Nie na żarty przestraszył się młody mężczyzna, gdy znajoma z pracy najpierw umówiła się z nim na spotkanie, a potem nie odbierała telefonu i nie otworzyła drzwi do mieszkania. Mężczyzna powiadomił służby. Gdy strażacy siłowo weszli do mieszkania, się okazało…
Do zdarzenia doszło w nocy z piątku na sobotę. Młody mężczyzna narodowości ukraińskiej miał na prośbę znajomej z pracy przyjechać około północy. Pomimo wielu prób nie udało mu się nawiązać z nią ponownego kontaktu, kobieta ani nie odbierała telefonu, choć dzwonił wiele razy, ani nie otwierała drzwi wejściowych do klatki schodowej budynku przy ul. Barlickiego w Bielsku-Białej.
Zgłoszenie zdarzenia wpłynęło z WCPR o godz. 2.11. Ze zgłoszenia wynikało, że osoba zgłaszająca nie ma możliwości skontaktowania się z osobą będącą w budynku. Wysłano zastęp straży pożarnej z JRG1 i zespół ratownictwa medycznego. Po dojedzie na miejsce i przeprowadzeniu rozpoznania okazało się, że nikt z lokatorów nie chce otworzyć drzwi do klatki schodowej budynku. Kilkanaście minut prób, parę razy ktoś podniósł słuchawkę i od razu odłożył – bez pytania o cokolwiek. Po kilkunastu minutach ktoś zdecydował się otworzyć drzwi.
– Zostaliśmy wysłani, ponieważ mężczyzna utracił kontakt z lokatorką mieszkania. W mieszkaniu słychać telefon, którego nikt nie odbiera i gra muzyka. Mężczyzna podejrzewał, że coś złego mogło się stać tej kobiecie – powiedział nam kpt. Przemysław Kudrys z JRG1 w Bielsku-Białej
Z relacji sąsiada wynikało, że wcześniej u sąsiadki była jakaś awantura i było słychać trzaskanie drzwi. Kolejne próby nawiązania kontaktu z lokatorką wskazanego mieszkania nie przyniosły pozytywnego efektu, w mieszkaniu było słychać jakąś muzykę i dźwięk telefonu, którego nikt nie odbierał.
– Czy ma pan pewność, że ta kobieta tam jest? – dopytywano Ukraińca. – Nie wiem – odpowiadał. – A co w przypadku, jeśli wyważymy drzwi bezpodstawnie, kto pokryje koszty? – kolejne pytanie skierowane do mężczyzny. – A co mam zrobić? Zignorować i iść? A jeśli tam jest, ale coś jej się stało? – odparł.
W toku dalszych czynności, po konsultacji z dyżurnym, zapadła decyzja – wchodzimy siłowo do mieszkania. Strażakom z JRG1 udało się otworzyć drzwi bez użycia sprzętu hydraulicznego, zminimalizowano straty do minimum. – Po otwarciu drzwi tego mieszkania okazało się, że kobieta jest w mieszkaniu i nic jej nie dolega – dodał kpt. Kudrys
W tym przypadku akcja zakończyła się szczęśliwie, choć kobieta swoim zachowaniem skutecznie zablokowała na ponad godzinę kilka osób z różnych służb. A wystarczyło odebrać telefon, otworzyć drzwi, lub chociaż zapytać – kto tam? Gdy uczestnicy akcji wychodzili z mieszkania, na ich twarzach można było dostrzec różne emocje. W akcji uczestniczył zastęp straży pożarnej z JRG1, zespół ratownictwa medycznego i patrol z III Komisariatu Policji.
– Gdy w środku nocy dzwoni domofon w twoim mieszkaniu, raz, drugi, trzeci, to nie myśl, że to jest ktoś nietrzeźwy i chce zrobić ci żart, ale podnieś słuchawkę i zapytaj – kto tam? Bo możesz usłyszeć niekoniecznie bełkot pijanego człowieka, ale możesz także usłyszeć: – proszę otworzyć, straż pożarna, pogotowie ratunkowe, czy policja. I pamiętaj, że nie zawsze przedstawiciele służb ratunkowych dysponują uniwersalnym kodem, otwierającym domofon, podanym przez osobę zgłaszająca. W przypadku, gdy mamy podejrzenie, że interwencja jest pilna i chodzi o zagrożenie życia, to drzwi do klatki schodowej budynku również pokonamy siłowo by szybko i skutecznie nieść pomoc osobie potrzebującej naszej pomocy – tłumaczył ratownik uczestniczący w jednej z akcji.