Cieszyn Kultura i rozrywka

Po księżnej nikt nie płakał…

Fot. Pixabay

Czarna Księżna to bohaterka wielu legend i podań Śląska Cieszyńskiego. W niektórych występuje jako dobry duch o złotym sercu, w przeważającej większości pokazywana jest jednak jako sekutnica i awanturnica, która rozdawała baty na prawo i lewo. Kim więc była słynna Czarna Księżna? Czy naprawdę istniała?

Jedno z podań przedstawia ją jako opiekunkę chłopów. Jak mówi historia, pewnego razu księżna postanowiła odwiedzić swój zameczek w Marklowicach. W pobliżu żył biedny rolnik Urbaś, który wraz ze swoją liczną rodziną mieszkał w małej drewnianej chatce i próbował się wyżywić z plonów niewielkiego kawałka pola. Niestety, pole oraz chata położone były tuż przy lesie, więc wiele szkód wyrządzały tam książęce bażanty oraz dziki. Urbaś któregoś dnia stracił cierpliwość i jednego dzika zastrzelił. Na jego nieszczęście, dostrzegli to książęcy hajducy, wzięli pechowca w niewolę i zagnali do marklowickiego zamku.

O jego dalszym losie miał zadecydować zarządca. Za nimi biegła żona Urbasia, głośno lamentując i błagając o litość dla męża. Kłusownictwo karane było wówczas przez rzucenie winnego na pożarcie zdziczałym psom łowieckim. Lamenty usłyszała księżna. Zapytała, ile kosztował zastrzelony dzik, a ile wyniosły szkody wyrządzone przez niego na urbasiowym polu przez ostatnie dziesięć lat. Po przemyśleniu kazała Urbasiowi zapłacić 3 dukaty kary za dzika, a sama wypłaciła mu tysiąc dukatów w zamian za szkody spowodowane przez zwierzę w ciągu ostatniej dekady.

Wokół postaci Czarnej Księżnej więcej jednak narosło historii negatywnych. Zazwyczaj jest w nich przedstawiana jako pasjonatka polowania. Legendy głoszą, że potrafiła spędzić w siodle długie godziny, nie okazując nawet śladu zmęczenia. Miała ponoć doskonały wzrok i pewną rękę, więc trafiała celnie w każdą zwierzynę. Pewnego razu do zameczku myśliwskiego w Marklowicach zaprosiła gości z Cieszyna, Pszczyny i Bielska, bowiem od dawna marzyła o wielkim polowaniu. Niestety przez kilka dni z rzędu pogoda nie pozwalała na jego urządzenie. Księżna, chociaż wciąż miła i taktowna dla swoich gości, aż kipiała z wściekłości. Kiedy w końcu rozpogodziło się, władczyni dała sygnał do polowania. Pierwsza dosiadła konia i pocwałowała przodem. Pędziła ile starczyło jej sił, aby zaczaić się na skraju dobrze sobie znanej polanki. Wycelowała i tylko czekała aż naganiacze wypłoszą dzika. Biegłby prosto w jej kierunku. Niestety jeden z naganiaczy wystraszył się pędzącego zwierzęcia i uskoczył. Dzik uciekł. Księżna dostała ataku furii. Rozkazała zawlec naganiacza na zamek, następnie przywiązać go do buhaja, najgorszego w stadzie. Byk pognał przed siebie, wlokąc chłopaka. Po kilku godzinach znaleziono jego zmasakrowane ciało… Młodego chłopca pochowano następnego dnia.

Za swoje zachowanie księżna została jednak ukarana. Już nigdy nie zaznała bowiem spokoju. Co noc dręczyły ją koszmary i straszne sceny. Przez to zmieniła się nie do poznania, przestała urządzać biesiady, zabawy i polowania. Od stóp do głów ubierała się w czerń, niczym mniszka. Przez to lud nazwał ją Czarną Księżną.

Inna z opowieści opisuje ją jako straszną sekutnicę. Ponoć kiedy pewnego dnia posprzeczała się z mężem, kazała go hajdukom tak długo okładać batem, że biedak wyzionął ducha.

W podobny sposób miała zamęczyć również swoje dzieci. Jak mówi legenda, maluchy długo płakały i błagały matkę o litość, ale ta była niewzruszona. Za to spotkała ją ogromna kara – dzień i noc w jej uszach rozlegał się rozdzierający dziecięcy lament. Z tego powodu księżna nie znosiła małych dzieci. Po pogrzebie męża przeniosła się z Cieszyna na zamek w Dzięgielowie, gdzie jednym z jej ulubionych zajęć stało się znęcanie nad chłopstwem. Krzyczała na ludzi, rzucała obelgami, a czasem kazała kogoś wybatożyć. Głównie dla zabawy.

Innym razem za to, że jeden z służących odwrócił się do niej plecami wpadła w taką furię, że wyskoczyła na niego przez okno. Sługa do głupich jednak nie należał. Szybko odskoczył, a furiatka spadła na kamienną posadzkę i zginęła. Po księżnej lud nie płakał. Złożono jej ciało w trumnie i pochowano, jednak kolejnego dnia służba znalazła trumnę wyrzuconą z grobu. Tak stało się trzy razy, aż w końcu trumnę włożono na zwykły chłopski wóz i zaprzężono do niego trzy pary wołów, które popędzono w siną dal. Zwierzęta zatrzymały się na cierlickim kopcu, gdzie wraz z wozem i trumną zapadły się pod ziemię. Podobno przez bardzo długi czas dochodziły stamtąd jęki, zawodzenia, szlochy i błagania. Przestało straszyć dopiero, gdy zbudowano w tym miejscu kościół. Legenda jednak głosi, że w kościele na cierlickim Kościelcu raz na sto lat pojawia się duch Czarnej Księżnej i czeka na śmiałka, któremu mógłby oddać klucze do swojego skarbca.

O kim mogą mówić te podania? Czy Czarna Księżna naprawdę istniała? Przyjmuje się, że w legendach mowa jest o cieszyńskiej księżnej Katarzynie Sydonii, która władała piastowskim Księstwem Cieszyńskim w latach 1579-1594. Podobno tak bardzo kochała swojego męża, księcia Wacława Adama, że do końca życia nie zdjęła żałobnego stroju, który ubrała po jego śmierci. Niektórzy twierdzą, że właśnie stąd wziął się przydomek „Czarna”. Tak naprawdę siedem lat po śmierci Wacława Katarzyna wyszła powtórnie za mąż za Emeryka Forgacha z Węgier. Do Cieszyna dojeżdżała stamtąd dyliżansem. Nie można jednak zapomnieć, że kiedy w Cieszynie wybuchła zaraza, księżna podarowała miastu ogrody, zamienione później na cmentarz. Była również fundatorką istniejącego do dzisiaj kościoła Świętego Krzyża.

Niektórzy uważają, że Czarna Księżna to nikt inny jak Elżbieta Lukrecja (1626-1653), ostatnia przedstawicielka cieszyńskiego rodu Piastów. Jej życie osobiste nie było zbyt szczęśliwe. Jako 19-latka została zmuszona do ślubu z niespełna 40-letnim księciem Gudnakarem Lichtensteinem, który ponoć traktował ją skandalicznie. Kiedy zasiadła na cieszyńskich włościach, opuściła go i nie pozwoliła, aby kiedykolwiek przekroczył granicę księstwa. Ona jednak żałoby po mężu nie nosiła…

W tekście wykorzystano informacje zawarte w „Cudownym chlebie i innych godkach śląskich” Józefa Ondrusza oraz w „Słowniku bohaterów podań i legend Śląska Cieszyńskiego” Roberta Danela

google_news
5 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Hermenegilda
Hermenegilda
3 lat temu

U nas na Olszówce to nie takie tuzy leżą, niektórym to się nawet wydaje że Bogami są.

Rybka
Rybka
3 lat temu
Reply to  Hermenegilda

Nie podałaś o kogo ci chodzi? Skąd wiesz, że są tuzami? Skąd wiesz czy nie są Bogami? Masz jakieś dowody?

Zyga
Zyga
3 lat temu
Reply to  Rybka

Rybko masz takie same niedobory intelektualne jak Hermenegilda.

Bbb
Bbb
3 lat temu

Beskidzka izba lekarska pod wodzą kardiologa Klaudiusz komora próbuje odebrać prawo do wykonywania zawodu lekarza członkini zarządu stowarzyszenia polskich niezależnych lekarzy i naukowców tj. dr Katarzynie Bros. Za mówienie prawdy. Precz z taką izba

Herman
Herman
3 lat temu

Złośliwcy – a już tych w naszym nieszczęśliwym kraju nie brakuje – powiadają, że czarna wdowa w naszych czasach występuje pod postacią aktywistki p. Lempart. Nie ma w tym źdźbła prawdy i nie ma co się takimi złośliwościami przejmować, bo czegóż to ludzie nie gadają?