Kolejny komplet punktów czwartoligowcom ryczowskiego Orła nie przyszedł łatwo, mimo, że początek meczu nie zapowiadał kłopotów.
Gdy końcem pierwszej połowy zawodnik przyjezdnych opuścił boisko w następstwie kary dwóch kolejnych żółtych kartek, a początkiem drugiej części meczu gospodarze strzelili dwa gole w niespełna 10 minut (Łukasz Popiela, Bartosz Kiełbus), wydawać się mogło, że jest „po balu”. Tymczasem goście agresywnie zaatakowali, tworząc kilkakrotnie potężne młyny na przedpolu bramki strzeżonej przez Konrada Kawalera. Gdy zaś na minutę przed upływem regulaminowego czasu gry słomniczanie zdobyli gola kontaktowego z rzutu karnego (ręką zagrał Przemysław Porębski), w doliczonym przez arbitra czasie gospodarzy mieli okazję poczuć się jak obrońcy Częstochowy podczas szwedzkiego najazdu.
Mecz nie był ekscytującym widowiskiem, przypominał raczek zacięty pojedynek w klasie okręgowej. Trudno też wyróżnić zawodnika z grona gospodarzy. Uwagę zwracał natomiast grający w drużynie gości Kolumbijczyk Heinner Rodrigo Valenzuela Aparicio. Nominalny obrońca co rusz zapędzał się na przedpole Orła, demonstrując przy tym nie tylko dobrą szybkość, ale przede wszystkim świetne panowanie nad futbolówką i wręcz instynktowną umiejętność ustawienia się na murawie tam, gdzie był potrzebny.
W IV lidze prowadzi Wieczysta Kraków (31), na drugim miejscu Orzeł Ryczów (24), trzecie Wiślanie Jaśkowice (23). Na piątej pozycji Beskid Andrychów (22), a siódme Tempo Białka (20).