W Bielsku-Białej od dawna można pić wodę z kranu. Może by więc szerzej rozpropagować ten pożyteczny – bo i ekologiczny, i ekonomiczny – zwyczaj u mieszkańców miasta?
Prezes Aquy, czyli spółki, która dostarcza wodę do około 300 tysięcy mieszkańców Podbeskidzia, od wielu lat zapewnia, że woda, która płynie w naszych kranach, nadaje się do picia. Okazuje się, że nie tylko u stóp Beskidów możemy się chwalić dobrą wodą. Coraz więcej miast decyduje się w ostatnim czasie na kampanie reklamowe, aby przekonać mieszkańców do picia popularnej kranówy. Na przykład w Warszawie goście ratusza dostają wodę z kranu w szklankach z logo „Warszawska kranówka”. Łódź, Lublin, Wałbrzych Racibórz – to tylko niektóre z miast promujących – na różne sposoby – picie wody z kranu.
200 razy taniej
Sposobów promocji jest mnóstwo. Na przykład dostają ją goście w restauracjach albo uczniowie w szkołach. Otwock idzie jeszcze dalej i chce zrobić markę ze swojej kranówki (pracuje nad tym wynajęta firma marketingowa) i w przyszłości wprowadzić ją do sprzedaży w całej Polsce. Czy więc i Bielsko-Biała nie planuje przeprowadzić takiej kampanii? – Jeśli chodzi o promowanie picia wody z kranu to myślę, że najbardziej kompetentne i pełne informację w tej sprawie można uzyskać bezpośrednio w spółce Aqua – informuje krótko rzecznik ratusza Tomasz Ficoń.
Prezes zarządu spółki Aqua Piotr Dudek przyjmuje mnie w swoim gabinecie i – znając temat rozmowy – podejmuje wodą z kranu w dzbanku z logo firmy. Zachęca do spróbowania, a na dowód, że to bezpieczne, prezes pije pierwszy. – Codziennie wykonujemy ponad 100 analiz w różnych miejscach. Mamy pełną kontrolę nad jakością tej wody. Piję ją bez żadnych obaw. U mnie w domu wszyscy piją wodę z kranu. Nie kupujemy wody niegazowanej w sklepach, bo to nie ma sensu. Litr wody w kranie kosztuje pół grosza, a w butelce – przyjmijmy – złotówkę. To jest dwieście razy taniej! Więc o czym w ogóle mówimy?! Kupując wodę w sklepie muszę się nadźwigać, a puste butelki to więcej śmieci. Od 2006 roku nasza woda spełnia wymagania certyfikatu HACCP, czyli bezpieczeństwa zdrowotnego żywności. Jest bezpieczniejsza niż ta ze studni i wszelkich źródełek – zapewnia prezes.
Oczywiście trzeba mieć świadomość, że woda z kranu to nie to samo, co mineralna, chociaż też zawiera mikroelementy, takie jak wapń, potas, chlor czy magnez. Prezes zwraca uwagę na jeszcze jeden, też przecież istotny, aspekt całej sprawy. – W Bielsku mamy smaczną wodę. Ja studiowałem w Gliwicach, gdzie była woda ze studni artezyjskich i tam byli przekonani że to najlepsza woda. A mnie bardziej smakowała ta z Bielska – mówi prezes Dudek.
Pstrągi czuwają
Są jednak niedowiarkowie, którzy widząc czasami brązowe zabarwienie, podejrzewają, że woda jest brudna, a rury stare i nieszczelne. – W rurach panuje wyższe ciśnienie niż na zewnątrz, więc nawet jeżeli pojawi się nieszczelność, to nie ma ryzyka, że wody gruntowe dostaną się do rur. W wodzie są produkty korozji, ale to nie ma mają wpływu na jej jakość. Długość naszej sieci wodociągowej liczy 2100 kilometrów. Rury są wypłukiwane odcinkami. Jeżeli gdzieś woda stoi w rurach, starzeje się, jest wymieniana. Wymiana rur wymaga stosowania odpowiednich procedur, nie ma żadnego ryzyka zanieczyszczenia – zapewnia prezes.
Warto jeszcze dodać, że w Wapienicy woda, która potem płynie w naszych kranach, przepływa przez zbiorniki, w których pływają pstrągi. Gdyby woda była skażona to te bardzo czułe ryby natychmiast by padły. A dopływ wody do sieci oczywiście zostałby odcięty. Ale prezes Dudek mówi, nie chcąc wchodzić w szczegóły, że to bardzo mało realna sytuacja.
Promocji nie będzie
Wszystko to brzmi pięknie, a skoro tak, to nic tylko promować picie wody wśród mieszkańców! A jednak tu prezes jest sceptyczny. – Z punktu widzenia finansów firmy to kompletnie nieopłacalne. To może byłoby pół procenta przychodów. Wydawanie pieniędzy na kampanię reklamową nie ma sensu. A za wszelkie działania reklamowe, czy to zrobi Aqua, czy miasto, i tak na końcu zapłacą mieszkańcy – mówi.
Ponadto prezes zwraca uwagę na pewne ryzyko i poczucie odpowiedzialności. – My badamy wodę na sieci do licznika po naszej stronie. Co się potem dzieje w nieruchomości to kwestia instalacji budynku. Nie odpowiadamy za to, jaka jest instalacja wewnętrzna w domu albo czy ktoś nie podłączył wody ze studni. A mieliśmy już takie przypadki, które kończyły się zatruciem. Można więc sobie wyobrazić, że reklamujemy picie wody z kranu, a potem ktoś podaje nas do sądu, bo dostał rozstroju z powodu – w jego mniemaniu – naszej wody – tłumaczy prezes.
Dodaje, że firma cały czas zachęca do picia wody z kranu, tyle że nie w sposób nachalny. – Teraz to się zrobiło modne, a my mówimy o tym od ponad dziesięciu lat. W firmie zabroniłem kupować wodę mineralną niegazowaną. W dziale obsługi klienta stoi dystrybutor wody podłączony do wodociągu. Przychodzą mieszkańcy, częstują się. Reklama nie może być nachalna, bo ludzie tego nie lubią. To jest ich decyzja i nie można ich do tego zmuszać. Zachęcamy i tyle, mówimy głośno, podajemy wyniki badań, wszystko to można sprawdzić. Ale niech każdy sam decyduje – wyjaśnia.
Firma co roku przeprowadza ankiety wśród losowej grupy (1000 osób) mieszkańców. Jak wyglądają wyniki? W 2016 roku na pytanie, czy zdarza się Pani/Panu pić wodę z kranu 18 procent odpowiedziało „często”, 22 procent „czasami”, 25 procent „rzadko” i 35 procent „nigdy”. Dobrze wypadła ocena jakości wody: 24 procent odpowiadających uznało, że jest „bardzo dobra”, 49 procent, że „dobra”, a 19 procent, że „wystarczająca”. Tylko 4 procent miało negatywne zdanie, oceniając, że jest „zła” (pozostałe 4 procent to grupa „nie mam zdania”). – Spożycie naszej wody z kranu z roku na rok rośnie. Co prawda powoli, ale nie ma co się dziwić, bo jeśli komuś w młodości wbijano do głowy, żeby nie pił wody z kranu, bo taki był wówczas pogląd, to coś z tego musiało zostać w świadomości – podsumowuje Piotr Dudek.
Tekst i foto: Wojciech Małysz