Już w pięciu gminach powiatu suskiego można na bieżąco sprawdzać jakość powietrza, dzięki zamontowanym tam miernikom smogu. W pozostałych czterech mieszkańcy mogą się tylko domyślać, co wciągają do płuc. Jeden z jordanowian walczy o to, by czujniki pojawiły się na większym obszarze, ale włodarze gmin wolą chyba nie wiedzieć, czym oddychają…
Wacław Bednarz, miejski radny z Jordanowa znany jest z pomysłów, które mają na celu wpłynąć na poprawę jakości powietrza. Wyszedł z inicjatywą zwolnienia mieszkańców z podatku od nieruchomości, jeśli zdecydują się wymienić stary węglowy piec na bardziej ekologiczny, a także doprowadził do zamontowania w mieście mierników smogu. Niedawno uznał, że nie może ograniczać swoich działań tylko do Jordanowa, bo przecież na zanieczyszczenie powietrza w mieście wpływ mają także dymy i spaliny z najbliższej okolicy. Skierował zatem petycje do radnych Bystrej-Sidziny i gminy wiejskiej Jordanów, w których apeluje, by samorządy zakupiły czujniki smogu i zamontowały je we wszystkich miejscowościach na swoim terenie.
„Troska o czyste powietrze powinna być priorytetem każdej gminy. Zawieszone w nim pyły oraz trujące związki chemiczne powodują ciężkie choroby układu krwionośnego, nerwowego oraz oddechowego. Jak wynika z badań, w skali kraju przez smog przedwcześnie umiera około 44 tys. osób rocznie. Gminy, jak również władze krajowe, powinny dążyć do zmniejszenia zanieczyszczeń. Jednakże równie ważny jest monitoring jakości powietrza. Każdy mieszkaniec powinien mieć świadomość, czym oddycha. Wielu z nich nie zdaje sobie sprawy, że idąc na wieczorny spacer, tak naprawdę się truje. Ponadto wiedza o tym, że w okolicy, w której mieszkamy jest złe powietrze, skłania do refleksji, czy aby czasem sami się do tego nie przyczyniamy” – napisał.
W obu przypadkach petycja została rozpatrzone negatywnie. Radni Bystrej-Sidziny uznali, że nie ma potrzeby jej uwzględniać, ponieważ priorytetem dla gminy jest zapobieganie zanieczyszczaniu powietrza, realizowane poprzez umożliwienie mieszkańcom otrzymania dotacji na zakup nowych, ekologicznych kotłów centralnego ogrzewania. W uzasadnieniu podkreślili, że dotychczas z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Krakowie udało się pozyskać dofinansowanie do wymiany… 21 pieców. Zapewnili także, iż samorząd podejmuje szereg działań związanych z edukacją ekologiczną, w ramach projektu LIFE „Wdrażanie Programu ochrony powietrza dla województwa małopolskiego – Małopolska w zdrowej atmosferze”, a ponadto stara się o wypożyczenie na następny sezon grzewczy pyłomierzy, które zobrazowałyby skalę problemu zanieczyszczenia powietrza na terenie gminy oraz ewentualną potrzebę zakupu czujników.
Podobnie do sprawy podszedł samorząd gminy wiejskiej Jordanów. W uzasadnieniu uchwały poświęconej rozpatrzeniu petycji radni pochwalili się realizowanymi programami, które mają na celu wyeliminowane smogu, po czym stwierdzili: Montaż czujników nie wpłynie bezpośrednio na poprawę jakości powietrza, a z uwagi na lokalizację i rozproszoną zabudowę poszczególnych miejscowości, nie ma również pewności co do tego, że pomiary będą dawały wiarygodne wyniki. Dlatego też w opinii Rady Gminy Jordanów zarówno środki finansowe, jak i działania jednostki powinny być skierowane przede wszystkim na stopniowe ograniczanie ilości starych, nieekologicznych kotłów, poprzez wymianę ich na nowe, ekologiczne lub zamianę na alternatywne źródła ogrzewania, ponieważ tylko takie posunięcia mogą dać wymierne efekty.
Wacław Bednarz nie jest szczególnie rozgoryczony sposobem rozpatrzenia petycji. Jak uważa, sukcesem jest już samo to, iż skłonił radnych obu gmin do dyskusji na temat ewentualnego montażu mierników smogu. – Trochę szkoda, że się na to nie zdecydowali, bo wtedy powstałaby sieć czujników i moglibyśmy monitorować poziom zanieczyszczenia powietrza w całej okolicy. Nie da się ukryć, że w zimie jest ono znaczne i zauważalne gołym okiem. Nieraz zjeżdżając z Osieleckiej Góry widzę czapę smogu wiszącą nad Osielcem. Dobrze by było wiedzieć, jakie jest jego stężenie. A zainteresowanie mieszkańców Jordanowa wynikami pomiarów jest ogromne. Dowiedziałem się o tym, gdy mieliśmy problem z routerem WiFi w jednym z mierników. Co chwila ktoś mnie wtedy pytał, dlaczego nie działa sensor na ulicy Mickiewicza – mówi Wacław Bednarz, który zamierza za jakiś czas powtórnie zaapelować do samorządów o zakup czujników.