To już ten czas. Listy kandydatów do rad miast, gmin, powiatu i sejmiku śląskiego zostały skompletowane. Sęk w tym, że część nazwisk może wzbudzać kontrowersje. Niektórzy kandydaci, w przypadku wygranej, będą bowiem musieli wybrać – mandat albo dotychczasowa praca.
Wybory samorządowe tuż-tuż. Coraz bliżej czasu, w którym mieszkańcy będą musieli podjąć decyzję, na kogo zagłosować, a w tym roku kandydatów na radnych do samorządowych jednostek na wszystkich szczeblach jest sporo. I nie tylko wyborcy stoją przed dylematami. Część bowiem kandydatów, w momencie wyboru na radnego, stanie przed pytaniem: mandat czy dotychczasowa praca? I z pewnością nie będzie to prosta decyzja. Z jednej strony pełnienie funkcji w samorządzie wiąże się bowiem z prestiżem, możliwością pełnienia władzy, z drugiej na dotychczasowe wynagrodzenie nie ma co liczyć. Radni otrzymują co prawda dietę, ale raczej skromną, nie sięgającą minimalnej pensji. Większość więc zawodowo pracuje. Czy zatem zrezygnują z pracy na rzecz mandatu? A jeśli nie są tego pewni, to czy warto im bić się o głosy podczas wyborów? Prosić o „krzyżyk” właśnie przy swoim nazwisku? Czy taki głos nie jest de facto głosem na kogoś innego? Nam, jako dziennikarzom, rodzą się także pytania o etykę. Czy można prosić mieszkańców o głos, jeśli i tak z niego zrezygnujemy? Czy nie jest to walka jedynie o wybór danego ugrupowania? A może o coś więcej? Te zagadnienia postanowiliśmy nieco zgłębić.
Zgodnie z Kodeksem wyborczym prawo do ubiegania się o mandat radnego gminy, powiatu lub sejmiku województwa ma każda osoba, której przysługuje również czynne prawo wyborcze. Oznacza to, że radnym może zostać każdy polski obywatel, który najpóźniej w dniu głosowania kończy 18 lat oraz stale zamieszkuje odpowiednio na obszarze gminy, powiatu i województwa, do którego organów zamierza kandydować. Według obowiązujących przepisów, radnym nie może zostać osoba skazana prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego lub umyślne przestępstwo skarbowe. Kandydować do rady gminy lub powiatu nie może też osoba, wobec której wydano prawomocne orzeczenie sądu, stwierdzające utratę prawa wybieralności. W momencie wyboru na radnego sprawa się już nieco komplikuje. Radny nie może m.in. być pracownikiem urzędu, w którym uzyskał mandat.
Przemysław Koperski – minister czy radny?
Zacznijmy zatem od kandydatów do Sejmiku Województwa Śląskiego. Jednym z nich jest Przemysław Koperski, znany w regionie polityk Lewicy. Do zeszłorocznych wyborów parlamentarnych był jednym z aktywniejszych posłów z naszego okręgu wyborczego, sporo jeżdżąc po powiecie cieszyńskim i biorąc udział w licznych wydarzeniach. W zeszłym roku jednak mandatu nie otrzymał – zabrakło doprawdy niewielu głosów. Teraz więc kandyduje z ostatniego miejsca do Sejmiku Województwa Śląskiego, uśmiechając się z wyborczych plakatów. Problem w tym, że Przemysław Koperski w styczniu tego roku został powołany na funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Infrastruktury. Co w momencie, kiedy zostanie wybrany na radnego wojewódzkiego? A może jego kandydatura jest tylko „lepikiem” na głosy dla Adama Zonia, czyli „jedynki” na liście? – Dla mnie zawsze najważniejszy był i jest interes naszych mieszkańców oraz regionu. Można o niego skuteczniej walczyć, gdy ma się mocną reprezentację w województwie czy kraju. Mandat z wyboru na pewno w tym pomaga – podkreśla Przemysław Koperski i dodaje: – Po objęciu funkcji wiceministra mocno odczułem fakt, że nie posiadam już biur poselskich i nie mogę być w tak łatwy sposób dostępny dla mieszkańców i samorządowców w Cieszynie, Pszczynie, Bielsku-Białej czy Żywcu jak wcześniej. Funkcjonowanie biur pozwalało mi na bliski kontakt z ludźmi i ich problemami, umożliwiało organizowanie wielu spotkań i szybkie podejmowanie działań w interesie regionu. Samo stanowisko ministra, bez połączenia go z mandatem wyborczym, uniemożliwia mi niestety tworzenie punktów kontaktowych. Wiele osób odczuwa ich brak – odbieram sporo sygnałów w tej sprawie. Wszystkie te kwestie wpłynęły na moją decyzję o ubieganiu się o mandat radnego Sejmiku Województwa Śląskiego. Po jego wywalczeniu znowu będę mieć możliwość otwarcia biur w regionie, co umożliwi mi powrót do bliższych kontaktów z mieszkańcami. Brakuje mi tych tradycyjnych, poniedziałkowych spotkań z wyborcami. Co najważniejsze, nie ma żadnych przeszkód formalnoprawnych, aby wiceminister był radnym sejmiku wojewódzkiego. Tak bywało już wcześniej. By tak się stało, ważny jest jednak szeroki udział mieszkańców w wyborach samorządowych 7 kwietnia. A co do mojego ostatniego miejsca na liście Lewicy, mimo że jestem postrzegany jako jeden z liderów mojego ugrupowania i poz. 1 byłaby tutaj naturalna, uważam że nie miejsce na liście się liczy, a zaufanie wyborców. Wierzę, że moi wyborcy, a było ich ostatnio blisko 13 tys., zaproszą swoich bliskich do urn, odnajdą nazwisko Koperski na końcu listy Lewicy i wspólnie obdarzą mnie zaufaniem pozwalającym godnie reprezentować nasz region w Sejmiku Województwa Śląskiego – podkreśla Przemysław Koperski.
Krzysztof Glajcar – czy będzie musiał wybrać?
Kontrowersyjnych sytuacji jest w regionie więcej. W powiecie cieszyńskim szykuje się bowiem zacięta walka o głosy. I liczy się dosłownie każdy, bo komitetów wyborczych – do Rady Powiatu Cieszyńskiego – jest aż siedem. Przepisy mówią wprost – radnym nie może być osoba pracująca w starostwie powiatowym, w którym uzyskała mandat. A takim kandydatem jest właśnie Krzysztof Glajcar z listy KWW Samorządowcy Powiatu Cieszyńskiego – komitetu, którego „jedynką” na liście jest obecny starosta cieszyński, Mieczysław Szczurek. I co warto zaznaczyć, Krzysztof Glajcar, były wójt gminy Goleszów, pracuje w Starostwie Powiatowym w Cieszynie jako kierownik Biura Transportu i Organizacji Ruchu. Innymi słowy – pracownik ubiega się o mandat wraz ze swoim szefem. W momencie wyboru na radnego będzie musiał wybrać – mandat czy praca. Nieoficjalnie wiemy, że skuszony został ewentualną funkcją w zarządzie powiatu.
– Przepisy ustawy o samorządzie powiatowym zabraniają radnym wykonywania pracy w ramach stosunku pracy w starostwie powiatowym lub pełnienia funkcji kierownika (zastępcy również) w jednostce organizacyjnej powiatu. Przepis ten nie dotyczy starosty, wicestarosty i pozostałych członków zarządu powiatu. Kandydowanie do rady powiatu osób zatrudnionych w starostwie lub pełniących funkcje kierownicze w jednostkach organizacyjnych powiatu jest dopuszczalne. Osoby mogą znaleźć się na listach wyborczych w dwojaki sposób. Lider komitetu wyborczego wyborców lub lider okręgu wyborczego proponuje im kandydowanie – co zdarza się najczęściej – lub sami zainteresowani zgłaszają się do liderów, deklarując chęć kandydowania. Uzyskanie mandatu przez listę zależy od wielu czynników. Kandydaci powinni być znani w swoich okręgach, powinni posiadać doświadczenie i określony dorobek oraz angażować się w kampanię wyborczą. Właśnie dlatego zwróciłem się do Krzysztofa Glajcara, proponując mu kandydowanie z okręgu nr 2 – Dębowiec, Goleszów. Propozycja nie wynikała z faktu zatrudnienia w starostwie, ale m.in. z powodu pełnienia przez niego przez dwie kadencje funkcji wójta w gminie Goleszów. To bardzo dobry, „mocny” kandydat i wcale nie było łatwo go przekonać – twierdzi Stanisław Kubicius, pełnomocnik wyborczy KWW Samorządowcy Powiatu Cieszyńskiego. – Objęcie przez Krzysztofa Glajcara mandatu radnego nie będzie wiązać się z rozwiązaniem stosunku pracy w starostwie. Pracownik starostwa może wystąpić z wnioskiem o udzielenie urlopu bezpłatnego na czas wypełniania mandatu radnego. Jest też inne rozwiązanie. W przypadku wyboru radnego na członka zarządu, może zostać nawiązany z nim stosunek pracy na podstawie wyboru, o czym wspomniałem na początku – dodaje Stanisław Kubicius.
Sam zainteresowany – Krzysztof Glajcar – w rozmowie z nami zaznaczył, że żyjemy w wolnym kraju, więc miał prawo do zdecydowania o starcie w wyborach. I na taki krok się odważył. Na wybór między pracą a mandatem – jak zaznaczył – jest za wcześnie, gdyż póki co mandatu nie ma i nie wiadomo, czy zdobędzie wystarczającą liczbę głosów wyborców… Jedno jest pewne – czasu na decyzję nie będzie miał wiele. Urzędnik powiatowy lub osoba pełniąca funkcję kierownika jednostki organizacyjnej powiatu, która w wyborach uzyskała mandat radnego, musi złożyć wniosek o urlop bezpłatny w terminie 7 dni od dnia ogłoszenia wyników wyborów, przed złożeniem ślubowania na radnego. Urlop dostaje na czas bycia radnym. Jeśli nie złoży wniosku, oznacza to, że zrzeka się mandatu.
Ewa Macoszek-Dragon – praca i mandat pod znakiem zapytania
Przed podobnym dylematem może stanąć także „dwójka” na liście również KWW Samorządowcy Powiatu Cieszyńskiego” – Ewa Macoszek-Dragon, góralka z Trójwsi. Znana w regionie miłośniczka turystyki i kultury Śląska Cieszyńska jest obecnie dyrektorką Ogniska Pracy Pozaszkolnej w Koniakowie, a więc jednostki powiatu cieszyńskiego. – Dziś chciałabym podjąć kolejne wyzwanie, spróbować swoich sił w samorządzie i rozszerzyć moją działalność poza granice gminy Istebna – przyznaje Ewa Macoszek-Dragon. Smaczku tej sprawie dodaje fakt, że właśnie upływa jej 5-letnia kadencja jako szefowej w Ognisku Pracy Pozaszkolnej w Koniakowie, w związku z czym został już ogłoszony konkurs na to stanowisko, oczywiście przez Starostwo Powiatowe w Cieszynie. Ewa Macoszek-Dragon ma zamiar, o czym poinformowała w mediach społecznościowych, przystąpić do konkursu. Oferty można składać do 22 marca, a więc na 2 tygodnie przed wyborami. A konkretnego wyboru co do tego, kto będzie szefował OPP w Koniakowie, dokona pośrednio także przedstawiciel jej politycznego ugrupowania. Dla kandydatki to z pewnością trudny czas, pod znakiem zapytania jest bowiem nie tylko jej mandat, ale także dotychczasowa praca… – Z Ewą Macoszek-Dragon, dyrektorką Ogniska Pracy Pozaszkolnej w Koniakowie, jednostki organizacyjnej powiatu, na temat kandydowania do rady powiatu nie rozmawiałem – mówi nam wprost Stanisław Kubicius.
Stypendysta i kandydat na radnego z Cieszyna?
Ponadto, zgodnie z przepisami, samorząd nie może powierzyć radnemu wykonywania pracy na podstawie umowy cywilnoprawnej w powiecie czy mieście, w którym uzyskał mandat. Dotyczy to także stypendium. I tu pojawia się kandydat do Rady Miejskiej w Cieszynie, Michał Nowak. To animator kultury, pracujący w Osiedlowym Centrum Kultury i Rekreacji Spółdzielni Mieszkaniowej Cieszynianka. W pierwszych dniach marca burmistrz Cieszyna Gabriela Staszkiewicz przyznała mu stypendium jako osobie zajmującej się twórczością artystyczną, upowszechnianiem kultury oraz opieką nad zabytkami. Zaznaczmy – nie są to duże pieniądze – około 300 zł, które mogą być przyznane na czas od 3 do 9 miesięcy. Sęk w tym, że stypendysta jest także kandydatem na radnego właśnie z ugrupowania KWW Cieszyński Ruch Społeczny, z którego również kandyduje burmistrz Cieszyna, Gabriela Staszkiewicz. Czy stypendium i start w wyborach łączy wspólny mianownik? To i wiele innych pytań zadaliśmy 1 marca Przemysławowi Majorowi, wiceburmistrzowi Cieszyna, który jest także pełnomocnikiem wyborczym KWW Cieszyński Ruch Społeczny. Niestety wciąż czekamy na odpowiedź. Jeśli ją otrzymamy, wówczas z pewnością ją opublikujemy.
Problemy poruszane w tym szmatławcu są żenujące :))) kiedy jakawładza zamknie to cos
Prawdziwe dramaty. Ludzie ludziom gotują te gargantuiczne dylematy. Nic tylko się pochlastać.
W regionie Małopolski dlaczego poseł Krystian foruje 20-letniego syna do Rady Powiatu? (syn z ojcem na bilbordach, tego jeszcze nie było).
Co w tym dziwnego?
W regionie powiatu wadowickiego jest od dawna w przestrzeni publicznej 1 nazwisko z dwoma imionami: Kaliński syn i ojciec. Nigdy nie wystąpili na wspólnym bilbordzie a była ku temu okazja od lat. I prawidłowo. Poseł Krystian jest świeżym posłem niecałe pół roku i trochę umiaru.
Dylematy mają niektórzy już od poprzednich wyborów, nie dostali się do sejmu no to zostali powołani przez kolegów na wiceministrów, ale bez mandatu społecznego. Zadaniem partii jest nie dopuścić aby tak było więc teraz start do sejmików. A nie dostaną się do sejmików, następna okazja do europarlamentu. Jaki dylemat? – na stanowisku wiceministra harówka codzienna i odpowiedzialność, a być radnym sejmiku – spoko. Zapobiegliwi jak społecznik Szymon Twardak kandyduje na prezydenta, nie uda się no to przynajmniej radny powiatowy.
W wyborach samorządowych i chodzi o to między głównymi obiema opcjami aby je wygrać ilością mandatów. Dobrze ma Konfederacja bo nie musi wygrać, nie jest z żadną główną partią konkurencyjną, sami szlachetni, starają aby se być z bezpartyjnymi.
Również tak samo w województwie małopolskim w regionie. Podobną sytuację jak Przemysław Koperski ma Miłosz Motyka, lecz zapewne jest uzgodnione z władzami partii aby zapełnił miejsce w sejmiku a nie opozycja.