Gdy pracownicy magazynu w Mazańcowicach rozpakowywali towar, który przysłano im z Wietnamu, pod paletami zauważyli… węża. Mały podróżnik wprawdzie żył, ale miał rozległe rany. Choć było trochę strachu, bo wąż przyleciał przecież z egzotycznego kraju, to okazał się zwykłym… zaskrońcem.
W Mazańcowicach ma magazyn bielska firma zajmująca się produkcją części samochodowych. Materiały trafiają tu między innymi z Wietnamu. Były już przypadki, że w przesyłkach znajdywano węże (strach pomyśleć, w jakich warunkach odbywa się tam produkcja!), ale zawsze martwe, bo nie były w stanie znieść trudów podróży. Inaczej było rankiem 13 lipca.
W jednej ze skrzyń pracownik zauważył węża. Pracownicy magazynu musieli przerwać pracę, bo zachodziła obawa, że nieproszony gość z Wietnamu może być jadowity. – Poproszono nas, byśmy pomogli jakoś rozwiązać ten problem. Pracownicy firmy próbowali sami znaleźć kogoś, kto zaopiekuje się wężem – śląskie zoo odmówiło, a chętne było wrocławskie, tylko że trzeba by go tam zawieźć na własną rękę. Nie można było zanieść go do lasu, bo nie było pewności, co to za gatunek. Uruchomiliśmy więc straż pożarną, ustaliliśmy, że koszty opieki nad wężem pokryje gmina Jasienica, bo na jej terenie go znaleziono, i że zabiorą go do swojego ośrodka pracownicy Leśnego Pogotowia w Mikołowie – relacjonuje Aleksander Radkowski, naczelnik wydziału zarządzania kryzysowego w Starostwie Powiatowym w Bielsku-Białej.
Tuż po 11.00 w magazynie pojawili się strażacy z bielskiej PSP. Za pomocą chwytaka przenieśli węża do pojemnika i taki podarek wręczyli kierownikowi magazynu. Następnie węża odebrał Mirosław Wąsiński z mikołowskiego Leśnego Pogotowia. Tam zwierzę znalazło stały dom i zostało poddane leczeniu, choć szanse na to, że się wyliże są mizerne. – Niestety, rany są bardzo poważne, a rokowania niepewne – informuje. Ustalono też gatunek przybysza z Wietnamu. Nie było czego się bać. – To zaskroniec zwyczajny (Natrix natrix), który występuje w całej Europie, a również w Azji – mówi Mirosław Wąsiński.