Bielsko-Biała Kultura i rozrywka

Muzyka świata w Bielskim Centrum Kultury. Publiczność była zachwycona

Zabierzemy państwa w fascynującą podróż – obiecywał Marcin Kydryński anonsując trasę Elif Sanchez. Podróż okazała się naprawdę fascynująca. Wiodła z Hiszpanii, przez Turcję i Azerbejdżan, Kubę i Puerto Rico, aż do… Polski.

W swojej muzycznej podróży twórca „Siesty w drodze” Marcin Kydryński zostawił gdzieś z boku świat smutnego fado, muzyki kabowerdyjskiej i dźwięków inspirowanych Afryką. Zaprosił na elektryzującą drogę z Turcji, poprzez Andaluzję, aż po Karaiby. Eklektyczny charakter muzyki podkreślała też obecność jej męża – trębacza z …Ekwadoru.

– Zaproszę państwa w podróż, która wydaje mi się znacznie bardziej interesująca – mówił anonsując koncert Marcin Kydryński. Witając bielską publiczność przypomniał, że w Bielskim Centrum Kultury pojawia ze swoją ulubioną muzyką już od 30 lat.

Elif rozpoczęła od muzyki wykonywanej po hiszpańsku, potem zaśpiewała po turecku, a nawet w języku azerskim. W rytmu pulsującej perkusyjnymi rytmami i ozdobionej jazzowymi solówkami muzyki śpiewała również po angielsku oraz po polsku. To chyba było największe zaskoczenie tego koncertu. Elif wykonała „Jej portret”, piosenkę znaną z wykonania Bogusława Meca, cudownie, jazzująco, inaczej. Publiczność doceniła kunszt i starania wokalistki nagradzając ją burzą braw. Tego wieczoru międzynarodowy był też zestaw instrumentalistów. Turczynce towarzyszyli Ekwadorczyk, Hiszpan oraz dwóch Kubańczyków.

Latem usłyszeliśmy jej wersję bolera „Besame mucho” z jednym z najwybitniejszych improwizujących pianistów naszych czasów, Kubańczykiem Alfredo Rodriguezem. W Bielsku-Białej publiczność zdecydowanie i bez wahania zaśpiewała ten utwór razem z nią. Wspólnych śpiewów było na tym koncercie znacznie więcej, a delikatne wokalizy publiczność nadały temu wieczorowi wyjątkowego charakteru.

Elif skończyła z wyróżnieniem konserwatorium w Stambule. Tam grała muzykę klasyczną na oboju. Wyjechała do słynnej Berklee College of Music, by tam spotkać największych artystów i nauczycieli jazzu. Zaczęła śpiewać, łącząc wszystkie tak dobrze już sobie znane światy. Wyszła za mąż za znakomitego jazzowego trębacza z Ekwadoru. Stąd nowe nazwisko. Na przystań wybrała Madryt, gdzie krzyżują się ścieżki muzyków flamenco z mistrzami z Karaibów i Argentyny. Tam usłyszał ją jeden z najwybitniejszych producentów muzyki etnicznej, Javier Limon.

Jesienią „Siesta” powróci do Bielskiego Centrum Kultury. 17 października w Bielsku-Białej wystąpi Lura.

Marek Kamiński

google_news