Wydarzenia Bielsko-Biała

Nie pozwólmy zamknąć kolejnej perły! Bielski Antykwariat Naukowy to kawał historii miasta

Małgorzata Malczewska. Najpierw była czytelnikiem i nabywcą książek, a później pracownikiem i właścicielką Bielskiego Antykwariatu Naukowego. Z tym miejscem jest związana niemal od pół wieku. Zdjęcia: Marcin Kałuski, Bielski Antykwariat Naukowy

Czy Bielsko-Biała straci kolejne magiczne miejsce, będące jednym z symboli oraz częścią swojej duszy i historii? Bielski Antykwariat Naukowy mieszczący się tuż przy bielskim rynku już nieraz ratował się przed zamknięciem, będąc wręcz przeganianym, ale teraz znalazł się na skraju upadłości. Jeśli miłośnicy książek nie dopiszą, a miasto nie wyciągnie pomocnej dłoni, Małgorzata Malczewska, wielki autorytet w branży, po ponad 45 latach pracy będzie musiała zamknąć swój ukochany, po brzegi wypełniony tomami, przybytek wiedzy. I osierocić czytelników, bo ze świecą szukać w regionie miejsc z taką historią i takimi zbiorami.

Bielska perła

Bielski Antykwariat Naukowy, którego historia sięga 1972 roku, mieści się przy ulicy Cieszyńskiej 13. To prawdziwy raj nie tylko dla miłośników dzieł naukowych z licznych dziedzin. Każdy zakątek pięknego wnętrza jest wypełniony książkami także historycznymi, technicznymi czy traktującymi o kulturze i sztuce. Wrażenie robi przepastny dział literatury pięknej z pięknie zachowanymi i niepowtarzalnymi tomami nawet z połowy dwudziestego wieku. Coś dla siebie znajdą tu i dzieci, i miłośnicy literatury popularnej. Idąc z duchem czasu, antykwariat stworzył m.in. możliwość zakupów za pośrednictwem strony internetowej.

– Kocham to, co robię. Bardzo zżyłam się z klientami, rozmawiamy tu godzinami. Wiele osób przyjeżdża spoza Bielska-Białej, ponieważ takich miejsc, jak moje, jest coraz mniej. W codziennej pracy pomaga mi moja siostra, Anna Nikiel – mówi Małgorzata Malczewska.

Jednym z klientów, a niegdyś i konkurentem, jest Piotr Wysocki, wieloletni redaktor naczelny „Kroniki Beskidzkiej”. – Sam przez dekadę przy ulicy 11 Listopada prowadziłem antykwariat. Choć byliśmy konkurencją, to współpracowaliśmy i zawsze byliśmy w dobrych stosunkach. Pani Małgorzata prowadzi antykwariat odkąd pamiętam. Swego czasu było to jedyne takie miejsce w Bielsku-Białej. Nie znam w mieście osoby, która ma większą wiedzę w kwestii książek. Taka placówka jest niesłychanie potrzebna miastu. Można tam wyszukać prawdziwe perełki, również takie, których wydawanie już zarzucono, a ceny nie są wygórowane – ocenia redaktor.

– Właścicielka jest świetną specjalistką i wie, czego ludzie potrzebują i znakomicie wyszukuje to na rynku. O jej działalności mogę mówić w samych superlatywach. Byłoby niedobrze, gdyby tak wartościowe miejsce zniknęło. Przecież przychodzą tam, polując na okazję, także młodzi ludzie, których nie stać na nowe książki. Tam nawet te najstarsze są świetnie zachowane, a często są to piękne wydania z lat 50., których już próżno szukać. Co więcej, co bez tego miejsca zrobią ci, którzy chcieliby przekazać innym swój księgozbiór? Bez antykwariatu trudno będzie go sprzedać. Sam nie wyobrażam sobie, by można było książki wyrzucać do kosza – dodaje Piotr Wysocki.

Na skraju upadłości

Dzisiaj ważą się losy tej historycznej placówki. – Już od lat obserwujemy tendencję, że zwiększa się grupa tych klientów, którzy sprzedają książki w stosunku do tych, którzy je kupują. Z jednej strony to dobrze, bo jest większy przegląd tytułów, lecz z drugiej strony źle, gdyż postępuje spadek sprzedaży – zauważa Małgorzata Malczewska. Dojmująca była też zapaść na rynku zbytu używanych podręczników. Na spadek kondycji finansowej przemożny wpływ miały ciągłe przeprowadzki, do których była zmuszana właścicielka. Każda taka zmiana, konieczność drogich remontów i długich przestojów w działalności generowały koszty, które trzeba było pokrywać w pocie czoła przez długie lata.

W ostatnim czasie długi antykwariatu narastały, a wtedy pomocną dłoń wyciągnęły władze miasta i Zakład Gospodarki Mieszkaniowej, na dwa lata zmniejszając czynsz i dając czas na spłatę zadłużenia. Jednak okres ulgowych opłat czynszowych właśnie dobiegł końca, a wynajmowanie lokali tuż przy rynku dla tego rodzaju biznesów to zbyt duży wysiłek.

– Kolejnej przeprowadzki już nie przetrwamy. Walczyłam o to miejsce od tylu lat, ale tego już mogę nie przeskoczyć. Pismo do ZGM-u z prośbą o przedłużenie ulgowej stawki na czas epidemii zostało rozpatrzone negatywnie, więc pozostaje tylko zwrócenie się z prośbą do władz miasta. Może uzyskamy możliwość działania jeszcze przez kilka lat. Dzisiaj nasi klienci są zrozpaczeni wizją zamknięcia działalności – mówi właścicielka. – Wszystkie te problemy i walka z wiatrakami to maleńki wkład w kulturę naszego miasta – dodaje z wrodzoną skromnością.

Symbol bielskiej placówki, który trafił jej logo.

Piękna, ale burzliwa historia

Bielski Antykwariat księgarski powstał 11 grudnia 1972 roku pod patronatem PP „Dom Książki” Katowice, Ekspozytura Bielsko-Biała. Działalność rozpoczął na bielskiej starówce w starej kamienicy pod dzisiejszym adresem. – Lokalizacja nie była zbyt szczęśliwa, gdyż ta część miasta była z dala od centrum handlowego. Wielkim szczęściem, czasy sprzyjały czytelnictwu i mieszkańcy wiedzieli, że miasto ma antykwariat. Jestem z tym miejscem związana prawie od samego początku – najpierw jako czytelnik i nabywca, a potem jako pracownik i właściciel. Pracownikiem „Domu Książki” zostałam w marcu 1973 roku, lecz pracę w antykwariacie rozpoczęłam dopiero w styczniu 1975 roku. Wcześniej musiałam zapoznać się ze specyfiką pracy z książką, zwłaszcza starą i używaną. Pracowałam więc w biurze, księgarni, jednocześnie studiowałam księgarstwo i w styczniu 1975 roku objęłam stanowisko zastępcy kierownika antykwariatu. Janina Radoń, która zastąpiła pierwszego kierownika J. Gruszkę, wprowadzała mnie w obowiązki służbowe, stwierdzając, że posiadanie wiadomości upoważniają mnie do samodzielnego prowadzenia antykwariatu – wspomina Małgorzata Malczewska.

Do 1998 roku działalność antykwariatu kwitła, a klientów – kupujących i sprzedających książki – ciągle przybywało. Nie przeszkodziła mu nawet prywatyzacja i konieczność uzyskania koncesji. Kryzysowy moment przyszedł, gdy antykwariat „wyproszono” z jego siedziby. Bo wielu bojach, udało się znaleźć zrujnowany lokal zastępczy przy ulicy Wzgórze 14. Właścicielka musiała na parę miesięcy zawiesić działalność i ponieść wysokie koszty remontu. Powtórka z rozrywki przyszła w 2015 roku, gdy zaczynał się remont kamienicy przy ulicy Wzgórze. Kolejna przerwa, kolejna trudna przeprowadzka i wysokie koszty, ale ostatecznie – po 17 latach – powrót do odnowionej kamienicy przy ulicy Cieszyńskiej 13. – Tak historia zatoczyła koło – mówi właścicielka, która marzy, by jednak trwała jak najdłużej…

Mieszkańcy na Facebooku utworzyli wydarzenie pod hasłem

„Ratujmy Antykwariat Naukowy w Bielsku-Białej!”.

Mimo kosztownych przeprowadzek, działalności w zrujnowanych kamienicach, przerw w funkcjonowaniu i konieczności remontowania, właścicielka antykwariatu nigdy nie złożyła broni, dbając o swój wkład w kulturę miasta. Jednak teraz koszty czynszu i zadłużenie mogą doprowadzić do likwidacji tej wyjątkowej placówki, założonej w 1972 roku. Może więc podzielić los innych bielskich miejsc z duszą, po których zostały nam tylko wspomnienia.

google_news
5 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Oset
Oset
3 lat temu

Nie pozwalam na zamknąć antykwariatu…
ale czy ktoś mnie posłucha ? 🙁

Bul
Bul
3 lat temu
Reply to  Oset

vox populi, vox Dei

Oset
Oset
3 lat temu
Reply to  Bul

magnum in parvo

Bul
Bul
3 lat temu
Reply to  Oset

indocti discant, et ament meminisse periti – (napis na str. tytułowych książek dydaktycznych)

Rydz
Rydz
3 lat temu

To jest naprawdę wreszcie jakiś sensowny protest i chwała tym razem Beskidzkiej 24 za nagłośnienie sprawy. Antykwariat musi zostać na swoim miejscu.