W meczu 7. kolejki IV ligi Kuźnia Ustroń podejmowała Victorię Częstochowa. Gospodarze pewnie wygrali 3:0 i umocnili się w czołówce tabeli.
Choć w początkowych minutach spotkania przyjezdni trochę postraszyli bramkarza Kuźni Pawła Florka, to z biegiem czasu ustronianie osiągali coraz większą przewagę. Mimo wielu okazji strzeleckich, jakie wypracowali sobie podopieczni trenera Karola Sieńskiego, w pierwszej połowie tylko raz udało im się trafić do siatki. W 28. minucie po rzucie rożnym, który wykonywał Mykola Bui, najwyżej do piłki skoczył Kamil Szlufarski i głową skierował ją do bramki. Nieskuteczność miejscowych mogła zostać ukarana tuż przed przerwą ale częstochowianie nie skorzystali ze znakomitej okazji.
Po zmianie stron przewaga Kuźni była jeszcze bardziej widoczna a okazji podbramkowych nie brakowało. W 52. minucie gospodarze po raz drugi w tym meczu zamienili korner na gola, gdy po dośrodkowaniu Mykoli Bui głową piłkę między słupki posłał Kamil Surowiec. Nacierająca ekipa spod Równicy próbowała dobić przeciwnika i ta sztuka udała się jej w 85. minucie gry, po błędzie defensorów Victorii. Najpierw stracili oni futbolówkę na rzecz Samuela Addo, który popędził z nią na bramkę i został sfaulowany. Sam poszkodowany wziął sprawy w swoje ręce i pewnym uderzeniem z 11 metrów zrehabilitował się za wcześniej zmarnowane sytuacje, ustalając rezultat sobotniego pojedynku na 3:0.
– Myślę, że przez całe spotkanie kontrolowaliśmy przebieg gry. Co prawda nie udało nam się dzisiaj strzelić żadnej bramki z gry, chociaż okazji do tego było multum, ale cieszę się, że wykorzystaliśmy stałe fragmenty. Trzy bramki z tego elementu mogą nas cieszyć i napawać optymizmem. Natomiast w dalszym ciągu musimy mocno pracować nad tym, żebyśmy sytuacje, które stwarzamy, zamieniali na gole. Nie może być tak, że kreujemy mnóstwo okazji, a nie potrafimy ich wykończyć. Z drugiej strony jest dla nas ważne, że zachowaliśmy czyste konto. Pracujemy nad tym bardzo mocno, abyśmy coraz lepiej w każdym meczu bronili. Na pewno jest to budujące, że z solidnym przeciwnikiem potrafiliśmy zagrać na zero z tyłu – podsumował zawody trener Kuźni Karol Sieński.