Piłka nożna, choć jej zasady są dość banalne, z biegiem czasu stała się sportem skomplikowanym. Wytrenowani do granic możliwości piłkarze, ogromna dyscyplina taktyczna, możliwości „podglądania” przeciwników i wreszcie różne charakterystyki tych 22 biegających po boisku facetów sprawiają, że trudno zapanować trenerom i sztabom szkoleniowym nad każdym aspektem gry. Z tego względu dziś coraz rzadziej trafiają nam się spektakularne serie zwycięstw, czy strzelonych bramek, choć fani zakładów Superprzewaga w SuperBet wciąż szukają takich spotkań, gdzie prawdopodobieństwo strzelenia dużej ilości goli jest spore. Dziś jednak zaglądniemy na karty historii i udowodnimy, że niesamowite serie to także część wielkiego (i tego ciut mniejszego) futbolu.
Gdy Messi był bezsprzecznie wielki
Odejście Leo Messiego z Barcelony i jego przygoda z PSG różnie są oceniane przez kibiców i krytyków futbolu. Nie ulega jednak wątpliwości fakt, że w Dumie Katalonii Argentyńczyk miewał sezony wręcz kosmiczne. Świadczy o tym szereg liczb, jakie wykręcał, a jedna z nich wysuwa się zdecydowanie na pierwszy plan. Mowa o 19 – dokładnie w tylu meczach La Liga z rzędu strzelał swego czasu przynajmniej jednego gola. Przecież to jest praktycznie cała runda! Z takim graczem Superprzewaga w SuperBet musi się aktywować szczególnie często!
Ligowa dominacja Interu
Messi był też współautorem jednego „prawie rekordu” w sezonie 2010/2011, kiedy to Barcelona wygrywała w 16 ligowych spotkaniach z rzędu. Piłkarze Dumy Katalonii nie mogli jednak wówczas koronować się na największych dominatorów w historii, bo cztery lata wcześniej jeszcze większego wyczynu w Serie A dokonali gracze Interu Mediolan. W swoim kosmicznym sezonie Nerazzurri wygrali aż 17 kolejnych spotkań, co do dziś jest niekwestionowanym i niemal niemożliwym do pobicia rekordem.
Sunderland na drugim biegunie
Jeśli natomiast mielibyśmy wymienić zespół, przeciwko któremu najlepiej było swego czasu stawiać Superprzewagę w SuperBet, to z pewnością był to angielski Sunderland. W sezonie 2002/2003 dokonał on bowiem „wyczynu”, który do dziś jest negatywnym rekordem Premier League – przegrał wówczas aż 15 meczów z rzędu! Niech o doniosłości tego czynu świadczy fakt, że w najlepszych ligach świata kolejną pozycję na rekordowej liście dzierży Norymberga z 11 porażkami. Oczywiście w nieco słabszych ligach takie serie są dłuższe. Warto wymienić chociażby ligę duńską, w której stosunkowo niedawno, bo w sezonie 2012/2013, niejaki FC Fyn zanotował 21 porażek z rzędu. Oczywiście oznaczało to spadek klasę rozgrywkową niżej.