17 lutego, około 10.00 zadzwonił telefon stojący na biurku dyżurnego straży miejskiej w Czechowicach-Dziedzicach. Zgłaszający poinformował go o owczarku niemieckim biegającym samopas po osiedlu przy ulicy Mickiewicza.
Strażnicy pojechali we wskazane miejsce, ale pies zdążył się już ulotnić. W tym samym czasie dyżurny został zasypany lawiną zgłoszeń dotyczących tego samego psa. Owczarek był widziany na ulicach Mickiewicza, Kopcia, Żeromskiego, Słowackiego, Niepodległości, Kolejowej, Targowej i placu Jana Pawła II. Mignął także na miejskim monitoringu.
W pewnym momencie funkcjonariusze skojarzyli, że tydzień wcześniej również otrzymali zgłoszenie o wilczurze biegającym bez opieki. Wtedy zaświtała im w głowie myśl, że może być to ten sam zwierzak. Kiedy skontaktowali się z właścicielem, ten potwierdził, że jego pupil uciekł przez ogrodzenie. Mężczyzna ten również zaangażował się w poszukiwania czworonoga, niestety bezskutecznie. A telefony dzwoniły…
Finał nastąpił około 14.00, kiedy to patrol przejeżdżający ulicą Niepodległości zauważył kobietę, która trzymała uciekiniera za obrożę.
Kiedy właściciel przyjechał odebrać swojego psa, nie obyło się bez mandatu. – Z uwagi na fakt, że poprzednia interwencja zakończyła się pouczeniem. Właściciel został też poinformowany o takim zabezpieczeniu posesji, aby pies nie mógł wydostać się na zewnątrz – informują strażnicy.
Tego dnia nie było żadnych zgłoszeń dotyczących pogryzienia przez psa.
Poszedł w długą,nikogo nie pogryzł,bo po co ? Zrobił sobie wolne od właściciela,który ma go w tyle