W 1. kolejce nowej V ligi (II liga śląska), w derbowym starciu zmierzyły się ze sobą drużyny Beskidu Skoczów i Tempa Puńców. O jedną bramkę lepsi okazali się gospodarze, którym wygraną zapewnił błąd rywali i rezerwowy Jakub Fiedor.
Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando gospodarzy, choć z wielu stałych fragmentów gry, jakie wykonywali skoczowianie, niewiele wynikało. Ich strzały były blokowane lub mijały bramkę Tempa. Z kolei gościom udało się dwukrotnie groźnie zaatakować, jednak strzał Alana Pastuszaka po szybkiej kontrze przeleciał nad bramką, a z uderzeniem Tomasza Stasiaka po ziemi poradził sobie bramkarz Beskidu Konrad Krucek.
Druga połowa zaczęła się od natarć puńcowian, ale strzały Maciej Ruckiego, Tomasza Stasiaka i Adriana Borkały mijały celu. Miejscowi pomału otrząsnęli się z przewagi Tempa, a pierwszy sygnał do ataku dał groźnym strzałem z dystansu Krzysztof Surawski, po którym piłka nieznacznie minęła bramkę. Decydujący moment meczu miał miejsce w 71. minucie, gdy po fatalnym zagraniu zawodnika spadkowicza z IV ligi piłkę przejął rezerwowy Beskidu Jakub Fiedor i z zimną krwią posłał futbolówkę do siatki. Goście chcieli szybko wyrównać, ale potężną bombę z dystansu Adriana Borkały efektowną paradą obronił Konrad Krucek. Beskid mógł zamknąć mecz w 78. minucie ale tym razem Jakub Fiedor przegrał pojedynek z golkiperem Tempa Wojciechem Maciejowskim. W końcówce zawodów obie drużyny miały jeszcze szanse na zmianę rezultatu, ale skromne prowadzenie 1:0 skoczowianie dowieźli do końcowego gwizdka arbitra, notując wygraną na inaugurację V ligi.
– Tempo to spadkowicz z czwartej ligi, więc na pewno jakości tam nie brakuje. To dobra drużyna, więc spodziewałem się trudnego spotkania i takie ono było. To jest zupełnie inna liga niż okręgówka i myślę, że tutaj te mecze właśnie będą tak wyglądały. Gra będzie na styku, a o wynikach będą decydowały detale – ocenia Bartosz Woźniak, trener Beskidu. – W pierwszej połowie pokazaliśmy bardzo dobrą organizację gry. Mieliśmy sporo stałych fragmentów, choć niewiele z nich mieliśmy pożytku. W drugiej połowie gra się wyrównała, niemniej uważam, że całe to spotkanie było bardzo zamknięte. Mało było klarownych sytuacji podbramkowych, ale myślę, że o tę jedną bramkę byliśmy od przeciwnika lepsi i zasłużenie wygraliśmy. W piłce też potrzebna jest odrobina szczęścia i ono było dziś po naszej stronie. Inauguracja udana, pokonaliśmy Tempo, z którym zawsze mecze mają swoją historię, więc jestem szczęśliwy – dodaje opiekun skoczowskiego zespołu.
– Ciężko oceniać cały mecz, kiedy traci się gola w takich kuriozalnych okolicznościach. Wiadomo, że się zgrywamy, bo kadra jest przemeblowana, ale nie możemy sobie pozwalać na takie indywidualne błędy, które potem rzutują na wynik. Ten kosztował nas trzy punkty. Niemniej ja mogę być zadowolony z postawy mojej drużyny, bo się nie poddała i walczyła do końca o korzystny rezultat. Taka jednak jest piłka. Dziś my popełniliśmy błąd, za tydzień może przeciwnik popełni błąd i to my będziemy się cieszyć – powiedział po zawodach Michał Pszczółka, szkoleniowiec Tempa.