Bielscy lekarze odradzają spotkania w dobie ciągle wzrastającej trzeciej fali pandemii. Uważają, że to niepotrzebne ryzykowanie życia, bo wariant brytyjski wirusa jest o wiele bardziej zdradliwy, a szpitale są przepełnione.
Pisaliśmy dziś o tym, że w bielskim Szpitalu Miejskim nie udaje się pomóc wszystkim pacjentom, których stan nagle się pogarsza, a specjalistyczne szpitale nie mogą ich już przyjąć.
– Z tą chorobą jest tak, że dziś stan pacjenta jest dobry, a jutro ciężki. Chorują coraz młodsze osoby, a w szpitalach brakuje miejsc. Wolne miejsce natychmiast jest zajmowane przez kolejnego pacjenta – wskazuje Agnieszka Gorgoń-Komor, senator i lekarz.
Patrząc na krytyczną sytuację, w jakiej obecnie znalazła się służba zdrowia, senator uważa, że wskazany byłby nawet zakaz przemieszczania się. – Będzie tylko gorzej, jeśli ludzie nie wezmą sobie tego do serca. Chcą się spotykać, a później trafiają do szpitala w ciężkim stanie. I umierają… Niech przestrzegają zasad, niech uważają i nie ryzykują, że się zakażą. Nie warto! – radzi.
– Nie wychodźcie z domu! – mówi prosto z mostu Lech Wędrychowicz, dyrektor Szpitala Miejskiego w Bielsku-Białej. Jednocześnie rozumie to, dlaczego wiele osób nie przejmuje się obostrzeniami. – Jeżeli ktoś w sierpniu mówi, że „nie ma się czego bać”, to jaką ma dziś wiarygodność? To stwierdzenie było nieprawdziwe. Bo jest się czego bać! – ocenia szef szpitala.
Panie Wędrychowicz niech Pan da przykład. Nie wychodź Pan z domu ! Najlepiej przez kolejny rok!
Ale kościoły pełne mogą być jak długo czarna mafia będzie ogłupiać Polaków oni kochają tylko kasę i nie maja nic wspólnego z Bogiem ,Bóg jest w rodzinach i modlitwie nie u szamanów.
Mam lek do sprzedania na Anty,-Pis, skuteczny więc mogę dostarczyć.