Łękawica: Inwestor nie odpuszcza

W ubiegłym roku mieszkańcy Łękawicy, przy sporym wsparciu władz gminy, protestowali przeciwko planom budowy stacji bazowej telefonii komórkowej przy istniejącym maszcie w rejonie ulicy Zagrodowej. Teraz, ku ogromnemu zdziwieniu ludzi i samorządowców, temat powrócił. W dodatku inwestor znacznie ułatwił sobie sprawę, korzystając z nowych przepisów w ramach tak zwanej ustawy „covidowskiej”.

O sytuacji, która wywołuje spore emocje i kontrowersje wśród mieszkańców, mówił podczas niedawnej sesji Rady Gminy wójt Tadeusz Tomiczek. Podkreślił, że jeszcze w ubiegłym roku inwestor wystąpił z wnioskiem o pozwolenie na budowę stacji bazowej, na co uzyskał zgodę.

– Część mieszkańców ze wsparciem gminy zrobiło odwołanie. Po nim inwestor wycofał się z tego pozwolenia i zaprzestał dalszego działania w tej sprawie – powiedział wójt.

Tymczasem kilka tygodni temu inwestor wystąpił do Urzędu Gminy z wnioskiem o wydanie decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych na budowę stacji bazowej telefonii komórkowej. Decyzja taka jest niezbędna, aby firma mogła się starać o pozwolenie na budowę.

– Mamy opinię naszego eksperta, którą się posiłkujemy, że będzie to miało negatywny wpływ na środowisko i zdrowie mieszkańców. Dlatego gmina wystąpiła z wnioskiem do inwestora, aby opracował dokumentację i udowodnił, czy to jest bezpieczne, czy szkodliwe dla środowiska i mieszkańców. To jest nasze stanowisko i będziemy tak długo działać w tej sprawie, aż nie będzie pewności, że to bezpieczne – zaznaczył wójt.

Poza tym, gmina wystąpiła między innymi do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach i Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Żywcu o opinię co do konieczności przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko. Tymczasem mieszkańców
zaniepokoił fakt, że przy obecnym maszcie w rejonie ulicy Zagrodowej w Łękawicy pojawili się robotnicy, którzy – jak podkreślają miejscowi – prowadzili jakieś prace i coś montowali.

– Inwestor wpadł na genialny pomysł i zwrócił się do Starostwa Powiatowego w Żywcu o pozwolenie na tymczasowy maszt na czas pandemii, na co otrzymał zgodę. Wystąpiliśmy w tej sprawie do żywieckiego starostwa z pytaniami, dlaczego nikt nie był o tym powiadomiony, a przez to nie wiedział o tym Urząd Gminy i mieszkańcy. W odpowiedzi starostwo stwierdziło, że są przepisy wynikające z tak zwanej ustawy „covidowskiej”, którą przyjął Sejm. To przepisy przejściowe, dzięki którym w okresie pandemii koronawirusa inwestycja może być przeprowadzona bez zgody mieszkańców i kogokolwiek. Jednak to przekaźnik tymczasowy i musi zostać rozebrany po zaprzestaniu rozwoju epidemii i ogłoszeniu jej zakończenia w Polsce. I my to sobie dopilnujemy, czy to zostanie rozebrane – zapowiada wójt.