Kręcą filmy, wywołują skandale i sieją artystyczny ferment. Od lat, z miłości do kina i filmu, spotykają się, dyskutują, tworzą. Amatorskiemu Klubowi Filmowemu „Klaps” w Chybiu stuknęło właśnie pół wieku!
Zacznijmy od początku, czyli od roku 1969. Wówczas jedyne kino w Chybiu najlepsze lata miało już za sobą. W smutnej, szarej rzeczywistości PRL-u było jedynym oknem na świat. Nic więc dziwnego, że mimo dychawicznego, 16-milimetrowego projektora, braku wentylacji w pomieszczeniu i słabej akustyce miało swoją wierną publiczność. Utrata kina „Unia” nawet przy braku perspektyw na jego remont nie wchodziła więc w grę. I tak młodzi pracownicy warsztatu mechanicznego Cukrowni „Chybie” – Franciszek Dzida, Józef Orawiec i Kazimierz Pudełko – postanowili działać. Mieli jeden cel: „popularyzować kulturę i sztukę filmową”.
Początkowo „Klaps” miał przybrać formułę klubu dyskusyjnego, jednak szybko pasja do kina przerodziła się w coś więcej. Pierwszą kamerę za własne pieniądze kupił Józef Orawiec. I tak zaczęto w Chybiu kręcić filmy. – Oczywiście, były to czasy, w których amatorskie kluby filmowe bardzo dobrze się rozwijały. Były spotkania, festiwale i przeglądy – wszystko z myślą o amatorach. Obecnie tych struktur prawie już nie ma. Jesteśmy jednym z nielicznych klubów filmowych, które przetrwały tyle lat i bodaj jedynym takim wiejskim klubem w całej Polsce – mówi Anna Zachurzok, członek chybskiego „Klapsu” i pracownica Gminnego Ośrodka Kultury w Chybiu.
W latach 70. i 80. młodzi artyści działali prężnie. W 1975 roku otrzymali pozwolenie na organizację I Krajowego Festiwalu Filmów Fabularnych – Fabuła Chybie. Życie artystyczne w Chybiu zaczęło kwitnąć. „Klaps” zdobywał nagrody i wyróżnienia, był zapraszany na festiwale i przeglądy twórczości amatorskiej. O klubie zrobiło się wówczas głośno w mediach, także w „Głosie Ziemi Cieszyńskiej”.
W listopadzie 1977 na drugą edycję Krajowego Festiwalu Amatorskich Filmów Fabularnych – Chybie’ 77 nadesłano 45 filmów, a w jury zasiadał Krzysztof Kieślowski. Spotkanie wielkiego reżysera z Franciszkiem Dzidą zaowocowało przyjaźnią na całe życie i głośnym filmem „Amator”. Główny bohater wzorowany jest właśnie na założycielu „Klapsa”, a film czerpie garściami z realiów funkcjonowania chybskiego klubu.
Późniejsze lata nie były już takie różowe. W 1991 roku odbył się ostatni, dziewiąty Festiwal Fabuła. „Klaps” padł ofiarą złodziei i stracił sprzęt filmowy. Co więcej, Środowiskowe Centrum Kultury, pod skrzydłami którego działał „Klaps”, przestało istnieć. AKF rozpoczął walkę o przetrwanie. Na przekór wszystkiemu klub przetrwał trudne chwile i niczym magnes wciąż przyciąga nowych artystów. – Śmierć Franciszka Dzidy w 2013 roku była dla nas ogromnym ciosem. To była nasza lokomotywa, serce, artystyczny fenomen, który miał wizję, wielki apetyt na twórcze życie i przyciągał swoją osobowością wielu ludzi. Bez niego klub stracił to wszystko. I tak postawiliśmy na dzieci i młodzież. Zmieniła się wówczas struktura klubu. Przestało to być miejsce spotkań znajomych w podobnym wieku. „Klaps” stał się wielopokoleniowym tworem. I tak jest do dziś. To miejsce, gdzie można eksperymentować ze sztuką, szukać własnych dróg artystycznych, inspirować się – podkreśla Anna Zachurzok.
Liczący pięćdziesiąt lat klub ma w swoim dorobku blisko dwieście filmów. Produkcje AKF zostały dostrzeżone i nagrodzone przeszło 70 razy. W ostatnich latach filmy z Chybia można było zobaczyć na festiwalach filmów amatorskich w Oświęcimiu, Gdyni, Cieszynie, Strumieniu czy na prezentacjach w wielu miejscowościach Śląska oraz Krakowie. W ciągu pół wieku zorganizowano także sześć Przeglądów Twórczości Filmowej, dziewięć Festiwali Nieprofesjonalnych Filmów Fabularnych „Fabuła – Chybie”, jedenaście Pikników Filmowych z AKF „Klaps”.
– W zeszłym roku powstały trzy filmy z pościgami, wybuchami i palącymi się samochodami, trwające około godziny każdy. Nasi klubowicze lubią rozmach – uśmiecha się Anna Zachurzok. Ważnymi wydarzeniami są nie tylko premiery filmów kręconych przez „klapsowiczów”. W ramach klubu funkcjonuje także galeria „Balkon”, gdzie pokazuje się kilkanaście wystaw fotograficznych rocznie, często są wzbogacane pokazami multimedialnymi. Autorami wielu z tych wystaw są wychowankowie i członkowie klubu.
To, co w „Klapsie” jest najważniejsze, to ludzie. – Chcemy dać dzieciom i młodzieży fantastyczne wspomnienia z dzieciństwa np. jak pili herbatę z Kingą Dembską, która przeczytała ich scenariusz, spotkali Jana Nowickiego, Piotra Machalicę, Annę Guzik, kłócili się z Franciszkiem Dzidą. Tak, aby wyrośli na ciekawych świata ludzi. Chcemy pomóc znaleźć im pasję, pokazać drzemiący w nich potencjał. Produkcja filmu uczy bowiem wielu rzeczy – rozwija wyobraźnię, zdolności przywódcze i organizacyjne. Konieczne staje się przewidywanie pewnych sytuacji. Produkcja filmu to bowiem nie tylko obsługa skomplikowanej kamery, ale także np. zrobienie w odpowiedniej liczbie kanapek dla całej ekipy filmowej – wylicza Anna Zachurzok.
Obecnie „Klaps” liczy przeszło pięćdziesiąt osób. Młodzi uczą się od podstaw tworzenia magii kina. Piszą scenariusze, zajmują się reżyserią, produkcją, „operatorką” i dźwiękiem. Nie jest to proste. – Muszą przede wszystkim znaleźć aktorów, uzgodnić scenografię, kostiumy, dogadać się z ekipą techniczną, znaleźć miejsca, w których chcieliby kręcić film. Najczęściej chybianie wpuszczają nas do swoich domów czy mieszkań, pożyczają różne rzeczy, w tym np. pojazdy. Kręcenie filmu to już później wielka przygoda. Niektórzy z członków ekipy technicznej nie przychodzą do klubu, nie robią samodzielnie filmów, ale chcą być z nami właśnie podczas kręcenia. Bo w Chybiu człowiek z kamerą nie jest dziwny. Przyzwyczailiśmy ludzi do tego widoku – puentuje Anna Zachurzok.