Samodzielny Publiczny Zakład Opiekuńczo-Leczniczy w Rajczy znalazł się w katastrofalnej sytuacji finansowej. W dodatku sprawę pogarsza fakt, że od lipca placówka będzie miała obniżony kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia, co skutkuje likwidacją ośmiu łóżek. Oznacza to przeniesienie ośmiu schorowanych pacjentów w inne miejsce. Gdzie? To akurat najmniej obchodzi biurokratów z NFZ, którzy mając ciepłe posadki, nie przejmują się ludzkimi dramatami.
SP ZOL w Rajczy to jednostka podległa Starostwu Powiatowemu w Żywcu, która obecnie zatrudnia około stu pracowników. Opiekują się oni ponad 140 pacjentami, którzy niejednokrotnie są przykuci do łóżek lub nie są w stanie samodzielnie się poruszać. Placówka jest bardzo potrzebna, a zapotrzebowanie na miejsca w zakładzie jest ogromne. Rajczański ZOL finansowany jest z kontraktu NFZ i dodatkowo z części emerytur i rent pacjentów.
Dyrektor Waldemar Jurasz nie ukrywa, że sytuacja finansowa placówki jest coraz bardziej dramatyczna.
– Stale się pogrążamy, co wynika z finansowania z NFZ. Mamy kolejny rok, gdy zwiększa się strata finansowa. Za 2018 rok wynosi ponad 336,5 tysiąca złotych przy przychodach w kwocie ponad 6,2 miliona (strata za 2017 rok wynosiła ponad 123,3 tys. zł – przyp. red.). W tym roku jest już katastrofa, bo straciliśmy płynność finansową. Podpisaliśmy ugodę z ZUS-em na rozłożenie na raty zaległości, które wynoszą 250 tysięcy złotych. W sierpniu trzeba zapłacić pierwszą ratę w wysokości 125 tysięcy. A będzie jeszcze gorzej. W lipcu dodatkowym wydatkiem będzie wzrost wynagrodzeń dla pracowników. To, co nas dobija, to nowy pięcioletni kontrakt z NFZ, który niedawno musieliśmy podpisać. Nie dano nam żadnej możliwości negocjacji i dyskusji. Mieliśmy do wyboru: albo bierzemy co jest, albo nie mamy nic. Zatem od lipca będzie mniej pieniędzy o około 4,5 procent niż szacowaliśmy. Innymi słowy, tracimy dofinansowanie na osiem łóżek. Co mamy zrobić z tymi pacjentami od lipca? Być może trafią oni do prywatnego zakładu opiekuńczo-leczniczego w Złatnej, który zyskał większe pieniądze na dodatkowe łóżka. Poza tym, w maju wyrokiem sądu musieliśmy zapłacić premie dla pracowników na łączną sumę ponad 100 tysięcy. To, co płaci nam NFZ, nie starcza nawet na pensje dla pracowników! – mówi Waldemar Jurasz.
Dodaje, że z wyliczeń wynika, iż za 2019 rok planowana strata może wynieść ponad 800 tys. zł!
Dyrektor nie ukrywa, że jeśli tak dalej pójdzie, dostawcy „zakręcą” kurek dla placówki.
– Możemy nie mieć nawet za co zapłacić za dostawę opału na zimę. W górę ostro, jak nigdy dotąd, poszły ceny za warzywa i owoce, które kupujemy dla naszych pacjentów. To jakaś katastrofa! – dodaje rozżalony Waldemar Jurasz.
Złożył już prośbę do Zarządu Powiatu o pożyczkę w kwocie 125 tys. zł na zapłatę pierwszej raty zaległości do ZUS-u.
Radny powiatowy Franciszek Dybek mówi, że zna dyrektora Waldemara Jurasza od kilkunastu lat i szef placówki w Rajczy nigdy nie przychodził z błahymi rzeczami.
– Zatem problem musi być naprawdę bardzo poważny i dobrze byłoby, gdyby wszyscy radni się nad nim pochylili – uważa.
I znowu dziadostwo powiatowe. Kiedy pogonimy tych dziadów nieumiejących rządzić naszym majątkiem ? Jesień już blisko.