Jak się bawić to się bawić. A jak to się robi wiedzą doskonale w Skawicy. Odbyła się w niej kolejna edycja imprezy Na Chodniku Zbójnickim.
Na otwarcie zbójnickiego chodnika udano się do jaskini Oblicy. Przed rokiem także maszerowano zbójnickim chodnikiem, czyli ścieżkami jakimi przed laty przemieszczali się zbóje. Tym razem od razu spotkano się w bacówce prowadzonej przez Krzysztofa Bachledę-Curusia z Poronina. Ten uraczył gości wybornymi serami własnej produkcji, a rodzina Ceremugów ze Skawicy zadbała o wyborną miodówkę, której kilka butelek opróżniono z mgnieniu oka. czas umilał tanecznymi i muzycznymi popisami zespół regionalny Zbójnik. Sielankę przerwało Bractwo Zbójników Spod Babiej Góry. Pojmało nie byle kogo bo wójta Marcina Pająka, zakuło w dyby i zażądało okupu za uwolnienie.
Dalsza część imprezy odbyła się już na boisku skawickiego Huraganu. Najpierw Maryny, czyli przyodziane w chusty skawiczanki stanęły do walki z Harnasiami. Rywalizowano w piłkę nożną. Dla wyrównania szans panowie grali w kaloszach, czy jak kto woli gumiakach, ale dla dodania sobie odwagi przed spotkaniem łyknęli sobie co nieco. Inna sprawa jaki przyniosło to efekt. Z drugiej strony Maryny straszyły swoich mężów, że jak ci nie oddadzą im piłki, a co gorsza zdobędą golą to kolejnego dnia będą musieli obejść się bez obiadu, a niekiedy i innych rozkoszy nie tylko dla podniebienia.
Po pojedynku przyszła pora na wybór śwarnego zbója. O to zaszczytne miano rywalizowało 13 śmiałków, a najlepszy okazał się Michał Wojtyczko. Najlepiej rzucał toporkiem, strzelał z wiatrówki do balonów, z łuku do jelenia, a i talentu wokalnego mu nie zabrakło.
Autorem fotoreportażu jest Wojciech Ciomborowski