Wydarzenia Wadowice

Nadzieja dla Łukaszka

Fot. Edyta Łepkowska

Sześcioletni Łukasz z Roczyn z taką łatwością posługuje się smartfonem i tabletem, że mógłby zawstydzić niejednego dorosłego. Ale chłopiec nie mówi ani nie chodzi. Od lat trwa walka o to, by zaczął samodzielnie stawiać kroki. Choć dotąd nie przyniosła rezultatów, rodzice nie tracą nadziei. Wiedzą bowiem, że istnieje urządzenie, które może zmobilizować mięśnie ich synka do pracy.

 

Łukasz Kubień z Roczyn jest wyjątkowo pogodnym dzieckiem. Chociaż niewiele ma powodów do radości, z jego twarzy rzadko znika uśmiech. Zdarza się to tylko w chwilach frustracji, gdy – mimo usilnych starań – nie jest w stanie sprawić, by osoby z jego otoczenia zrozumiały, co próbuje im „powiedzieć”. Chłopiec porozumiewa się z rodzicami, nauczycielkami w przedszkolu i innymi dziećmi za pomocą gestów, a to nie zawsze jest łatwe. Potrafi zakomunikować, że chce jeść, pić, spać, pobawić się, zostać zabrany na spacer i tak dalej, jednak przekazanie bardziej skomplikowanych treści wymaga od niego dużo więcej wysiłku. I często kończy się niepowodzeniem. Wtedy Łukaszek może nawet wybuchnąć płaczem. Ale zazwyczaj wykazuje nieziemską niemal cierpliwość i z uśmiechem ponawia próby „wytłumaczenia”, o co mu chodzi.

 

Chłopiec przyszedł na świat w zamartwicy okołoporodowej, czyli ciężkiej niewydolności oddechowej i krążeniowej. Długo trwało, zanim jego stan ustabilizował się na tyle, że zagrożenie życia minęło. Ale ze skutkami tamtej walki o przetrwanie Łukaszek będzie się zmagał już zawsze. Miał osiem miesięcy, gdy zdiagnozowano u niego dziecięce porażenie mózgowe czterokończynowe. – Jednak już dużo wcześniej było widać, że coś jest nie tak. Mały nie przewracał się z brzuszka na plecki, nie siadał, nie raczkował – wspomina jego mama, Ewa Stachura-Kubień.

 

Choroba Łukasza przejawia się głównie spastycznością, czyli wzmożonym napięciem mięśniowym, przez które chłopiec nie może mówić, chodzić i posługiwać się prawą ręką. Lewa jest w miarę sprawna, choć widać, że malec wkłada wiele trudu w to, by zmusić ją do posłuszeństwa. Od roku Łukaszek zmaga się również z padaczką. Mimo tak wielu utrudnień, pod względem umysłowym chłopiec rozwija się bardzo dobrze. – Jest naprawdę bystry. Na smartfonie czy tablecie śmiga tak, jak chyba nikt inny w domu. Interesuje go każde urządzenie elektroniczne, które zobaczy. Od razu musi wziąć je do ręki i spróbować uruchomić – z uśmiechem mówi Ewa Stachura-Kubień.

 

Łukaszek lubi nie tylko elektroniczne gadżety, ale także typowe dziecięce rozrywki. Z upodobaniem ogląda bajki i maluje. Tęsknie spogląda na rówieśników, którzy biegają, jeżdżą na rowerze czy grają w piłkę. Nie potrafi powiedzieć, że chciałby robić to samo, co oni, ale widać, jak zmienia się wyraz jego twarzy, gdy obserwuje zabawy zdrowych dzieci. I chociaż jest jeszcze mały, zdaje się rozumieć, jak ważna jest dla niego rehabilitacja. Mimo że codzienne kilkugodzinne ćwiczenia muszą być dla niego bardzo męczące, godzi się na nie bez najmniejszego sprzeciwu. – Niestety, postępy, jakie dzięki nim robi, są znikome. Dowiedzieliśmy się jednak, że jest urządzenie, które może go postawić na nogi. To zautomatyzowany trenażer chodu. Pomaga on niepełnosprawnej osobie naśladować normalne kroki, dzięki czemu mobilizuje mięśnie do pracy i przynosi dużo lepsze rezultaty niż tradycyjna rehabilitacja. Gdybyśmy mieli go w domu, Łukasz mógłby ćwiczyć bez ograniczeń, coraz bardziej przybliżając się do samodzielności. Niestety taki sprzęt jest kosmicznie drogi – martwi się mama Łukaszka.

 

Ona i jej mąż Adrian co miesiąc wszystkie wydatki mają zaplanowane do ostatniego grosza. I chociaż radzą sobie z kosztami leczenia i rehabilitacji synka, to o samodzielnym uzbieraniu 280 tys. zł (a tyle kosztuje trenażer chodu) mogą tylko pomarzyć. – Gdy poznaliśmy cenę tego urządzenia, byliśmy załamani. Doszliśmy jednak do wniosku, że nie możemy się poddawać. Walczymy przecież o lepszą przyszłość dla synka. Postanowiliśmy szukać pomocy wszędzie, gdzie tylko się da. I wierzymy, że nam się powiedzie – wyznaje kobieta. – Dlatego bardzo prosimy, pomóżcie Łukaszkowi postawić pierwszy krok! Im wcześniej zacznie ćwiczyć z trenażerem, tym większa będzie szansa na pozytywne efekty.

 

Zbiórka środków na zakup urządzenia dla chłopca odbywa się na TUTAJ. Aby dokonać wpłaty online, trzeba kliknąć czerwony pasek z napisem „Wesprzyj”. Można też zrobić tradycyjny przelew na konto Fundacji Siepomaga (ul. Za Bramką 1, 61-842 Poznań): 89 2490 0005 0000 4530 6240 7892. W tytule wpłaty należy wpisać: „17195 Łukasz Kubień darowizna”.

 

Autorką zdjęć jest Edyta Łepkowska.

 

navigate_before
navigate_next

google_news