„Umierają pacjenci, których można by uratować. To narodowa tragedia”

Bielscy lekarze nie kryją, że mamy do czynienia z zawaleniem się systemu walki z koronawirusem. Szpital Miejski nie ma gdzie przekazywać pacjentów w najcięższym stanie i czeka na specjalistyczny sprzęt, by walczyć o ich życie. Lekarze przyznają, że – gdyby system działał – to udałoby się uratować życie części pacjentów.

– Od około dziesięciu dni ostro walczymy – mówi Lech Wędrychowicz, dyrektor Szpitala Miejskiego – Beskidzkiego Centrum Onkologii w Bielsku-Białej. O dramatycznej sytuacji mówi pracująca w oddziale kardiologicznym senator Agnieszka Gorgoń-Komor. – Straciliśmy trochę pacjentów, bo nie mieliśmy wysokoprzepływowej tlenoterapii. Leczyliśmy czym mogliśmy. Gdy otwiera się oddział, to sprzęt powinien być „na już”. Żal nam pacjentów, tym bardziej, że są ręce do pracy. To brzmi koszmarnie, ale takie są fakty – mówi senator. – Interweniowałam u ministra, tak samo jak wojewoda. Dziś już ma być sprzęt – dodaje.

– System się wywrócił. Wyszło to, jak był strasznie niewydolny. To dramatyczna sytuacja i wręcz tragedia narodowa. Sam jestem wstrząśnięty – stwierdza dyrektor Szpitala Miejskiego. Tłumaczy, że w leczeniu koronawirusa są odpowiednie poziomy, w ramach których funkcjonują szpitale. I teoretycznie, gdy w Szpitalu Miejskim nie można już pacjentowi pomóc, to powinien zostać przetransportowany do szpitala z odpowiedniego poziomu, choćby i śmigłowcem. – Teraz jest taki problem, że nie ma go gdzie przesłać. Nie możemy przekazywać pacjentów do dedykowanych szpitali! Jest tylu chorych, że system nie działa. Dlatego zdecydowaliśmy, że sami podejmiemy heroiczne wysiłki i ściągniemy odpowiedni sprzęt. To wyjście awaryjne w sytuacji, która w żadnej mierze nie jest winą naszego szpitala. Staramy się łatać dziury w tym niewydolnym systemie – stwierdza dyrektor.

Jak informuje Lech Wędrychowicz, robi się wszystko, by zapewnić pacjentom wysokoprzepływową tlenoterapię. – W pierwszej kolejności zabezpieczyliśmy tlen, zwiększając jego ilość z 5 do 9 ton. Dzięki interwencji prezydenta Bielska-Białej i wojewody, już do nas jedzie 10 systemów do wysokotlenowych przepływów. Zastrzegam jednak, że możliwości techniczne naszego szpitala są ograniczone. Leczymy pacjentów, którzy powinni mieć zapewnioną opiekę gdzie indziej. Robimy cuda, by to zadziałało i powinniśmy – zamiast słów krytyki – dostać order za bohaterstwo – mówi szef „Onkologa”.