Po ponad czterdziestu latach pracy okraszonej zawodowymi sukcesami Krystyna Zięba, nauczycielka z Bystrej, została zwolniona. Bo zdaniem dyrekcji szkoły, w której pracowała nie spełniała nowych kryteriów opracowanych przez pracodawcę. Wcześniej jednak nauczycielka złożyła przeciw niemu pozew w sądzie pracy.
– Poczułam się wtedy, jak niepotrzebny już nikomu przedmiot – mówi dzisiaj pani Krystyna, z nieukrywaną goryczą w głosie o czasie, w którym została zwolniona. – Proszę sobie pomyśleć: tyle lat pracy w jednej szkole, poświęceń, dziesiątki nagród i wyróżnień i nagle okazuje się, że nie spełniam kryteriów…
One właśnie, opracowane niedługo przed zwolnieniem nauczycielki, sprawiły, że nagle okazało się, iż spośród wszystkich nauczycielek języka polskiego zatrudnionych w szkole Krystyna Zięba ma najsłabsze wyniki w nauczaniu.
– To było jak cios pałką w tył głowy – wzdycha pani Krystyna i pokazuje listę wyróżnień, podziękowań i nagród, w tym kuratora oświaty w Katowicach, przyznanej jej w ciągu lat swojej pracy. – Miałam przecież udokumentowane sukcesy w nauczaniu z młodzieżą trzy razy większe niż reszta nauczycieli języka polskiego! Było dla mnie oczywiste, że to zemsta za to, że parę lat wcześniej miałam problemy z ówczesnym dyrektorem szkoły. Poza wszystkim takie działanie dyrektora obniżyło w efekcie poziom nauczania w szkole.
Kasjer, czy nauczyciel
Problemy na serio zaczęły się już w 2013 roku. Właśnie wtedy dyrektor zlecił pani Krystynie dodatkową pracę w szkole.
– Nakazał mi zbierać pieniądze na obiady – tłumaczy. – Było to o tyle dziwne, że takimi kwestiami powinni się zajmować pracownicy administracyjni szkoły, a nie nauczyciele. Ale musiałam przyjąć tę decyzję, bo czułam, że w przeciwnym razie mogę stracić pracę, a byłam wcześniej straszona pisemnymi zwolnieniami z pracy. Chciałam jednak uczyć przynajmniej do osiągnięcia praw emerytalnych.
Sytuacja ta trwała więc nieprzerwanie do 2018 roku. Wtedy, ponieważ nauczycielka osiągnęła już wiek, w którym przysługiwała jej emerytura, złożyła ona pozew do bielskiego sądu pracy przeciwko szkole o to, że za dodatkową pracę nie wypłacono jej wynagrodzenia.
– No i chwilę później okazało się, że jestem najgorszą polonistką i trzeba mnie zwolnić – wzdycha Krystyna Zięba.
Umorzona nieprawda
Wyrok zapadł pod koniec marca tego roku. Sąd nakazał szkole zapłatę byłej polonistce należnych jej świadczeń, i to trzykrotnie większych niż oferowała to dyrekcja szkoły, zdecydowanie zaś mniejszych niż żądała ona sama.
– Jakaś satysfakcja to jest, ale straconego przez tę sytuację zdrowia nikt mi nie zwróci – uważa pani Krystyna, która, jak twierdzi, zamierza mimo wszystko złożyć od wyroku apelację.
Nie jest to jednak koniec historii. W trakcie sprawy sądowej okazało się, że były dyrektor poświadczył, jak to ujął sąd – tym razem już karny – nieprawdę w dokumencie będącym regulaminem jadalni, co miało wskazywać na jego rację w sporze o zapłatę za zbieranie przez nauczycielkę pieniędzy na obiady szkolne. Tym wątkiem najpierw zajęła się prokuratura sporządzając w efekcie akt oskarżenia, a później sąd. W listopadzie ubiegłego roku Sąd Rejonowy w Bielsku-Białej wydał wyrok, w myśl którego warunkowo umorzył na dwa lata postępowanie przeciwko Michałowi K. Sam były dyrektor, gwoli ścisłości, nie przyznał się do winy, ale w konsekwencji musi ponieść koszty procesu i zastępstwa procesowego oraz wpłacić 1000 zł na jedną z fundacji.
– Wniosłam jednak od tego wyroku apelację, bo uważam, że przyzwolenie na fałszowanie dokumentów nie powinno jednak mieć miejsca – tłumaczy była nauczycielka języka polskiego. – Gdybym to zostawiła okazałoby się, że człowiek, przez którego straciłam pracę, mimo że – chcąc się ratować – sfałszował dokument, nie poniósł żadnej kary. A ja na dodatek musiałam się procesować o należną mi zapłatę. Sprawiedliwe to raczej nie jest.
Skargi i szykany
Michał K. wątku dotyczącego sprawy karnej nie chce na razie komentować. Mówi, że oceny wyroku może dokonać dopiero wówczas, gdy się on uprawomocni. O przyczynach konfliktu z byłą nauczycielką mówi tymczasem tak:
– Wszystkie działania podejmowane przez panią Krystynę Ziębę wobec mojej osoby postrzegam jako przejaw szykanowania funkcjonariusza publicznego. Od kilku lat składane są na mnie rozmaite skargi oraz pozwy sądowe przeciwko reprezentowanej przeze mnie szkole. Tymczasem pani Zięba została zwolniona z zachowaniem wszelkich zasad prawnych i norm przepisowych, co potwierdził nawet w odrębnej sprawie sąd.
Dyrektor tłumaczy też, dlaczego Krystyna Zięba zajęła się zbieraniem pieniędzy w szkole, co stało się zarzewiem konfliktu. Powodem, jak przekonuje, był ówczesny niż demograficzny dlatego nie mógł on zapewnić wszystkim nauczycielom pełnego etatu. Rozwiązaniem było w ocenie Michała K. uzupełnienie etatów godzinami pracy na szkolnej świetlicy. Dotyczyło to m.in. Krystyny Zięby.
– Pani Krystyny zgodziła się na pracę w zmniejszonym wymiarze – mówi dyrektor. – Zgodziła się także na przydział dodatkowej czynności (sama wyszła z taką propozycją) jaką było zbieranie wśród gimnazjalistów pieniędzy za obiady. Nigdy nie wnosiła żadnych uwag co do tej funkcji i nie domagała się wynagrodzenia (w sądzie potwierdzili to świadkowie- pracownicy szkoły).
Pośrednim zaś powodem zwolnienia byłej nauczycielki był – jak tłumaczy dzisiaj dyrektor – fakt, że dla prowadzonej przez niego szkoły rokiem szkolnym był ten z 2018 na 2019, kiedy to ubyło aż siedem klas.
– Nie miałem więc pracy dla dwóch nauczycieli – wyjaśnia. – Z języka polskiego i z matematyki. Dlatego opracowałem kryteria. Po ich analizie w stosunku do wszystkich polonistów okazało się, że pani Krystyna Zięba osiągnęła najmniej punktów we wszystkich kryteriach, dodatkowo była osobą, która miała zapewnioną dobrą sytuację materialną, ponieważ osiągnęła wiek emerytalny. Zaznaczam, że pani Krystyna Zięba nie musiała być zwolniona ponieważ otrzymała propozycję pracy w wymiarze 10/18 etatu, którą odrzuciła.
Była nauczycielka nie zgadza się z tym, co mówi Michał K.
Z tego co wiem Dyrektor Szkoły zrobił dużo dobrego dla tej szkoły i jej uczniów. Wiem, ze za czasów gimnazjum było ciężko się tam dostać, bo taką dobrą miała opinię.
Niestety nie wszyscy wiedzą kiedy ze sceny zejść! Pani Krysyno może warto zacząć cieszyć się emeryturom i dać ludziom żyć!
Po takim cyrku pełnoletnich ciekawe który z uczniów będzie chciał pracować w edukacyji?
Dobra decyzja wyjeba. Takich nauczycieli
Niestety, ale artykuł jest napisany pod Panią Krystynę, w Bystrej wszyscy wiedzą że przez ostatnie lata nie tylko napsuła krwi uczniom ale i nauczycielom, w rezultacie zemscila się za zmniejszenie etatu. I niech nie mówi że jest tym przemęczona, bo żyje od lat z rozpraw sądowych, widać że lubi to dla sportu. Proponuję redaktorom pogrzebać głębiej w przeszłości Panii Krystyny.
Już grzebanie zrobiłaś, podsumowałaś “żyje od lat z rozpraw sądowych”, po co więcej. Ja nie jestem “wszyscy w Bystrej”, nie chcę wiedzieć więcej, wystarczy. Artykuł jest bezstronny, np. w tytule nie mówi czyje podejście jest mało pedagogiczne. Artykuł jest wyważony, dobrze napisany.
A jak to można żyć z rozpraw sądowych?
Nauczycielka zgodziła się na ujawnienie nazwiska a dyrektor nie, mi to trochę mówi. Artykuł pokazuje, bez głębszego grzebania, że w gronie zawodowym w szkole nie jest dobrze, a trzeba wymagać dobrze od uczniów, 2 standardy?
“Racja jest jak d+pa, każdy ma swoją.”
po to jest sąd abyś i tak się nie zgadzał z wyrokiem jeśli uważasz, że masz rację.
Do sądu nie idzie się po sprawiedliwość tylko po wyrok, szczególnie u nas.
wiadomo, w więzieniach są osadzeni sami niesprawiedliwie.
Zawsze były z nią problemy, nie tylko za kadencji dyr. Michała K., ale i poprzedników. Dziennikarz powinien bezstronnie zbadać sytuację, a nie użalać się nad kiepskim nauczycielem.
nie widzę użalania się, opisał, przedstawił wypowiedzi dwóch stron.
Kiepska nauczycielka z dużymi pretensjami
To się w głowie nie mieści
Młodzi jakoś dziwnie nie garną się do tego zawodu, tak że nie ma komu robić miejsce. Czemu? To proste. Weżmy pod uwagę np. papierologię, a w papierach musi się wszystko zgadzać, wdrożono więc całe mnóstwo papierowych procedur, które mają udowodnić, że jest świetnie i dokonuje się postęp. Ewaluacje, monitorowanie, pomiary, sprawozdania, średnie staninowe, ścieżki edukacyjne, stworzono mnóstwo aberracyjnych wydruków, które są całkowicie zbędne, ale skutecznie obciążają nauczycieli katorgą i odrywają od pracy z uczniami, pogłębiając frustrację.
zarobki, niepewność etatu, pretensje rodziców mądrzejszych niż nauczyciele, aroganckie dzieciaki niektóre co się im nie chce uczyć a umocowane przez tatusiów. No i na świeczniku, nawet upić się i przejść do domu się nie da.
A tak zupełnie serio to jaką była nauczycielką? Nagrody wydawane przez tą samą klikę nie bardzo mnie interesują, bardziej wyniki młodzieży na egzaminach. I co najważniejsze to jak była oceniania przez młodzież i ich rodziców. Czy faktycznie była dobrą nauczycielką czy tylko tak jej się wydawało?
Jest napisane, że nagradzana była, musi pokazać czy nie za gęś?
Młodzież i rodzice też mogą się okazać kliką – zupełnie na serio. Znam przypadek nauczycielki bardzo mocno zaangażowana w pracę, dobrze oceniana przez rodziców a przyszedł młody dyrektor i metody nie podobały się – tak na poważnie, praca niewymierna i nie da się od kreski do kreski akurat przez Ciebie postawione.
Oczywiście, że rodzice mogą być kliką, i przy nauczycielce z rocznym czy dwuletnim stażem nie miałoby to sensu. Tu jednak mowa o nauczycielce, która uczyła dużo więcej niż 2 roczniki, więc z opinii można coś wyciągnąć. Dlatego o to pytam, bo można coś z tego wyciągnąć. Przyszedł młody dyrektor i nie bał się ruszyć nauczycielki na którą były skargi, ale poprzedni bał się usunąć kogoś z takim stażem, takimi osiągnięciami… czy przyszedł młody dyrektor i mu wizualnie do “teamu” nie pasowała. Co do nagród to wierzysz, że każda nagroda jest przyznana, za faktyczne efekty pracy a nie tylko za staż?… Czytaj więcej »
O skargach na nauczycielkę nie pisałem, metody mogły się nie podobać bo np. nie była biegła w komputerowym przygotowaniu do lekcji, inne pokolenie, a młody był biegły – wystarczy do konfliktu. Wyniki przygotowania młodzieży były w porządku, kiedy padało pytanie w szkole średniej z kim dziecko miało lekcje – przyjmowano z uznaniem, wreszcie nauczyciele w środowisku powiatu się znają.
Dobra doczytałam o sprawie na innych portalach. No cóż, każdy kij ma dwa końce…
Emeryci, zróbcie miejsce młodym. U mnie w szkole też emeryci mają stałe umowy a młodzi co chwilę muszą szukać aby dalej pracować w szkole.
spychacz?, propaganda ZUS niesie, że emeryt im dłużej będzie pracował, tym większą będzie miał emeryturę – sprzeczne interesy.
My też kiedyś będziemy emerytami. Jestem pewna, że nikt z nas nie będzie myślał o tym, by ustępować miejsca młodym. Nie dziwię się że ta nauczycielka jeszcze pracuje. Przy dzisiejszych zarobkach w oswiacie emerytura będzie niska. Po 40 latach w tym trudnym zawodzie to porażka. Przykre jest to że po tylu latach tak człowieka szanują. W mojej szkole jest podobnie. Pozbywają się emerytów proponując im niepełny etat. Nieładnie.
Widzę, że Pan redaktor polubił się z Panią Krystyną…
Wojna domowa od wielu wieków trwa
Wojna na gesty, wojna na słowa
To każdy z domu dobrze zna.
Powody są śmieszne dość
I nie warte nawet gry
A cały dom trzęsie się
I w posadach swoich drży.
żryjcie się dalej, a dzieci patrzą.
Ciekawe czy w pryw szkolnictwie w Anglii tez są takie hece zeby profesor od hamleta zbierał na kotleta
Zrozumiałeś coś? Ani socjalizm ani prywatne szkolnictwo w Anglii nie są adekwatne.
Ty nic nie rozumiesz tumanie
Dziwne ludzie mają problemy. Ja też w pracy mam wiele dodatkowych obowiązków i nawet mi na myśl nie przyszło iść z tym do sądu.
Jeśli pracujesz, a w to wątpię podszywacz, może jesteś zapchajdziura.
Komunał podszywacza.
odezwał się tytan pracy ,osiołek płatny komentator
To taki portalowy mądrala który tylko swoje komentarze uznaje i wszystkich uważa za podszywaczy???
Przecinka brak przed “który”.
Cokolwiek rozumiesz?
To jeszcze jest tak, podszywacz, że aby przyszło na myśł, trzeba myśleć. W zawodzie nauczyciel nie jest pracą dydaktyczną zbieranie przez nauczyciela pieniędzy na obiady, to przyznał sąd. Nauczycielka miała prawo pójść do sądu, lecz nie po pięciu latach godzenia się na pracę poza obowiązkami. W tym miejscu jest dziwne. Dziwne jest również (dla mnie), że po 4 latach od złożenia sprawy w sądzie – udała się do mediów. Mogę się tylko domyślać, że człowiek z wysoko postawioną dumą, chce naświetlić przypadek nieprawidłowości jakich jest wiele.
Kogoś interesują Twoje wywody? Wątpię.
Czemuś się podszywasz pod nick, który używałem kilka lat. Widocznie jest interesujący, a przez długie miesiące robiłeś obstrukcję pod tym nickiem. Twoja bezczelność nie ma granic.
Pierwsze zdanie zbudowałeś niegramatycznie. Obstrukcja-zaburzenie częstotliwości i rytmu wypróżniania.Mam prawo używać imienia które mi rodzice nadali. Dlatego w odróżnieniu od podszywacza będę używała przydomek oryginał.
Kłamstwo
Doprecyzuj podszywacz.
3 kłamstwa: obstrukcja ma i inne znaczenie, imię możesz sobie mieć jakie chcesz niekoniecznie nadane przez rodziców, przydomek – inne rozumienie, znaczenie. Aby zrozumieć po doprecyzowaniu, trzeba mieś szerszą głowę. A więc bez różnicy.
Wstałeś i jątrzysz. Przynajmniej zrezygnowałeś z tych przygłupich nicków.
tutaj meritum było – oczywiście nic na tamat.
Tamat????
Nawet 2 tematy, a ten ważniejszy i cały czas aktualny do podszywacz oszust.
to
Widać nie masz aż tyle, ludzie idą na 7 i wychodzą o 17, czas na dojazd w jedną i w drugą, a w domu nie wiadomo czy paść na pół godziny ze zmęczenia, czy zjeść obiad, bo już się trzeba brać do roboty, przygotować pomoce naukowe i lekcje na dzień następny. I tak w kółko. Część nauczycieli odchodzi z depresjami, bo ich tak dyrektorzy szanują.
Jeśli nie można się dogadać w cztery oczy i trzeba posuwać się do sądzenia – w tym artykule też są różnice zdań a na koniec nauczycielka nie zgadza się z dyrektorem. Przez 5 lat zbierała pieniądze na obiady. Nauczycielka jest już na emeryturze czwarty rok (?) i po co wciągać media w zaszłości, sąd już to zrobił. Ale nauczycielka nadal się nie zgadza z sądem…, szuka zrozumienia i wsparcia tutaj?, w innych szkołach może być podobnie.