Nie przestają w ostatnich tygodniach zadziwiać oświęcimscy hokeiści. Podopieczni Jiříego Šejby wygrali piąty mecz z rzędu! Dziś po pasjonującym i stojącym na dobrym poziomie spotkaniu pokonali lidera!
Przystępując do wyjazdowej potyczki z GKS Tychy oświęcimianie wiedzieli o wczorajszej wygranej Orlika z Podhalem. Tym samym mieli świadomość, że w razie wygranej mogą mocno zbliżyć się, do czwartych w tabeli nowotarżan, a w przypadku porażki po piętach znów deptać będą im opolanie, a także Automatyka, gdyż ta była faworytem starcia z Naprzodem Janów.
Spotkanie nie zaczęło się dla Unii najlepiej, gdyż szybko stracili Jakuba Šaura, który nabawił się urazu. W efekcie Jiří Šejba został z czterema nominalnymi obrońcami. To jednak nie podłamało zespołu, który krótko później objął prowadzenie (gol Dariusza Wanata), wykorzystując grę w przewadze. Potem już tak dobrze nie było. Lider dwukrotnie posłał krążek do siatki, a gdyby nie Michal Fikrt, to tyszanie zapewne rozstrzygnęliby losy spotkania. Oświęcimski bramkarz trzymał jednak wynik, a jego partnerzy zaczęli łapać drugi oddech. I w 44 min. po strzale niezawodnego Radima Haasa dopięli swego. A gdyby w kolejnych minutach nie grzeszyli nieskutecznością to jeszcze w regulaminowym czasie gry przechyliliby szalę zwycięstwa na swoją korzyść. A tak doszło do dogrywki (nie padła w niej bramka) i konkursu rzutów karnych. Ten zaczął się od celnego strzału Radima Haasa. Potem spudłowali kolejno Michael Cichy, Jan Daneček, Jarosław Rzeszutko, Damian Piotrowicz i Krystofer Kolanos. Wówczas z krążkiem ruszył Wojciech Wojtarowicz i zdobywając drugą bramkę dla Unii dał jej wygraną za dwa punkty.
GKS Tychy – Unia Oświęcim 2 : 3 k. (1:1, 1:0, 0:1, d. 0:0, k. 0:2)