Problem głodu na świecie jest znany nie od dziś. Jednak na przeciwległym końcu rysuje się kolejne zjawisko, poniekąd z nim związane, jakim jest marnowanie żywności. Szacuje się, że w Polsce rocznie marnuje się ok. 4,8 mln ton żywności. Co oznacza, że statystyczny Polak zmarnuje jej ponad 200 kg w ciągu roku, a ok 4 kg tygodniowo. Najczęściej wyrzucamy pieczywo, wędlinę, ziemniaki oraz owoce.
Kupujemy zbyt dużo i w konsekwencji wyrzucamy jedzenie przeterminowane lub zepsute. A może warto coś zmienić i mieć realny wpływ na ilość wytwarzanych przez siebie odpadów BIO? Oto lista kilku propozycji, którą oczywiście można rozszerzyć o swoje własne pomysły:
– RÓB LISTĘ ZAKUPÓW – dzięki niej ograniczysz kupowanie zbędnych rzeczy i produktów;
– SPRAWDZAJ DATĘ WAŻNOŚCI – istnieje różnica pomiędzy „Należy spożyć do…”(po danym terminie produkt nie nadaje się do spożycia) a „Należy spożyć przed…” (nie oznacza, że po przekroczeniu danego terminu produkt będzie zepsuty. Jedynie informuje, do kiedy najlepiej go spożyć);
– ZASADA „FIFO” – z ang. „First in-first out”, czyli produkty z krótką datą ważności należy ustawiać w lodówce z samego przodu, aby spożywać je jako pierwsze;
– WYKORZYSTUJ RESZTKI – naucz się wykorzystywać resztki posiłków, np. czerstwe bułki możesz zmielić na bułkę tartą;
– JADŁODZIELNIE – sprawdź, gdzie w Twoim mieście działają Jadłodzielnie i zamiast marnować dobre jedzenie, podziel się nim z innymi;
– „NIE NA PUSTY BRZUSZEK” – nie idź na zakupy, kiedy jesteś głody – pozwoli Ci to kupić rzeczy, które naprawdę potrzebujesz.
To jest mini poradnik a przydałoby się aby był więcej niż mini. A w nim zastanowić się dlaczego są w praktyce produkty żywnościowe wyrzucane a nie teoria jaką się podaje w poszczególnych krokach.
Nie każdy ma czas i odpowiedni sklep pod nosem aby optymalnie kupować według teorii.
Mam propozycje do ZGO – zamiast prowadzić kampanie o nie marnowaniu jedzenie, niech w końcu usprawnią pracę PSZOK na Krakowskiej, bo tam marnuje się niezliczony czas i paliwo oczekujących na oddanie śmieci, za które płaci się w tym mieście kolosalne pieniądze.
Na szybko pierwsza propozycja zmian – zamiast kontener na zielone odpady – zrobić zrzutnie wykorzystując pochyłość za placem, skąd można odbierać zielone odpady ładowarką i przewozić do znajdującego się obok magazynu. nie trzeba wtedy będzie robić tych zbędnych kursów ciężarówkami, a pojemność takiego zbiornika wzrośnie w stosunku do podstawianych kontenerów. jeśli trzeba bezie, to podeślę jeszcze kilka rozwiązań.