Po dobrym, choć przegranym meczu w Nowym Targu kibice oświęcimskiej Unii liczyli, że ich ulubieńcy odkują się kosztem opolskiego Orlika. Szanse na wygraną wydawały się tym większe, że podopieczni Josefa Doboša występowali na własnym terenie.
Opolski Orlik podobnie jak Unia nie zaliczył udanego startu i w ostatnich dniach dokonał poważnych roszad kadrowych. Dziś okazało się, że rewolucja przyniosła pożądany efekt. A to sprawiło, że oświęcimianie zjeżdżali do szatni w minorowych nastrojach. Goście prowadzili 2:0 już po niespełna siedmiu minutach, zdobywając drugą bramkę gdy grali w liczebnym… osłabieniu! Kontaktowy gol Jakuba Šaura niewiele zmienił, gdyż to przyjezdni zdobyli trzy kolejne bramki. Co prawda potem trafił Radim Haas, ale okazało się, że była to bramka, która ustaliła wynik spotkania.
Unia Oświęcim – Orlik Opole 2:5 (1:3, 0:1, 1:1)