Międzynarodowy Dziecięcy Festiwal Piosenki i Tańca w Koninie to jeden z największych i najbardziej prestiżowych festiwali w Polsce, na którym każdy z młodych wokalistów z pewnością chce zaistnieć, nie mówiąc już o tym, by zdobyć nagrodę. Ta sztuka udała się w tym roku Antoninie Kraszewskiej z Cieszyna. I to jak!
– W czasie pobytu w Koninie wiele razy mogliśmy usłyszeć, iż sam udział w finałach jest bardzo dużym osiągnięciem i już powinniśmy się czuć zwycięzcami. Tak też było. Bardzo docenialiśmy ten czas – przyznaje Antosia Kraszewska. Droga prowadząca na listę uczestników Międzynarodowego Dziecięcego Festiwalu Piosenki i Tańca w Koninie nie była prosta. Kwalifikacje odbywały się online. Do 2 marca trzeba było wypełnić odpowiedni formularz oraz dołączyć nagrane w domowych warunkach wykonanie wybranej przez siebie piosenki. Z kilkuset zgłoszeń jury wybrało 111 wokalistów.
– Zdecydowałam się na piosenkę „Voila” w aranżacji Andre Rieu i wykonaniu Emmy Kok, która towarzyszy mi już od pewnego czasu, niesie ze sobą wiele emocji, a mówi o potrzebie wyrażania siebie, zostaniu wiernym własnym emocjom i niezważaniu na opinie innych. To pewnego rodzaju sprzeciw wobec narzucanych nam norm i oczekiwań, a jednocześnie zachęta do zmiany i odważnego spojrzenia w przyszłość. Bardzo mi się podoba, gdyż kończąc ósmą klasę szkoły podstawowej też stoję przed wyborami, poszukuję własnej drogi, zastanawiam się nad swoją przyszłością. Tak mocno utożsamiam się właśnie z treścią tego utworu, że być może dlatego jestem tak bardzo w nim autentyczna i prawdziwa jak powiedział mi Jerzy Petersburski Jr w rozmowie po ogłoszeniu wyników – przyznaje Antosia Kraszewska.
Po etapie online, w dniach od 4 do 7 czerwca odbywał się finał festiwalu, już stacjonarnie w Koninie. – W całej wyprawie towarzyszył mi tata. Kiedy w środę dotarliśmy na miejsce, to oczywiście należało zrobić rozpoznanie, kto jest, z kim będzie trzeba rywalizować, jakie piosenki przygotowała konkurencja. Można tego było dokonać w czasie trwających całe popołudnie prób w Domu Kultury Oskard, bo właśnie tam przez cały festiwal „walczą” wokaliści, natomiast tancerze zmagają się w drugim budynku położonym kilka ulic dalej, na równie pięknej i nieco większej scenie – relacjonuje Antosia Kraszewska. Przyznaje, że początkowo atmosfera była dosyć nerwowa, gdyż próby odbywają się z orkiestrą na żywo. – Tu nie ma mowy o żadnym podkładzie czy czymś takim i nikt nie wie, czy aranżacja będzie identyczna jak na wysyłanym wcześniej nagraniu, czy może będzie trzeba coś zmienić, jakoś się dopasować. Muszę jednak przyznać, iż muzycy pod kierunkiem pana Pawła Zielaka to zawodowcy i nie było żadnych niespodzianek, grali jak po przysłowiowym „sznurku”, perfekcyjnie – opowiada młoda cieszynianka.
Drugi dzień pobytu w Koninie to przesłuchania konkursowe. Uczestnicy są podzieleni na grupy wiekowe. Każdy w wyznaczonym czasie w kolejności losowej wchodzi na scenę i „robi swoje”. Pomiędzy tym wiele spotkań, słuchanie innych prezentacji, wyjścia na miasto, do sąsiadów tancerzy, posiłki. – Atmosfera wprost nie do opisania. Cały Konin żyje festiwalem, zespoły tancerzy ćwiczą na miejskich rabatkach, trawnikach przed domem kultury. Tu rozstawiona scena na wieczorny koncert, tam rzędy food trucków, a nieco dalej grupa młodzieży z gitarą śpiewająca radiowe hity. Tego wszystkiego nie da się opisać. To po prostu trzeba przeżyć – opowiada nasza rozmówczyni.
Do drugiego dnia przesłuchań dostaje się mniej więcej połowa uczestników w każdej wiekowej kategorii, około 12-15 osób. – W naszej najstarszej kategorii, 14-16 lat, było to aż 19 osób z 29, co oznaczało, iż poziom w tym roku był bardzo wysoki i bardzo wyrównany, dlatego tym bardziej mnie cieszy, że udało mi się znaleźć w tym gronie – dodaje Antosia. Po drugim dniu festiwalowych zmagań cieszynianka znalazła się w wąskim gronie 3-5 osób, które zostały wytypowane do gali finałowej. – Wtedy wszyscy już wiedzą, że na pewno mają jakieś miejsca, jednak nikt nie wie, jakie. W Koninie walczy się o Aplauzy. Brązowy Aplauz to miejsce trzecie, Srebrny – drugie i Złoty – trzecie, no i oczywiście Grand Prix – wyjaśnia Antonina Kraszewska.
Momentu, w którym po finałowej gali usłyszała ze sceny, z ust przedstawiciela Stowarzyszenia Artystów Wykonawców SAWP Piotra Kuźniaka, swoje nazwisko jako zdobywczyni Grand Prix całego festiwalu, nie zapomni nigdy. – Czas się wtedy zatrzymał, łzy szczęścia cisnęły się do oczu, nie mogłam wydusić z siebie ani słowa, byłam przeszczęśliwa! – opowiada ambitna piosenkarka rodem z Cieszyna.
Nagrodę przeznaczy na projekt, nad którym pracuje już od jesieni, tworząc własny repertuar. Jej marzeniem jest wydanie własnej płyty. Jak zdradza, kilka utworów ma już gotowych.
– Chciałabym wszystkim powiedzieć, żeby się nie poddawali w dążeniu do własnych celów. Pomimo iż nieraz natrafiamy na przeszkody, nawet może upadamy, trzeba szybko wstać i brnąć dalej, bo każde marzenie jest do spełnienia, trzeba tylko w to uwierzyć. Oczywiście nic nie jest za darmo, trzeba nieraz wielu ćwiczeń czy czasu poświęconego na naukę, ale uwierzcie mi, że warto – dodaje Antonina Kraszewska. Przed nią wakacje, trochę odpoczynku, obóz, koncerty i radość z tworzenia własnego repertuaru.