Bielski samorząd ponownie wydzierżawił obiekt na Stefance dotychczasowemu najemcy. Bez przetargu. Za małe pieniądze. Niektórzy mają wątpliwości.
Dzierżawą obiektu zainteresowanych było kilku chętnych. Ruch gminy pozbawił jednak wszystkich jakichkolwiek szans, aby mogli przynajmniej przedstawić swoje oferty. W samym przedłużeniu dzierżawy tej samej osobie nie ma nic złego, takie praktyki są stosowane. Zdziwienie może budzić jednak sposób, w jaki to zrobiono oraz to, za ile gmina wydzierżawiła duży atrakcyjny obiekt w doskonałej lokalizacji.
Wszyscy radni za
– Według mnie to przejaw niegospodarności, którą powinny się zająć odpowiednie służby – mówi KRONICE jedna z osób zainteresowanych Stefanką (dane do wiadomości redakcji). Nie kryje przy tym, że nie zamierza pozostawić sprawy bez ciągu dalszego. Postanowił podrążyć temat i przy okazji wyszły na światło dzienne – jak to określił nasz rozmówca – przedziwne historie.
Przypomnijmy – w latach 90. ubiegłego wieku – co ważne w tej historii – władze miasta zdecydowały się wyremontować popadający już w ruinę budynek. W jego trakcie obiekt został w praktyce wybudowany od nowa. Wymieniono prawie wszystkie jego elementy konstrukcyjne od fundamentów poczynając, a na dachu kończąc. Po remoncie przez kilka lat schroniskiem zarządzali harcerze z ZHR, jednak ostatecznie gmina – zarzucając im niedotrzymanie warunków dzierżawy – rozwiązała z nimi umowę. Od 2009 roku najemcą nieruchomości jest obecny jej dzierżawca.
W 2018 roku gmina po raz kolejny przedłużyła z nim umowę dzierżawy. Już wtedy część radnych wyrażała wątpliwość, czy aby nie powinno ogłosić się przetargu, bo są przecież także inni chętni na dzierżawę. Władze miasta postawiły jednak na swoim i za aprobatą Rady Miejskiej przedłużyły bez przetargu umowę z dotychczasowym najemcą na kolejne pięć lat. Termin tamtej umowy upływał 30 kwietnia tego roku, ale już w maju ubiegłego roku Rada Miejska na wniosek władz miasta wyraziła zgodę na ponowne przedłużenie umowy z najemcą Stefanki. I tym razem obyło się bez przetargu i od razu umowę przedłużono na 15 kolejnych lat (do 2038 roku). Tak zagłosowali wszyscy obecni wtedy w sali radni (20 głosów na tak).
Czemu decyzję podjęto z rocznym wyprzedzeniem? Gdy zapytaliśmy o to w Wydziale Nieruchomości Urzędu Miejskiego usłyszeliśmy tylko, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Zdaniem naszego rozmówcy rozegrano to w taki sposób, aby decyzja o przedłużeniu umowy umknęła uwadze podmiotów zainteresowanych dzierżawą nieruchomości. Sprawa przedłużenia umowy dzierżawy Stefanki nie była procedowana (w maju zeszłego roku) oddzielnie, tylko jako jedna z kilku podobnych kwestii, ujętych w projekcie jednej uchwały. Temat nie wywołał wtedy żadnych emocji.
Prośba o szczegóły
I byłoby tak najpewniej do tej pory, gdyby nie pewne wydarzenie. W marcu – o czym pisaliśmy – Rada Miejska ponownie zajęła się Stefanką. Z przyczyn proceduralnych radni zmuszeni byli zmienić jej status ze schroniska na „obiekt turystyczny”. Przy okazji wyszło, że obecny najemca będzie dzierżawił nieruchomość do 2038 roku. Nasz rozmówca zwrócił się wtedy do władz miasta – w trybie dostępu do informacji publicznej – o udostępnienie mu szczegółów dotyczących warunków, na jakich obiekt został wydzierżawiony. Z udostępnionych przez ratusz dokumentów wynika, że podpisana w 2018 roku umowa dzierżawy nieruchomości opiewała na 580,30 złotych (netto) miesięcznie. Oprócz tego najemca zobowiązał się wtedy wykonać na własny koszt kilka prac remontowo-modernizacyjnych budynku, których łączną wartość (wynika z udostępnionych przez ratusz danych) można oszacować na niespełna 30 tysięcy złotych.
O potwierdzenie tych informacji zwróciliśmy się do Urzędu Miejskiego. – Miesięczny czynsz wynosił 650,00 zł netto – odpisał nam rzecznik prasowy Tomasz Ficoń. Tak było do maja tego roku. Nowa umowa, która obowiązuje od 1 maja, opiewa na 800 złotych netto miesięcznie (uwzględnia coroczną rewaloryzację stawki czynszu o wskaźnik GUS). Umowa została podpisana z dotychczasowym najemcą oraz dwoma innymi osobami noszącymi to samo nazwisko.
– Tak niski czynsz to jakaś kpina. Sprawdzałem i za dzierżawę tego typu obiektu turystyczno-gastronomicznego w górach trzeba zapłacić co najmniej pięć tysięcy miesięcznie – przekonuje nasz rozmówca. Mamy do czynienia z ogromnym budynkiem o usługowo-mieszkalnym charakterze, usytuowanym na sporej wielkości działce w górach na obrzeżach miasta. Na brak klientów „obiekt turystyczny” na Koziej Górze nie może narzekać i to przez cały rok. Zwłaszcza od kiedy powstały tam trasy rowerowe przyciągające tłumy miłośników rowerowego enduro. – Myślę, że w takie dni, przy takim obrocie, w ciągu godziny czy dwóch, można zarobić na cały miesięczny czynsz – dodaje nasz rozmówca.
Co ciekawe, gdy przed ponad 20 laty miasto wymawiało umowę harcerzom podnoszono, iż ci otrzymali je w dzierżawę od gminy za przysłowiową złotówkę, a podnajmują je osobie prowadzącej tam działalność gospodarczą – już wtedy – za dwa tysiące złotych miesięcznie.
Gdyby miasto ogłosiło przetarg i okazało się, że potencjalni najemcy są skłonni zapłacić za wynajem Stefanki osiem stów, to nie byłoby o czym pisać. Tu jednak odstąpiono od trybu przetargowego. Może to więc budzić wątpliwości, czy aby władze miasta dobrze gospodarują publicznym majątkiem. Miejscy urzędnicy nie mają jednak żadnych wątpliwości, że wszystko jest w porządku. Wychwalają przy tym zasługi najemcy, który w ich ocenie bardzo dobrze wywiązuje się ze swojej funkcji i prowadzi obiekt na Stefance we wzorowy sposób.
Pochwały od urzędników
„Dotychczasowy dzierżawca nieruchomości w dużej mierze przyczynił się do funkcjonowania obiektu w sposób zadowalający Gminę. Wybudował altanę z paleniskiem, polana przed budynkiem została wyposażona w ławy, stoły, dzierżawca zadbał o walory estetyczne, takie jak kwiaty czy donice. Teren jest ogrodzony. Obiekt stanowi bazę turystyczną i rekreacyjną dla mieszkańców miasta i turystów, licznie korzystających z jego usług w ciągu całego roku (stanowi również bazę noclegową). Ponadto budynek doposażono w sprzęt, począwszy od stołów, krzeseł, przez łóżka, materace, pościel oraz niezbędne urządzenia kuchenne. W obiekcie dzierżawca wymienił podłogi na piętrze budynku oraz zakupił drzwi garażowe do budynku gospodarczego. W latach 2017-2018 wykonał wymianę elewacji na budynku o powierzchni 75 metrów oraz wykonał izolację termiczną ścian zewnętrznych, wymianę drzwi wejściowych, okien, przedłużył zadaszenia werandy przed budynkiem. W czasie zimy dzierżawca dba, aby droga do obiektu była odśnieżana, co umożliwia mieszkańcom i turystom piesze wędrówki” – czytamy w odpowiedzi, jaką otrzymaliśmy z ratusza na pytanie, dlaczego obiekt wydzierżawiono bez przetargu i tak tanio.
Czytając to trudno jednak nie zadać sobie pytania – czy inny najemca nie postępowałby w podobny sposób? Wszak wszystkie te działania służą przyciągnięciu na Stefankę potencjalnych klientów, a to przecież z nich „żyje” najemca.
Z drugiej zaś strony, w odpowiedzi urzędników na pytanie naszego rozmówcy, o to, kto i na jakiej podstawie wybudował obok schroniska kolejny budynek gastronomiczny, czytamy: „Na podstawie dostępnego komputerowego rejestru spraw od 2013 roku nie odnaleziono pozwolenia na budowę lub zgłoszenia budowy punktu gastronomicznego Koliba (…). Gmina nie posiada wiedzy, kto był wykonawcą inwestorem wybudowanego budynku gastronomicznego”.
Chodzi o drewniany, zamknięty „szałas”, w którym funkcjonuje bufet turystyczny. Serwowane są tam między innymi napoje, piwo i inne mocniejsze trunki. Z jednej strony urzędnicy chwalą więc dzierżawcę za to, co robi na rzecz nieruchomości, a z drugiej nie wiedzą, co się na Koziej Górze dzieje. A dzieje się dużo, na co zwracają już od dłuższego czasu odwiedzający to miejsce. Stefanka w ciągu ostatnich kilku lat zatraciła swój dawny charakter i klimat górskiego schroniska. Bo może z formalnego punktu widzenia nie była nim od lat, ale właśnie tak była postrzegana przez wielu odwiedzających ją turystów. Teraz to jeden wielki bufet. Nie da się już nawet – jak za dawnych lat – wejść do środka, a jedynie do przedsionka, gdzie przy okienku składa się zamówienia. W niepogodę czy zimą to wielka niedogodność i wyprawa w taki czas na Kozią Górę nie cieszy już jak dawniej.
Opinie są jednak podzielone, są i tacy, którzy chwalą, niech każdy wyrobi własną opinię na ten temat. Natomiast bezspornym faktem jest to, że gmina wydzierżawiła atrakcyjną nieruchomość za grosze.
Proszę sprawdzić jak dzierżawca łupi klientów. Piwo kosztuje 17 zł. Skandal !!!!
Skoro obiekt jest warty 5000zl miesięcznie za wynajem a płaci 800zl, to logicznym jest że spora kwota wpływa pod stołem do czyjejś łapy, a nie do miasta.
A łapy są dwie, na pewno musi wpływać więcej niż spora kwota
banda kod-u działa
Pierożek to też wał…
Nic nie zdziała rozmówca w niepozostawieniu sprawy bez dalszego ciągu. Do kogo się odwoła? – skarżyć do sądu nie ma najmniejszego sensu. Samorządowe Kolegium Odwoławcze? – fasada, Wojewoda? – nie chce wchodzić w takie sprawy choć ma obowiązek nadzoru, ale i Komisja Rewizyjna na miejscu ma obowiązek, jak się Komisje wywiązują z obowiązku? – powszechnie wiadomo.
Jeśli wszyscy radni podpisali się za przedłużeniem wynajmu bez przetargu, za małe pieniądze – nie ma w kolektywie Komisji Rewizyjnej, która powinna kontrolować gospodarność prezydenta.