Niespłacony w terminie dług zaczyna żyć własnym życiem. Po jakimś czasie nie wystarczy już uiszczenie go wraz z odsetkami jednemu wierzycielowi, bo nie ma żadnej gwarancji, że o te same pieniądze nie upomni się ktoś inny. Taki przypadek zdarzył się małżeństwu z Juszczyna, które już siedem lat temu spłaciło zaległe zobowiązania, lecz wciąż musi to od nowa udowadniać.
Przed laty juszczynianie Barbara i Zbigniew Bazińscy korzystali z usług telekomunikacyjnych jednego z działających wówczas w naszym kraju operatorów. Jak zapewnia mężczyzna, opłacali wszystkie nadsyłane rachunki, ale mimo to niektóre wpłaty z niewyjaśnionych przyczyn nie zostały uwzględnione. Postanowili się tym jednak nie przejmować i zignorowali napływające monity. Ze spokojem odnieśli się też do przejęcia ich długu przez firmę windykacyjną Presco Investments. Ta zaś zwróciła się do Sądu Rejonowego w Suchej Beskidzkiej o wydanie nakazu zapłaty, który został wystawiony 19 października 2009 roku. Bazińscy również i wtedy w żaden sposób nie zareagowali, co okazało się błędem, za który płacą do dzisiaj. Nakaz mogli zaskarżyć, ale tego nie zrobili, w związku z czym uprawomocnił się w niespełna trzy tygodnie od daty jego wydania.
– W którymś momencie Presco Investments sprzedało nasz dług innej firmie windykacyjnej – Ultimo Portfolio Investment i wtedy już postanowiliśmy zapłacić żądaną kwotę, żeby ta sprawa przestała się za nami ciągnąć – mówi Zbigniew Baziński. Co prawda, zanim małżonkowie uiścili zaległość, wierzyciel zdążył skierować sprawę do sądu, ale ponieważ para była w stanie udowodnić, że spłaciła dług, wszczęte w 2011 roku postępowanie zostało wkrótce umorzone. Wydane w tej sprawie postanowienie o sygnaturze I C–upr. 54/11 małżonkowie przechowują bardzo pieczołowicie. – Dostaliśmy nawet od Ultimo Portfolio Investment podziękowanie za uregulowanie należności i informację o zaniechaniu działań windykacyjnych. Byliśmy przekonani, że będziemy mieć już święty spokój i rzeczywiście tak było. Ale tylko do ósmego maja dwa tysiące siedemnastego roku – opowiada juszczynianin.
Tego dnia para otrzymała wystawione przez komornika zawiadomienie o wszczęciu postępowania egzekucyjnego na podstawie nakazu zapłaty wydanego przez suski Sąd Rejonowy w październiku 2009 roku, opatrzonego sygnaturą I Nc 507/09. Wciąż ważnego, mimo że w międzyczasie wierzyciel się zmienił, a zaległości Bazińskich zostały spłacone. Małżonków ten niespodziewany obrót sprawy nie tylko zaskoczył, ale i rozsierdził, toteż postanowili dochodzić swoich praw przed obliczem Temidy. Złożyli do suskiego sądu skargę na działania komornika, załączając do niej dokumenty, które – jak sądzili – w wystarczającym stopniu dowodzą ich racji. Niczego jednak nie wskórali. Skarga została odrzucona, kolejna również nie przyniosła oczekiwanego przez Bazińskich rezultatu.
– Dla mnie postępowanie sądu w tej sprawie jest oburzające, bo przecież spłaciliśmy już wszystko, co mieliśmy spłacić i mamy prawomocne postanowienie w tej sprawie. Wystarczy przejrzeć po kolei dokumenty i wszystko będzie jasne – uważa Zbigniew Baziński. Jak się jednak okazuje, bynajmniej nie jest to takie proste. Sąd nie dysponuje bowiem materiałami, z których wynikałoby, że dług wobec Presco Investments jest tym samym, który małżonkowie spłacili firmie Ultimo Portfolio Investment. Dlatego uznał, iż są to dwie odrębne i niezależne od siebie kwestie.
– W sprawie o sygn. I Nc 507/09 z 2009 roku pozew na kwotę 531,53 zł został złożony przez powoda Presco Investments. Zaś sprawa o sygn. I C–upr. 54/11 dotyczyła złożonego w dniu 22.02.2011 r. przez powoda Ultimo Portfolio Investment pozwu o zapłatę kwoty 730,78 zł – wyjaśnia w e-mailu sędzia Beata Górszczyk, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Krakowie. Zbigniew Baziński zapewnia z kolei: – Wszystko jest udokumentowane, dlatego w każdej chwili mogę udowodnić, że te dwie na pozór różne sprawy są w rzeczywistości jedną. Windykator się zmienił, sygnatura akt też, a od pierwotnej kwoty z czasem narosły odsetki, stąd też różnica w wysokości roszczenia. Ale cały czas chodzi o ten sam dług.