych najlepszych klubów. To spory problem nie tylko bielskiego sportu. A więc szkolić i ociosywać beanów, czy kupować wysłużonych często z ukrytymi kontuzjami sportowców, którzy uchodzili kiedyś za gwiazdy, grali w wielu klubach, aby wreszcie trafić do Bielska-Białej. A często potem przedstawiane są takie obrazki: albo chory, albo kontuzjowany, albo niedysponowany…. A więc namawiam naszych włodarzy, klubowych właścicieli, prezesów, trenerów, aby ociosywać naszych bielskich beanów. Dać im więcej szans i w TSP, i w BBTS, i w BKS, i w Rekordzie. Warto chyba wybrać tę drogę!?

google_news