Wydarzenia Sucha Beskidzka

Przeprawa przez Naprawę

Jazda po tej szosie to zaiste wstrząsające przeżycie. Nawet przy niewielkiej prędkości samochód co chwila gwałtownie podskakuje na dziurach i wybojach. Pojazdy znoszą to źle, a kierowcy i pasażerowie jeszcze gorzej.

Stan około półkilometrowego odcinka drogi powiatowej z Łętowni do „zakopianki” (trasy z Krakowa do Zakopanego) w Naprawie woła o pomstę do nieba. Asfalt jest spękany, wielokrotnie łatany i pełen głębokich dziur. Można próbować jazdy slalomem, by omijać co większe wyrwy, ale tylko wtedy, gdy ruch jest mały, a w ciągu dnia nie zdarza się to często. – Codziennie jeżdżę tamtędy do pracy i już dwa razy musiałem naprawiać zawieszenie auta. Drugiego tak zniszczonego odcinka drogi nie ma w całym powiecie. W zeszłym roku pisaliśmy petycję z prośbą o jego remont, a potem jeszcze dzwoniliśmy do starostwa, żeby przypomnieć o tej sprawie, ale nie przyniosło to żadnego rezultatu. A nam przecież nie chodzi o to, żeby od razu robić nową nawierzchnię. Wystarczyłoby doraźnie załatać dziury, dopóki nie będzie możliwości, by wymienić asfalt – denerwuje się Stanisław z Łętowni.

Mieszkający w Naprawie kierowca busa, który po kilka razy dziennie jeździ tą trasą, dodaje: – Taką sytuację mamy już od lat. Owszem, porobili na tej drodze kawałki nowego asfaltu, jeden od „zakopianki”, drugi do Łętowni, ale reszta to po prostu zgroza! W dodatku nawierzchnię coraz bardziej niszczą tiry z drewnem, które codziennie jeżdżą tędy w kierunku Tokarni. Na stan szosy skarżą się również piesi, bowiem z braku chodnika muszą chodzić skrajem jezdni. A dziur jest najwięcej właśnie po jej bokach. – Kiedyś widziałam, jak na jednej z tych wyrw przewróciło się dziecko na hulajnodze. Dobrze, że nie jechały wtedy auta, bo na pewno doszłoby do nieszczęścia – mówi kobieta, która mieszka przy najgorszej części drogi.

Igor Głuc, naczelnik Wydziału Zamówień Publicznych, Rozwoju i Dróg suskiego starostwa winą za największe zniszczenia jezdni obarcza pojazdy firm budujących trasę ekspresową S7 na odcinku Lubień – Rabka-Zdrój, która w Naprawie ma prowadzić przez tunel. Jak podkreśla, aby chronić powiatową szosę przed dalszą dewastacją, trzeba było wprowadzić na niej zakaz poruszania się samochodami o masie całkowitej przekraczającej 3,5 tony. – Chcieliśmy też, żeby Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wzięła w zarząd czasowy tę część drogi, a potem zwróciła ją nam wyremontowaną. Ale oni cały czas twierdzą, że granice ich inwestycji nie obejmują tego terenu, a w związku z tym nie przyznają się również do niszczenia znajdującego się na nim odcinka naszej jezdni – wyjaśnia.

GDDKiA poczuwała się tylko do odpowiedzialności za fragment drogi powiatowej łączący „zakopiankę” z budowaną trasą ekspresową. I jedynie ten kawałek szosy przebudowała. – Z pozostałym odcinkiem nic na razie nie robimy, bo starosta prowadzi rozmowy z wojewodą małopolskim oraz Generalną Dyrekcją, które mają ją przekonać do naprawienia zniszczonej części drogi. Gdyby się to przeciągało w nieskończoność, będziemy musieli sami doprowadzić jezdnię do stanu pierwotnego, ale wciąż jeszcze liczymy na pozytywny wynik negocjacji – podkreśla Igor Głuc. Jak dodaje, droga jest tak zdewastowana, że łatanie dziur już nie wystarczy, a wymiana całej nawierzchni na tym odcinku będzie kosztowała kilkaset tysięcy złotych. 

google_news