Mnóstwo pracy mają w ostatnich godzinach strażacy z powiatu wadowickiego. Orkan Sabina i na tym terenie daje się we znaki.
Przyniesiony przez rozległy układ niskiego ciśnienia orkan Sabina dotarł do Polski z Niemiec. Pierwsze silniejsze podmuchy wiatru zaczęto odnotowywać w niedzielny wieczór. W naszym regionie nawałnica rozszalała się na dobre około północy z niedzieli na poniedziałek. Orkan z małymi przerwami szalał przez kilkadziesiąt godzin. Gdy przybierał na sile podmuchy wiatru przekraczały prędkość 100 km/h.
W powiecie wadowickim od poniedziałkowej północy do wtorku do 9.00 strażacy podjęli 44 interwencje, z których 42 związane były bezpośrednio z Sabiną (dwie pozostałe to gaszenie pożarów sadzy w kominach). W 29 przypadkach usuwali powalone drzewa, a w 6 kolejnych zabezpieczali zerwane linie energetyczne. W Woźnikach jedno z drzew po runięciu na drogę stanęło w płomieniach. Kierowca nadjeżdżającego samochodu, chcąc uniknąć zderzenia się z nim, odbił kierownicą i auto wpadło do rowu. Wichura uszkodziła przy tym cztery dachy na budynkach mieszkalnych, jeden z gospodarczym oraz jeden komin w domu.
– Pracy trochę mamy bo cały czas wieje i spływają kolejne zgłoszenia. Niemniej bywało gorzej – mówił we wtorek rano Krzysztof Cieciak, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Wadowicach. Dodał, że zerwane przez wiat dachy zostały uszkodzone częściowo. Nie odnotowano przypadku, by wiatr uszkodził cały dach