Obniżony poziom wody w Jeziorze Mucharskim obnażył nie tylko niedoróbki budowniczych, ale także brak wyobraźni (i wiedzy) zarządzających największym zbiornikiem wodnym w Zachodniej Małopolsce.
Obniżony poziom wody odsłonił duże połacie dna. W wielu miejscach pozostały niewielkie zbiorniki wody, a w nich ryby. Wysoka temperatura sprawiła, że woda wyschła, co skazało ryby na powolną śmierć.
Ile dotychczas padło uwięzionych ryb, nie sposób zliczyć (na fot. padłe ryby w błocie między trzcinami). Zginęło także wiele wykluwających się z jaj ptaków wodno-błotnych, gdyż gniazda znalazły się na suchym lądzie, gdzie dostęp miały drapieżniki. Nie ulega wątpliwości, że jesteśmy świadkami jednej z największych katastrof ekologicznych w regionie w ostatnich latach.
Woda została opuszczona (obecnie tafla wody jest 10 metrów niżej, niż wczesną wiosną), by robotnicy mogli zabezpieczyć osuwiska brzegów w Dąbrówce i Świnnej Porębie. Trudno pominąć fakt, że o osuwiskach inżynierowie meldowali od wielu lat. Znacznie spóźniona decyzja polityków o wydaniu pieniędzy na stabilizację brzegów kosztuje życie tysięcy stworzeń.
Fot. Bogdan Szpila i nadesłane przez Czytelników.
Ekoterroryści są aktualnie na wakacjach, więc katastrofę w Mucharzu mają w … zaporze.
… a i kasy żadnej wydoić się nie da, bo sprawca jakiś mało prywatny.
tak, to ekolodzy spuścili wodę, oczywiście to ich sprawka. Wypuścili wodę, żeby w gotowej inwestycji w rok po przecięciu przez Becię wstęgi dokonać naprawy poodbiorowej. Ale nie martwcie się – wybory idą, zrobi się imprezę z mediami i przecięcie wstęgi teraz przez Matousza premiera, a ryby – a ryby głupie głosu nie mają.
Katastrofa ekologiczna do której przyczynił się bezpośrednio człowiek. Gdzie działacze ekologiczni, którzy powinni zgłosić zawiadomienie do prokuratury. Gdzie rola WIOŚ?